Siwizna nie czyni człowieka mądrym. -Menander
Na tym forum dowiecie się jak złowić suma, jaki potrzebujecie sprzęt do tego celu, jakich metod najlepiej użyć do łowienia tej ryby, a także zobaczycie duże sumy łowione przez naszych użytkowników, rekordowe sumy w Polsce i na świecie i wiele innych informacji dotyczących Suma Europejskiego i nie tylko. Zapraszamy wszystkich do zarejestrowania się i aktywności na Naszym Portalu.
Fartowne Caspe
|
|
Offline |
Dodany dnia 18 grudnia 2010 20:26
|
Podglądacz po nawróceniu Postów: 156 Data rejestracji: 12.10.10 |
Wyprawa Sumowa, Caspe, Rio Ebro Pomysł wyjazdu na ryby zrodził się kilka tygodni przed wyprawą. Znalazłem tanie bilety lotnicze, pozostało tylko dopracować szczegóły. Właśnie m.in. za te szczegóły chciałbym podziękować Krzyśkowi i jego rodzinie, dzięki nim wyprawa doszła do skutku. Nie była długa, bo trwała tylko dwa dni, ale było warto. Od pewnego czasu szukałem informacji dotyczących łowienia w Caspe i na Rzece Ebro. Informacje, które znalazłem miałem okazję zweryfikować osobiście i niestety muszę przyznać, że nijak nie pasują do panujących tam realiów. Tam trzeba po prostu pojechać! Do Hiszpanii leciałem z Londynu, ale wcześniej musiałem z Polski do tego Londynu dotrzeć. Moja wyprawa więc zaczęła się tak naprawdę już kilka dni wcześniej. Do Wielkiej Brytanii zdecydowałem się pojechać samochodem, który niestety zawiódł gdzieś na pograniczu Belgii i Holandii. Paliwo, które zaserwowano mi na stacji Shell w Holandii było gorsze od opału. Samochód odmówił współpracy, później było holowanie do stacji diagnostycznej, następnie okazało się że wszystko powinno być OK i nie wiadomo dlaczego auto nie jedzie. Na wszelki wypadek coś wymienili, coś jeszcze sprawdzili, samochód ruszył, wystawili okrągły rachunek i jakoś dojechałem do Wielkiej Brytanii. Miałem znaczne opóźnienie, odpoczynek i czas na przygotowanie się nie były dla mnie. Trzy godziny snu i znowu podróż. Lotnisko, parkingi, bagaże. Masakra. Oczy miałem koloru krwi i myślałem, że odlecę nie tylko samolotem. Madryt. Na lotnisku Krzysiek czekał już w gotowości. Wpakowałem się do busa i jazda do domu. Marzenka, żona Krzyśka, zaserwowała fantastyczny obiad. Krzysiek wrócił do pracy, a my z Marzenką w tym czasie wypożyczyliśmy auto i zrobiliśmy zakupy. Przed północą już jedziemy. Jednolitrowa kiła (tak Krzysiek ochrzcił koreańskiego malucha) pokonała trasę Madryt - Caspe z niesamowitą lekkością. Caspe. Na miejscu byliśmy koło czwartej nad ranem, więc mieliśmy chwile na sen. Spanie w tego typu wozach nie należy do łatwych i przyjemnych. Bill był na miejscu punktualnie. Dla niewtajemniczonych Bill to zarządca ośrodka. Słyszałem różne historie o Billu, o tym kto go lubi a kto nie i czy płaci podatki czy nie. Mi w każdym razie wydał się bardzo sympatycznym Anglikiem. Do tego miło zaskoczył nas rachunkiem, niższym od spodziewanego. Nie dopominaliśmy się, rzecz jasna, o dopłatę. Policzył dobrze i tanio. Chyba dlatego, że po sezonie, nie wnikaliśmy. Chyba naprawdę po sezonie.. Nastał czas ryb. Dostaliśmy przyzwoitą