Moja ryba życia | Forum wędkarskie


Portal ludzi z pasją tworzony przez ludzi z pasją

"Człowiek mógłby żyć samotnie przez całe życie. Ale chociaż sam mógłby wykopać swój własny grób, musi mieć kogoś, kto go pochowa. - James Joyce"


Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnie Fotki

Sumik 131cm
Sum ok. 30kg
Sum ok. 30kg
Nowy popychacz pontonowy ;o)
Sumy na woblery Sowa
Dwa razy 2m+ na Sowę
Rekordowy sandacz na Woblera Sowa
Nasza moc w polaczeniu z Woblerami Sowa

Na forum na skróty

Wynajmę łódkę w Paryżu w celach wędkarskich i turystycznych

Wynajmę łódkę w Paryżu w celach wędkarskich i turystycznych Wynajmę łódkę w Paryżu w celach wędkarskich i turystycznych
Kliknij w obrazek żeby zobaczyć szczegóły

Witamy na stronie poświęconej rekinowi słodkowodnemu ;)

Na tym forum dowiecie się jak złowić suma, jaki potrzebujecie sprzęt do tego celu, jakich metod najlepiej użyć do łowienia tej ryby, a także zobaczycie duże sumy łowione przez naszych użytkowników, rekordowe sumy w Polsce i na świecie i wiele innych informacji dotyczących Suma Europejskiego i nie tylko. Zapraszamy wszystkich do zarejestrowania się i aktywności na Naszym Portalu.

Zobacz temat

/ RELACJE Z WYPRAW WĘDKARSKICH, PORADNIKI WĘDKARSKIE / Opowiadania wędkarskie
Kto jeszcze czyta ten temat? 1 gość(ci)
 
