2 dni temu wybrałem się z kolegą na łódkę, nad Jezioro Borek woj. Lubuskie. Postanowiliśmy popływać za okoniem i szczupakiem.płyneliśmy wzdłuż trzcin i obok pomostu i zobaczyliśmy ławice ukleji.
Postanowilismy się zakotwiczyć i porzucać. Było 3,5 m wody. Po paru rzutach kolega ma branie z opadu i wyciąga 35 centymetrowego okonia. Odczepia rybę i wypuszcza. Po 5 rzutach kilka metrów w lewo od miejsca gdzie złowił okonia ma kolejne branie, zacina i mówimy 2 okoń po paru sekundach robi 1 odjazd w pół jeziora Widać wyciąga 120m plecionki, podnosze kotwice i płyniemy za rybą, ryba ciągnie łódkę i wraca w miejsce brania tam próbujemy oderwać rybę od dna bez efektów wychodzą bąble. Ryba ciągnie nas na 2 koniec jeziora. Jezioro ma około 1,5/2 km. Tam znów podejmujemy próbę oderwania ryby od dna. Powoli się ściemnia. Po chwili Ryba znowu rusza do miejsca, w którym nastąpiło branie, robi kolejny odjazd na 120 m. Płyniemy za nią, ptrzytrzymujemy szpulę i Ryba ciągnie łódkę na 2 koniec jeziora. Szpula kołowrotka jest gorąca. Tam Ryba trzyma się dna, nagle robi kolejny odjazd taki energiczny i nagle czuć luz. Poszedł mówi kolega, zaczyna zwijać plecionkę i czuje rybe. Krzyczy "jest" nie wiadomo co sie stało Ryba musiała zawrócić w naszą stronę. Walczymy dalej, mijają godziny. Znów daremna próba oderwania ryby od dna, wychodzą bąble i Ryba ciągnie łódkę na drugi brzeg. Przeciągła nas 100 m i tam podpływamy do brzegu. Ryba wyciąga znowu 120 m i po chwili zawraca i płynie w naszą stronę. Gdy jest już blisko płynie w 2 stronę do miejsca gdzie niby się "zerwała" i wyciąga znów całą plecionkę wsiadamy spowrotem do łódki i płyniemy za rybą mija 4 godzina holu.
Ryba jak stoi przy dnie to mozemy robić co chcemy a ona Nawet nie drgnie. Tam cały czas próbujemy podnieść rybę, ale bez efektów. Nie możemy jej z tamtąd ruszyć. Mija 5 godzina holu. I cały czas próbujemy podnieść rybę, jest 2 w nocy. Po 6 godzinach ciągłej walki pokazuje się fala ryba odeszła od dna. Przytrzymanie szpuli ryba ciągnie łódkę bokiem i znów zchodzi do dna, wychodza bąble. Kolega pompuje I nic nagle ryba drgneła i wychodzi na powierzchnie jakieś 6 metrow od łódki jest ciemno I jej nie widzimy. Widac tylko gdzie plecionka wchodzi do wody a gdzie ogon mu sie majtnol, jest wielki.
Robi kolejny odjazd kolega łapie szpule I plecionka pęka. Koniec po 6 gdzinach, nie widzielismy go dobrze jaki byl a tylko to by nam wystarczylo. Dodam, ze kolega lowil plecionka 0,13 i ryba miala gume w pysku, bo bylo widac po holu.