"Tomek proszę wstawaj" | Forum sumowe


Portal ludzi z pasją tworzony przez ludzi z pasją

Ktoś powiedział, że kochanie się jest teraz nieomal tak trudne echnicznie jak pilotowanie helikoptera. Tymczasem pilotowanie helikoptera jest nieco łatwiejsze, bo drążki sterownicze nie wiotczeją nagle w najmniej spodziewanym momencie. Autor: Graham Masterton


Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnie Fotki

Sumik 131cm
Sum ok. 30kg
Sum ok. 30kg
Nowy popychacz pontonowy ;o)
Sumy na woblery Sowa
Dwa razy 2m+ na Sowę
Rekordowy sandacz na Woblera Sowa
Nasza moc w polaczeniu z Woblerami Sowa

Na forum na skróty

Wynajmę łódkę w Paryżu w celach wędkarskich i turystycznych

Wynajmę łódkę w Paryżu w celach wędkarskich i turystycznych Wynajmę łódkę w Paryżu w celach wędkarskich i turystycznych
Kliknij w obrazek żeby zobaczyć szczegóły

Witamy na stronie poświęconej rekinowi słodkowodnemu ;)

Na tym forum dowiecie się jak złowić suma, jaki potrzebujecie sprzęt do tego celu, jakich metod najlepiej użyć do łowienia tej ryby, a także zobaczycie duże sumy łowione przez naszych użytkowników, rekordowe sumy w Polsce i na świecie i wiele innych informacji dotyczących Suma Europejskiego i nie tylko. Zapraszamy wszystkich do zarejestrowania się i aktywności na Naszym Portalu.

"Tomek proszę wstawaj"

października 15 2014 NEWSY OGÓLNE Filipka
"Tomek proszę wstawaj"

"Tomek proszę wstawaj" - materiał konkursowy "Wygraj wyprawę nad Ebro"



Rzecz będzie traktować
o pięknej przygodzie
Dwóch śmiałkach niestrudzonych
I łajbie na wodzie

Tą nocą głęboką od gwiazd jaśniejącą
Łódź nasza głaskana bryzą kojącą
Pięć godzin od brzegu, trzy mile do świtu
My w samym środku- oniemiali z zachwytu

W swej mulistej zatoce, najbardziej pożądany
Węgorz wąskogłowy czekał na nas schowany
Ichtiologów zagadka, smakoszy marzenie
A naszej opowieści dzisiejszej natchnienie

Zarzuciwszy wędzidła w czerń przepastnej toni
Napoje puszkowe jęli dzierżyć w dłoni
Z nadzieją się wpatrując w jaskrawość świetlików
Wśród pisku nietoperzy co ich było bez liku

Tak mijały kwadranse, słodko płynęły chwile
I napoje chłodzące kołysały najmilej
Wśród mgieł ospałych ich otulających
W tym błogostanie - sen zmorzył kojący

Wtem nasz bohater ledwie do snu ukołysany
dziwnym trafem z objęć Morfeusza wyrwany
Półprzytomny spogląda na wodę-brak jego spławika
Ledwie żywy z tchem zapartym kabąk zamyka

I zaczyna się walka, o podbierak wołanie
Jednak drugi ze śmiałków wciąż nie w stanie
Węgorz piękny, ogromny! wyrywa się i wije
Obudzić trzeba kompana trącając wiosła kijem

Tajemnicze stworzenie wciąż się plącze i wyrywa
A śluzu warstwa całe jego ciało pokrywa
Podebrana bestia już na łodzi pokładzie
Śmiałkowie zmęczeni lecz dumni najbardziej!