blaszaną łódeczkę, z porządnym silnikiem, 15 koni, dla nas wystarczająco. Popłynęliśmy. Rozpadało się konkretnie, więc nadzieje na rybki bledną. Ale jak to podobno na Caspe bywa, pogoda się zmienia bardzo szybko. Wkrótce znów powitaliśmy słońce. Zaczęliśmy szukać ryb. Wspomniany już Bill powiedział, że woda idzie do góry i że ryb najlepiej szukać "tu i tam". Nic nam to nie mówiło. Spokojnie dotarliśmy w pierwszą miejscówkę. Na sondzie aż roi się od ryb. Nigdy w życiu czegoś takiego nie widziałem. Myślałem, zaraz wędki będą pękać. A tu niestety lipa. Jedno miejsce, drugie, gałęzie i nic. Nie dało też nic obrzucanie pięknego skalistego zakrętu. Powoli zaczynam jarzyć o co chodzi. To jak z karpiami na jesień. Głębokie miejsca mają jeszcze cieplejszą wodę, wiec tam jest więcej ryb. Może w tym jest metoda? Po kilku godzinach dopływamy do ładnie nasłonecznionego zakrętu. Krzysiek decyduje, że szukamy przy moście. Po drodze mijamy parę ekip siedzących na brzegu. Wydaje się, że woda o tej porze nie może już przynieść jakichkolwiek efektów. Sterczące dosłownie wszędzie butelki - markery odstraszają potencjalnych trollingowców. My jednak się decydujemy trochę powozić nasze zestawy. Po drodze z powrotem mamy na co popatrzeć. Wędkarz z niemieckiego teamu butelkowego holuje coś naprawdę wielkiego. Oglądanie tego spektaklu zajmuje nam jakąś godzinę. Fantastyczny hol i wędka wygięta do granic możliwości. To dodaje nam energii i nastraja pozytywnie. To, że ryba była wyjęta na kulkę truskawkową i była drugą złowioną w ten sposób w ciągu ostatnich dwóch dni, wcale nam nie przeszkadza. Sumek na mój gust miał ze 240 cm i był wielki jak cholera. To właśnie jest to. Po to tu przyjechałem. Chcę widzieć ryby, jak najwięcej ryb. Rzucamy dalej. Decydujemy się na obławianie głębokich miejsc, dobrze nasłonecznionych. Z informacji, które dała nam sonda wynika, że dziewięć stopni jest lepsze niż dziesięć, ryb widać dużo, Az miło patrzeć. Podpłynęliśmy pod fajne skałki z pięknym słońcem. Trach!! Siedzi! Co to do cholery?? Po chwili już wiem. To wielki karp, który dostał w plecy z Bustera numer 15. Zahaczył się tak solidnie, że nie miał szans na wyczepienie. Hol chwile musiał potrwać bo mimo mocnego zestawu niewygodnie jest podebrać taka bestie bez podbieraka. Krzysiek ma wagę na "mniejsze" ryby i wychodzi 16.39 kg. Bardzo ładny prosiak. Pomyślałem wtedy o moich znajomych karpiarzach. Taki wynik to już coś. Satysfakcji jednak nie było, bo za plecy. Sprawdza się jednak moja teoria ciepłej wody. Spływamy dalej obławiając skały, popijając doskonałe hiszpańskie wino i wyobrażając sobie jakie mureny muszą sterczeć z tych szczelin. Tymczasem zaczęło robić się późno. Co prawda jeszcze świeciło ale dzień kończył się szybko. Zaczęły znowu dzwonić telefony z pytaniami. Bierze? Gdzie łowicie? Jaka pogoda? A próbowaliście tam i tu? Generalnie masa pytań bo to przecież Caspe, więc jak może nie brać? I nagle bum!!! Niesamowicie tępe puknięcie i… pusto. Pół sekundy przerwy i siedzi znowu! Ale jazda! Mam! Krzyczę do Krzyska żeby kończył rozmowy telefoniczne i zabrał się za jakieś reżyserowanie. Pompa niesamowita. To coś przykleiło się do dna i tyle. Nie trwało to zbyt długo bo sprzętowo byłem jako tako przygotowany. I zaczęło się "maja - twaja". 