Dariusz Kucharski napisał(a):

Ja tylko czekam aż Okręg wrocławski to wprowadzi , taka decyzja będzie służyć sumowi i innym drapieżnikom których tak niewiele zostało na odcinku w mojej okolicy sam trolinguję i też utopiłem dużo kasy ale dziesiątki łodzi i pontonów czeszące Odrę dzień w dzień a także w nocy zrobiły swoje jeśli tego nie zrobią za dwa - trzy lata drapieżnika nie będzie praktycznie wcale , wiem że się ogromnie narażam ale jest to moje zdanie poparte obserwacjami gdyż łowię tu od 40 lat

Dariusz Kucharski napisał(a):

Czesiu zgadzam sie z tobą co do joty ale wątpię by mentalność sie zmieniła zanim znikną rybki
uwielbiam troling bo jest fajnie popływać i popolować i milo spędzić czas na wodzie tylko sam wiesz co sie dzieje w naszym rejonie , kiedyś się cieszyłem ze otwarli Marinę teraz ją przeklinam jeszcze kilka lat temu było tak spokojnie i pusto

songo napisał(a):

Panowie napiszę może szerzej na ten temat: Pochodzę z Warszawy, mieszkam tutaj i łowię głównie w tych okolicach. Jestem wędkarzem kompletnym, lubię zarówno spinning jaki i spławik, ale jak pewnie setki ludzi z naszego okręgu, pokochałem trollinng i traktuje tą metodę jako jedną ze swoich ulubionych metod połowu dużych drapieżników od okonia, aż po suma (dodam że wypuszczam złowione ryby). Zbieram sprzęt związany z tą metodą od wielu lat. Specjalnie do tej metody, za ciężko zarobione pieniądze, najpierw kupiłem ponton, a po paru latach udało mi się odłożyć na łódź z silnikiem i przyczepką; gromadzę setki woblerów, często ręcznie robione i sam nawet robię przynęty w wolnej chwili. Większość sprzętu, wędek i kołowrotków kupowałem z myślą o tej metodzie i nie wyobrażam sobie dlaczego nie mogę z nich korzystać. To tak jakby ktoś zabronił uprawiania komuś jego ulubionego sportu. Kiedyś dużo trollingowałem na Zegrzu dopóki były tam ryby, od kilku lat próbuję trollingu na Wiśle (od Warszawy aż do Płocka), ponieważ moim marzeniem zawsze było złowienie ponad 2 metrowego suma, co jednak jak do tej pory nie było mi dane. W obecnej sytuacji może być z tym problem, nie wiem gdzie trzeba będzie pojechać żeby połowić moją ulubioną metodą i żeby złapać swoją rekordową rybę, co jak wiemy innymi metodami jest dużo trudniejsze. Na koniec dodam, że wiem, iż pod pretekstem tej metody niektórzy zrobili sobie dodatkowe źródło utrzymania, odławiając i sprzedając ogromne ilości, dużych ryb, ale nie wolno wprowadzać zakazu, dla setek ludzi z powodu kilku „baranów”, ponieważ taki proceder nie zniknie tylko dlatego, że ktoś zakazał trollingu. Trzeba natomiast kontrolować, kontrolować i jeszcze raz kontrolować, a ja osobiści nie byłem kontrolowany od kilkunastu lat pomimo tego, że co drugi tydzień jestem nad wodą, natomiast straż rybacką w tym roku widziałem 1 raz. Jestem załamany, pomóżcie proszę.

songo napisał(a):

Panowie napiszę może szerzej na ten temat: Pochodzę z Warszawy, mieszkam tutaj i łowię głównie w tych okolicach. Jestem wędkarzem kompletnym, lubię zarówno spinning jaki i spławik, ale jak pewnie setki ludzi z naszego okręgu, pokochałem trollinng i traktuje tą metodę jako jedną ze swoich ulubionych metod połowu dużych drapieżników od okonia, aż po suma (dodam że wypuszczam złowione ryby). Zbieram sprzęt związany z tą metodą od wielu lat. Specjalnie do tej metody, za ciężko zarobione pieniądze, najpierw kupiłem ponton, a po paru latach udało mi się odłożyć na łódź z silnikiem i przyczepką; gromadzę setki woblerów, często ręcznie robione i sam nawet robię przynęty w wolnej chwili. Większość sprzętu, wędek i kołowrotków kupowałem z myślą o tej metodzie i nie wyobrażam sobie dlaczego nie mogę z nich korzystać. To tak jakby ktoś zabronił uprawiania komuś jego ulubionego sportu. Kiedyś dużo trollingowałem na Zegrzu dopóki były tam ryby, od kilku lat próbuję trollingu na Wiśle (od Warszawy aż do Płocka), ponieważ moim marzeniem zawsze było złowienie ponad 2 metrowego suma, co jednak jak do tej pory nie było mi dane. W obecnej sytuacji może być z tym problem, nie wiem gdzie trzeba będzie pojechać żeby połowić moją ulubioną metodą i żeby złapać swoją rekordową rybę, co jak wiemy innymi metodami jest dużo trudniejsze. Na koniec dodam, że wiem, iż pod pretekstem tej metody niektórzy zrobili sobie dodatkowe źródło utrzymania, odławiając i sprzedając ogromne ilości, dużych ryb, ale nie wolno wprowadzać zakazu, dla setek ludzi z powodu kilku „baranów”, ponieważ taki proceder nie zniknie tylko dlatego, że ktoś zakazał trollingu. Trzeba natomiast kontrolować, kontrolować i jeszcze raz kontrolować, a ja osobiści nie byłem kontrolowany od kilkunastu lat pomimo tego, że co drugi tydzień jestem nad wodą, natomiast straż rybacką w tym roku widziałem 1 raz. Jestem załamany, pomóżcie proszę.

songo napisał(a):

Dziękuję za słowa wsparcia, będziemy walczyć taką czy inną metodą, pozdrawiam wszystkich