Co niezwykła przygoda w moim życiu sprawiła
satysfakcją i dumą w pamięci wyryła
Że natura, przyroda i człowiek rozumny
Współgrać mogą w dni piękne i w czas chmurny[/center]


Dawno, dawno temu gdy koledzy w pracy rozprawiali o rybach siedziałem sobie w kącie i nie potrafiłem tego słuchać. Mało tego, nie raz nie dwa próbowałem na Nich wymusić kupienie konsoli żeby zachowywali się jak młodzież a nie jak emeryci.
Po kilku takich dość ostrych rozmowach kolega Adam i Marcin zaproponwali mi piwko nad wodą. Jako smakosz tego trunku zgodziłem się bez namysłu. Po dotarciu na miejsce dowiedziałem się ,że czeka na mnie wędka do spininngu i kilka przynęt. Zbiornik nie należał pod PZW więc dla Ich uciechy i wspólnej zabawy zaczeła się nauka rzucania i obsługi kołowrotka.
Kupa śmiechu i piwa zaowocowała braniem...na mojej wędce !! YyyY !! Co robić ?!?! Podbiegł kolega złapał mnie z tyłu jak w pamiętnej scenie z Titanica i zaczął się hol. Adam krzyczy co tam masz? Marcin przytulony we mnie mówi chyba wielki okoń !! ( Dobrze ,że nikt z boku Nas nie oglądał bo wyglądało to conajmniej dwuznacznie).
Zwijam żyłkę, z kołowrotka co pewien czas ryba wyciąga troszkę żyłki...wędka się gnie jak szalona i na powierzchni pokazuję się to cudo...jakaś skamieniała bryła. Pozostałość po byłej hucie.
Nerwy , smutek i oczywiście śmiech na cały zbiornik. Opowieściom w pracy nie było końca. Wtedy zapadłą decyzja. Kupuję wędkę i im wszystkim pokażę.
Temat poruszyłem w domu. Beata powiedziała ,że mi się znudzi jak wszystko i szkoda wydawać pieniądze.
Jako że zbliżały się moje urodziny zadzwoniła siostra pytając co chce za prezent do 100 zł.
Na moje szczęście w Lidlu był akurat sezon wędkowy i kupiłem sobie swoją pierwszą wędkę z myślą ,że jak mi się znudzi to nie będzie szkoda.
Do wyboru były cztery zestawy. Wybrałem spinningowy.
No i się zaczeło. Kilka wypadów na ten zbiornik ze spinningiem i ciągle nic. Marcin zobaczył wędkę i powiedział ,że z takim wyrzutem można siadać na grunt. Po pracy się pozbieraliśmy i ruszyliśmy nad wodę z zanętą płociową. Szybka nauka wiązania i haczyk w wodzie. Szok !! Kilka minut i sygnalizator Marcina tita jak najęty.
Złowiłem wtedy masę płotek i okoni. Ten dzień przesądził o tym ,że teraz jestem tu z Wami i piszę tą historię.

Zaczeło się na dobre. Egzamin PZW, opłacenie składek i zakup sprzętu. Każda wolna chwila w domu to programy wędkarskie a" Taaaką Rybę" to chyba znam na pamięć calutką.
Kolega Adam karpiarz ciągle mnie do tego namawiał ale jakoś nie uśmiechało mi się łowienie kaperów. Ciągnęło mnie do drapieżników.
Kilka wypadów ze spinningiem i dociera do mnie jak ważna jest waga wędki i jakość kołowrotka. Znowu zakupy a ja ciągle bez ryby. W pracy przez przypadek dogaduję się z kontrolerem jakości Tomkiem. Do teraz jeden z moich wierniejszych kompanów na wypady wędkarskie.
Nie pamiętam zbyt dobrze kiedy to było ale Tomek zapronował wspólny wypad na Dziećkowice za karpiem i leszczem. Super, jedziemy. Pierwszy raz tak duże jezioro i wątpliwości jak z takiego jeziora można zwabić rybę. Moich wątpliwośći nic nie rozwiało. Zero brań i nawet szkubnięcia. Nerwy brały góre i odechciewało mi się łowienia.

Kolejna propozycja Tomka. Jedziemy na węgorza na Kozłową Górę. Nocka na łódce.Super. Kolejna przygoda i znowu totalny brak wiedzy o węgorzu i tym zbiorniku. Ale zgodziłem się. Pierwsze co odwiedzam wujka google i szukam co to za zbiornik. Kozłowa Góra zbiornik wody pitnej. Dość płytki jak na tak duży akwen.
W najgłebszych miejscach niedostępnych dla wędkujących od 3 do 4 metrów. Duża populacja sandacza, szczupaka, węgorza i leszcza. Tomek reklamuje mi łowisko sandaczowym rekordem polski z lat 1976-1980. Ryba miała 11,42 kg.
Mam kilka zdjęć z tego miejsca lecz z póżniejszych moich wypraw.