15 minut nudnawej walki. W duchu myślałem, żeby miał ponad dwa metry. Obiecałem nawet mojej żonie, że jak złowię takiego wielkiego wąsacza to się z nim wykąpię. Najlepsze dopiero przyszło. Oderwałem wąsacza od dna i wszystko zaczęło nabierać kolorów. Jakież było moje zdziwienie gdy zobaczyłem, że sum jest zacięty za ogon! No tak, wtedy zrozumiałem dwa brania. Podciągnąłem go do łódki w miarę szybko. Po pewnych problemach w końcu złapałem go za szczękę i wciągnąłem go do łódki. Rekordowy Sum 208cm: Podpłynęliśmy do brzegu machnąć parę fotek bo było ciemno. Okazało się, że nie tak łatwo jest podnieść takiego kloca do góry. Do tego ta bezwładność, jak trup. Ćwiartowanie na 6 kawałków nie wchodziło w grę, było też ciemno jak w piekle i do tego ten ziąb. Brr. Odpuściłem sobie włażenie do wody i podejścia do zrobienia efektownych fotek. Żona chyba mi to wybaczy. Buzi i do wody. Nastał wieczór. Hiszpańskie winko, podsumowanie dnia, gadanie o pierdołach. Ale co z tym braniem? Dopiero po powrocie do domu zaświtało mi w głowie, że nie sprawdziłem przynęty po wyciągnięciu ryby. Jest porysowana! Dodało mi to trochę otuchy. Miał ją w pysku. Z tego co słyszałem to się zdarza. Ale to już moje prywatne przemyślenia. Do dziś wyobrażam sobie tą scenę pod wodą. Ryba w każdym razie jest i nic tego nie zmieni. Całe 208cm. Rekord pobity o jakieś trzydzieści parę. Dzień drugi rozpoczął się świetną pogodą. Popływaliśmy tu i tam. I nic. Krzysiek mówi, żebyśmy sprawdzili most w Caspe. Ktoś kiedyś miał tam niezłego kloca. Płyniemy środkiem rzeki i podziwiamy okolice. Trzeba przyznać, że widoki są tu niesamowite. Na sondzie znowu czarno od ryb. Zastanawiamy się co to może być. Krzychu mówi, że karpie. Podobno są ich w Caspe miliony. Czasami mijamy jakąś łódź podwodną, lecz niestety bez reakcji na nasze piękne woblerki. Jedynie mały sandaczyk pięćdziesiątak wiesza się na wobler Krzyśka. Po jakimś czasie takiego zwiedzania zaczyna zmieniać się pogoda. Istny sztorm. Dopłynęliśmy pod most a tam tłumy rumuńskich dzieciaków porozstawianych na filarach próbują coś złapać. Jak się okazało, nie tylko próbują. Mają każdy po sznurze pełnym sandaczy. Nie wiem jak to jest na Caspe z limitami, ale mieli tego naprawdę dużo. Nawiązane jak korale. Nic tam, próbujmy coś złowić. Niestety wiatr stał się na tyle silny, że stało się to niemożliwe. Spływamy stamtąd żeby nie rozbić się o betonowe filary mostu. Dotarcie do bazy zajęło nam dłuższą chwilę, bo dmuchało naprawdę mocno. Staraliśmy się znaleźć jakąś spokojną zatokę żeby dać sobie jeszcze jedną szansę, jednak zbiornik jest tak skonstruowany, że wiatr wpadający pomiędzy skalne brzegi nie daje nam takiej możliwości. Aż łeb urywa. Teraz pozostało szybkie pakowanie, sprzątanie i do domu. Na powrocie zahaczamy o Mequineze by zrobić parę fotek i podziwiać niesamowite widoki. Wracamy. W przyszłym roku powtórka. Caspe to zaraźliwe miejsce. |