Wyjazd nad rzekę Ebro



Wyjazd nad rzekę Ebro



Wyjazd nad rzekę Ebro



Wyjazd nad rzekę Ebro



Wyjazd nad rzekę Ebro



Pracowaliśmy na trzy zmiany i nie umieliśmy wymyśleć kiedy jechać,żeby nie trzeba było brać wolnego z pracy. Ja każdy weekend pracowałem w drugiej pracy a jak mi pasowało to Tomek jechał do szkoły albo na zawody z psem.
W końcu doszliśmy do wniosku ,że pojedziemy po II zmianie. Więc po pracy o 22:00 jazda do domu na kolację ,pakowanie i godzinkę drzemki(do teraz nie wiem po co). Pobudka o 24:00 i wio do piwnicy po sprzęt. Wędka z Lidla ta urodzinowa i jeszcze jakiś teleskop z Jaxona.
Dzień wcześniej przygotowania i małe zakupy.
Paczka rosówek i haki węgorzowe z zadziorami, spławiki ze świetlikami 4 gram. Mój mentor Tomek mówił ,że przypon może być z żyłki bo węgorz nie jest z stanie jej przetrzeć. Ja jednak chciałem coś zrobić po swojemu i powiązałem sobie przypony z plecionu karpiowej. Byly mocne jak pieron i wiedziałem ,że nic nie jest w stanie mi tego zerwać.
Zadowolony i spakowany schodzę do auta i co? Deszcz. Ściana wody. Dzwonie do Tomka i odwołujemy.
Kolejny dzień tylko już spakowany w aucie i ten sam scenariusz. Drzemka po pracy i jazda do auta. Tym razem ciepło i parno ,że nie dało się wytrzymać a była 24:00.
Jedziemy...koło 1:30 jesteśmy nad jeziorem. Noc była dość jasna i spacer do rybaczówki nie był takim problemem jak sobie wyobrażałem.
Na głowach latarki czołowe i dreptamy po łódkę. Całą drogę Tomek opowiada ,że jak już wypłyniemy to mam się nie martwić bo łódki wyglądają tragicznie,ale są stabilne i wszystko będzie ok.
Jesteśmy!! "Puk puk"...cisza i nikt nie otwiera. Dopiero dość mocne "pukanie" w metalowe drzwi obudziło gościa od wynajmu łódek. Wyobrażacie sobie jak nas polubił odrazu? Wiązankę jaką usłyszałem z jego ust zapamiętam na zawsze.
W skrócie powiem tylko ,że chodziło mu o to kto jest tak szurnięty żeby o 1:00 na ryby przyjeżdżać na łódkę.
Dostaliśmy wiosła i podchodzę do łódki. Tragedia. Łódka wąska długa i cała w stanie tragicznym.

Wyjazd nad rzekę Ebro



Wyjazd nad rzekę Ebro



Wyjazd nad rzekę Ebro



Odechciało mi się wszystko,a na domiar tego ilość komarów która ruszyła w Naszą stronę była chyba jakąś plagą:/. Szybkie ładowanie łódki w sprzęt i wypływamy.
Mój kompan obiera jakiś oświetlony słup wysokiego napięcia i wiosłuje w jego stronę mówiąć ,że tam jest muł a gdzie jest muł tam będzie węgorz. Nie miałem zbyt wielu nauczycieli wypuszczania ryb i wtedy płyneliśmy z myślą o nowo postawionej wędzarni mojego taty.
Nie jestem z tego dumny ale też się tego nie wstydzę bo wspomnienie ma być szczere i prawdziwe więc nie będę ściemniał o C&R.
Płyniemy sobie w wybrane miejsce i wiem ,że to dziwnie zabrzmi ale wydawało mi się ,że widziałem spadającą gwiazdę. Troszkę się skoncentrowałem i znowu. Teraz byłem pewny i przypomniało mi się ,że tata coś wspominał ,że na działce będzie obserwował jakieś zjawisko na niebie. Jak to zawsze wszyscy robią pomyślałem sobie życzenie. Nie chciałem kilku ryb i nawet nie chciałem cztero metrowego węgorza. Pomyślałem tylko ,że chciałbym w końcu coś złowić i móc się pochwalić żonie i kolegom w pracy.
Im dalej od brzegu tym komary ustawały. Co nie znaczy ,że mieliśmy spokój. Komary odpuściły bo pojawiły się nietoperze. Latały tak nisko ,że czasem było czuć wiatr we włosach.
Jesteśmy na miejscu. Sprawdzamy dno wiosłem i potwierdza się ,że jesteśmy na mule.
Szybki kurs ustawiania gruntu i zaczynamy się rozkładać. Ja na jedym końcu łódki, a Tomek na drugim. Między Nami wszystkie graty i już wtedy pomyślałem jak ja mu podbiorę rybę i jak on mi gdy w końcu coś złowię. Olałem to bo przecież ja i tak nie łowię ryb. Poustawialiśmy sobie grunty, świetliki przełamane a rosówki na haki. Nic tylko zarzucać i czekać.
Tak też się stało. Przynęty w wodzie i Tomek zwraca mi uwagę na otwarcie kabonków bo jak by się komuś drzemło to obudzimy się bez wędki.
Siadam wygodnie i gapię się w spławiki. Idealnie widoczne na wodzie przez te radioaktywne barwy ze świetlika. Nagle pisk opon. Myślę jak pisk opon na środku jeziora?!?! Odwracam się a Tomek na swojej nowej Motoroli tnie w Need For Speeda:/. W jednej chwili wybiłem mu to z głowy i siedzimy w ciszy.
W pewnym momencie coś trzasło w łódkę i ktoś poklepał mnie po plecach...pierwsze co pomyślałem zombi. Spociłem się jak na wu-efie w szkole ale szybko się ocknąłem widząc jak moja wędka wychodzi z łódki.
Łap za Jaxona i zacięcie. Lufa. Zapomniałem otworzyć kabąka i coś pociągło rosówe razem z wędką. Ta obracając się uderzyła mnie w plecy dając efekt zombi jeziorowego. Smutek na twarzy ale nic. Coś się w końcu dzieje. Serce waliło mi jak dzwon.
Szybko druga rosówka na hak i do wody. Była by cudowna cisza gdyby nie chrapiący Tomek i nietoperze. Godzina około 3:30. Pamiętam jak dziś. Zasneło mi się troszkę i jak otwarłem oczy nie wiedziałem co się dzieje ale nie było spławika. Pierwsza myśl. Zaspany jestem i pewnie mi go gdzieś zwiało. Ale druga myśl:O CHOLERA! mam branie. Zamykam kabonk i zacinam.
Szok jest ryba. Coś dudniło po wędce z taką siłą ,że nie wiedziałem czy to Tomek sobie jaja robi czy rybę naprawdę tak się czuje. Podciągam troszkę, luzuje szpule. Boje się ,żeby nie zrobić czegoś głupiego. Tomek śpi w najlepsze. Cyrk na kółkach. Mówię Tomek wstawaj i daj keszer(u nas tak mówią na podbierak)...cisza...myślę wstawaj dupku bo dostanę zawału. Wędka mi kiedyś tak dudniła jak ją czyściłem a pies złapał za szczytówkę i bawił się w najlepsze. Znowu mówię do Tomka żeby wstawał i dał keszer.
Nic. Myślę: udaje żebym stracił rybę albo dostał zawału jak moja wędka przy pierwszym braniu tańczyła po łódce.
Nie dało się go obudzić i jedyne co przyszło mi na myśl to kopnięcie w wiosło i jak się obróci na mocowaniu to Tomek dostanie i wstanie. Plan się udał. Tomek dostał w łeb i usłyszał wołanie o pomoc. Podnosi się i mówi. Po co Ci Karcher(Myjka ciśnieniowa)?
Przysięgam ,że myślałem o wywaleniu go z łódki. Jak się w końcu dogadaliśmy Tomek wsadził podbierak do wody i uspokoił mnie ,że węgorz nie odjeżdża i że się wije. I jest mało prawdopodobne żeby zszed z haka.
Kilka chwil i ryba jest w podbieraku. Nie wiem czy się cieszyć czy uciekać. Wije się dziadowstwo w podbieraku. Wtedy wydawał mi się olbrzymi. Mój kompan mówi bierz szmate i go złap żeby się nie ślizgał w rękach.
Złapałem go i znowu stan podzawałowy. Wije się, okręca wokół ręki i straszy mnie swoim brzydkim pyszczkiem. Zapięty w dolną wargę. Nareście się uspokoił. Bierzemy miarkę a ona pokazuje 88 cm. Tak krzyczałem z radośći ,że jak ktoś siedział na nocce na Kozłowej Górze to napewno pamięta ten dzień do teraz jak jakiś głupek ryczał ze środka jeziora jak jeleń na rykowisku. W kilka sekund przekroczyłem abonament w telefonie o ponad 30 złotych. Seria mmsów obudziła wszystkich moich znajomych.