|
|
Offline |
Dodany dnia 18 grudnia 2010 20:39
|
Podglądacz po nawróceniu Postów: 78 Data rejestracji: 09.10.10 |
Bardzo ładny sumek. Gratuluje |
|
|
Offline |
Dodany dnia 18 grudnia 2010 20:48
|
Fusionista Mój blog: kliknij! Postów: 2415 Data rejestracji: 16.05.10 |
Super wyprawa Saalar. Gratuluje pobicia rekordu suma, pięknie przygotowana relacja z wyprawy, jeszcze raz Gratulacje za suma. |
|
|
Offline |
Dodany dnia 18 grudnia 2010 20:53
|
Support Paryż Mój blog: kliknij! Postów: 19296 Data rejestracji: 15.05.10 |
Suma już gratulowałem, relacja ładna i jest już się czym pochwalić. Zdjęcie trzecie nadaje się do galerii widoki , siódme do naszych rekordów a dziewiąte do ogólnej by się zdało Mógł byś dodać Jak nie masz nic przeciwko możemy dać na newsa co przypomni nam po co żyjemy
Metoda na suma Kołowrotek sumowy Wędka na suma Na pytania odnośnie sprzętu i wszystkie inne związane z poławianiem suma odpowiadam TYLKO NA FORUM |
|
|
Offline |
Dodany dnia 18 grudnia 2010 21:00
|
Podglądacz po nawróceniu Postów: 156 Data rejestracji: 12.10.10 |
Po to tu jestem. Róbta co chceta. Dzięki za graty. Zdjęcia wrzucę. Musze coś zjeść w końcu bo już cały dzień siedzę przed tym kompem |
|
|
Offline |
Dodany dnia 18 grudnia 2010 21:18
|
Weteran Postów: 660 Data rejestracji: 21.07.10 |
Wyprawa super sumek piękny no nic innego nie pozostaje jak tylko pogratulować super .Więc wcale nie jest powiedziane że jedziemy do Hiszpanii bo tam nałapiemy, tam jednak też są lepsze i gorsze dni jeszcze raz moje gratulacje |
|
|
Offline |
Dodany dnia 18 grudnia 2010 21:21
|
Weteran WARMIA-MAZURY Postów: 929 Data rejestracji: 19.08.10 |
Super wyprawa jest już co powspominać no i gratuluje pięknego suma |
|
|
Offline |
Dodany dnia 18 grudnia 2010 22:49
|
Weteran Paryz Postów: 609 Data rejestracji: 27.05.10 |
Gratuluje suma jak i karpia. |
|
|
Offline |
Dodany dnia 19 grudnia 2010 16:35
|
Support Paryż Mój blog: kliknij! Postów: 19296 Data rejestracji: 15.05.10 |
Jeszcze karpia pozwól że pogratuluje bo fajny ten misiek
Metoda na suma Kołowrotek sumowy Wędka na suma Na pytania odnośnie sprzętu i wszystkie inne związane z poławianiem suma odpowiadam TYLKO NA FORUM |
|
|
Offline |
Dodany dnia 19 grudnia 2010 17:12
|
Podglądacz po nawróceniu Postów: 156 Data rejestracji: 12.10.10 |
Fajne rybki ale zdjęcia mogłyby być lepsze. Ale tak to już jest, jak się samemu nie robi to zawsze coś. Albo cień wielki na pół ryby albo coś tam obcięte. W przyszłym roku może będą lepsze |
|
Przejdź do forum: |
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
Wyprawa do Caspe nad Rio Ebro 2012 pazdziernik | Relacje z wypraw na suma | 78 | 16 maja 2013 02:14 |
Ebro - Playa de Chacon - Caspe | Umawialnia informator dot. imprez | 32 | 26 listopada 2012 18:38 |
Sumy złowione w Caspe | Znalezione w sieci | 18 | 12 listopada 2012 14:45 |
10 dni w Caspe i rekord 221cm | Relacje z wypraw na suma | 20 | 12 października 2012 12:49 |
Ebro - Caspe sierpien 2012 krótka relacja | Relacje z wypraw na suma | 19 | 26 sierpnia 2012 10:32 |