Zabrałem wtedy węgorza do domu. Nie jestem z tego dumny ale dopiero po tej wyprawię zarejestrowałem się na forum i przejrzałem na oczy. Tu spotkałem mądrych ludzi i dotarło do mnie ,że jak nie zczniemy sami dbać o łowiska to nikt tego za nas nie zrobi.
Tyle. Wiem ,że na koncie macie pewnie setki takich ryb,ale dla mnie jak narazie jest to dalej "ryba życia".
Oto bohaterowie tej historii Tomek , węgorz i ja. Sandacz Tomka z tego łowiska ale z innego razu.

Wyjazd nad rzekę Ebro



Wyjazd nad rzekę Ebro



Wyjazd nad rzekę Ebro



Jestem autorem opowieści jak i wiersza a pomagała mi żona Beata za co serdecznie dziękuje :* :)

Temat na forum: "Tomek proszę wstawaj"

Przygotował Filip Kwaśnik

Komentarze

  • 6452
    #1 Dobromir Jedrzejak
    dnia 12 stycznia 2015 22:10
    Świetne uśmiałem sie strasznie Usmiech naprawde fajnie się to czyta .Oklaski

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Świetne! Świetne! 100% [1 głos]
Bardzo dobre Bardzo dobre 0% [0 głosów]
Dobre Dobre 0% [0 głosów]
Średnie Średnie 0% [0 głosów]
Słabe Słabe 0% [0 głosów]

Aktualnie online

Gości online: 8

Użytkowników online: 0

Łącznie użytkowników: 8,323
Najnowszy użytkownik: RadekZrywka

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

31 stycznia 2024 10:10
Od dwoch lat nie lowie bo nie mam czasu. Innych nie kupikem, te sa swietne. Kupilem w zeszlym roku dwa dodatkowe pod inna nazwa. wieksze szpule do stacji maja, 12000 model.

23 stycznia 2024 21:57
Dzien Dobry, Artur i jak po 3 latach uzytkowania spisuja sie Twoje Lurekillery? co sie w nich zuzylo? jakies luzy czy cos dostaly? czy moze wysiadly i krecisz juz z synami czyms innym? bardzo prosze o

14 listopada 2023 19:06
Chodzi o polskie znaki, bez nich jest ok, polskie wywalaja wssio.

14 listopada 2023 19:05
Forum wykrzacza siÄ™ i nawet technik nie zrobil tego jak nalezy,

16 października 2023 20:03
Artur, zrobîe̛ du̟o dla wędkarsywa sumowego w Polsce, pamiętam, i dziękuje, pozdrawiam

14 października 2023 12:29
Witajcie kochani Usmiech Haha

14 października 2023 12:29
Witajcie kochani Usmiech Haha

02 października 2023 22:00
Witam po 4 latach nieobecności

29 czerwca 2023 17:51
Te forum to matka wiekszosci sumiarzy w Polsce Usmiech

29 czerwca 2023 17:43
Oklaski

Archiwum shoutboksa

Nasz baner

Forum Sumowe - portal sumowy
Wygenerowano w sekund: 1.94
51,242,780 unikalne wizyty