Moja ryba życia

Mariusz Kowalski

Offline

Moja ryba życia...
[img]forumsumowe.pl/h/fshzw_dsc_0968_36e9d.jpg[/img]
hmm...czy to będzie ta największa ? czy ta która sprawiła najwięcej radości podczas niezapomnianego holu ? a może ta o której marzę ? każda ryba którą złowię cieszy, każda dostarcza radości i to bez znaczenia czy duża czy mała, mogę powiedzieć że płoć złowiona na Warcie z pecika gdy byłem dzieckiem nią była, biegłem bez opamiętania przez łąkę pochwalić się swoją zdobyczą, nigdy nie zapomnę jak wuja powiedział - piękna babucha wtedy jeszcze nie wiedziałem co to słowo znaczy ale wiedziałem że jest olbrzymia i na pewno moja rekordowa . Ale czy Kozy łowione na rękę w rzece nie dostarczyły niezapomnianych przeżyć gdy miałem 12-13 lat? Chodziliśmy z kolegami rzeką Prosną w centrum miasta i ile to było radości gdy udało się wyjąć ręką tą piękną rybkę która ukrywała się wśród kamieni. Pierwszy wypad na ryby z ojcem wujem i ich kolegami, nad rzekę Wartę, na pewno niezapomniane przeżycie bo łowiłem na swojego własnego pierwszego bambusa, na pecika i wyjąłem sumika na kilka czerwonych robaków ile ta ryba dostarczyła mi radości i wrażeń, dla mnie nie był to wtedy sumik tylko sum, wielki marmurkowy z pięknymi wąsami, do tej pory ojciec z wujem śmieją się ze mnie z tej ryby jak skakałem z radości. Ale to były piękne czasy ponieważ to były moje pierwsze złowione ryby. Wtedy zaczęła się moja wędkarska przygoda , bo tak można nazwać każdy wypad na ryby "przygodą" . Zawsze się coś dzieje ciekawego, zawsze są jakieś wspomnienia i zawsze jest ta ciekawość czy to będzie ryba życia?
[img]forumsumowe.pl/h/fshzw_dsc_0596_24e4d.jpg[/img]
Wakacje u ciotki na wsi, jeździłem tam od kiedy tylko pamiętam, a podobno jeździłem jeszcze wcześniej tylko tego nie pamiętam. Starsi koledzy, kuzynki chodzili na niedaleko oddalony stawik, pięknie położony, graniczący z laskiem , zawsze w ich oczach byłem za mały żeby mnie z sobą zabrać. Gdy wreszcie za namową kuzynki zabrali mnie z sobą zaczęła się moja przygoda z wędkarstwem nikt wtedy nie myślał jeszcze o karcie wędkarskiej... ot po prostu kij z leszczyny kordonek od ciotki i haczyk z wygiętej szpilki na którego zakładało się czerwonego robaka lub kawałek skórki od chleba, nawet spławika na początku nie miałem dopiero po kilku wizytach nad stawem bardziej doświadczeni koledzy podarowali mi taki spławiczek z pióra pomalowany lakierem do paznokci. Łowiliśmy w wspomnianym stawie przeważnie karasie malutkie ale jakie wdzięczne rybki ile one nam dawały radości czasem któremuś udało się złowić krasnopiórkę , czas nad wodą szybko leciał wakacje się kończyły, w głowie tysiące pomysłów i smutek że cały rok do następnego wędkowania.
[img]forumsumowe.pl/h/fshzw_21042011149_3d0a9.jpg[/img]
Oczywiście po powrocie do domu zacząłem baczniej się przyglądać szykowaniem ojca na ryby on też mówił że jestem za mały że jak podrosnę to mnie z sobą weźmie. Opowiadałem mu że chłopaki u ciotki brali mnie z sobą i łowiłem karasie. Zimą były jakieś targi sportowe w naszym mieście, pamiętam jak ojciec wziął mnie na nie z sobą wtedy też kupił mi pierwszą wędkę, bambusa, bez przelotek, przelotki w domu sam mi założył. Przez całą zimę szykowałem swój własny sprzęt, nawet haczyki dostałem od ojca, parę spławików samodzielnie zrobionych przez niego z korka i swój pierwszy własny kołowrotek oczywiście z ruchomą szpulą, na kołowrotku miałem żyłkę już nie kordonek. Żeby powędkować do upragnionych wakacji nie musiałem czekać, ojciec lub wuja zabierali mnie przeważnie na Konińskie kanały i jeziora oraz nad Wartę. Nastały następne wakacje, jak nigdy nie mogłem ich się doczekać, nad staw już mogłem chodzić sam, karaski nie zawiodły ale zacząłem myśleć że czas na coś więcej, doświadczenie zdobyte przy ojcu i wuju pozwoliło mi na marzenia o dużej rybie, wiedziałem ze nad wspomnianym stawem są liny i karpie tylko jak się do nich dobrać. Ciotka wiedząc gdzie cały czas spędzam wolny czas, nic nie miała przeciwko temu że tym razem nad staw pójdę z samego rana, wstałem gdy było jeszcze ciemno, kolega miejscowy chłopak w moim wieku czekał już za mną przed domem, nad staw jechaliśmy rowerami, szybko rozłożyliśmy wędki i czekając za braniem pałaszowaliśmy kanapki, branie nastąpiło szybko, spławik tańczył na wodzie ,zaciąłem, złowiłem wtedy swojego pierwszego w życiu lina. Był to zarazem pierwszy i ostatni lin jaki zabrałem z łowiska do domu. Jak dla mnie jest to najpiękniejsza ryba pływająca w naszych wodach. Tej ryby nigdy nie zapomnę. Po prostu dla mnie wtedy było to ryba życia . Po tych wakacjach zacząłem na ryby jeździć coraz częściej z ojcem lub wujem , nad wspomnianym stawem byłem jeszcze kilkanaście razy ale lina już nigdy tam nie złowiłem niestety.
[img]forumsumowe.pl/h/fshzw_dsc_0616_dafb1.jpg[/img]
Rzeka Warta, jedno z moich ulubionych łowisk, sam nic większego na Warcie jeszcze nie złowiłem, ale wierzę że właśnie w tej pięknej rzece pływa moja ryba życia jeśli tak można powiedzieć, sam wyjazd nad Wartę już mnie cieszy, te przygotowania, parzenie pszenicy, zbieranie rasówek do zanęty, zawsze to wyjazd kilkadziesiąt kilometrów, coś innego, rzeka ma coś w sobie zawsze zachwyca, jest zmienna, nawet miliony komarów nie potrafią zepsuć mi humoru gdy wieczorem siedząc na bonie czekając za braniem, w 2012r nad tą rzeką miałem kontakt z królem naszych wód - sumem, w dzień na pecika łowiłem płocie,wieczorem zakładałem je na żywca, zawsze bez rezultatów, skończyłem z łowieniem na rasówki bo jak się coś uwiesiło to tylko niewymiarowy sumik, po paru bezowocnych nockach zapadła decyzja, zwijamy się i przenosimy w inne miejsce, mój towarzysz siedemdziesięcioletni Zbyszek wiedział gdzie są przytopione bony, znał odcinek tej rzeki bo jeździł nad nią jeszcze w latach sześćdziesiątych, to był strzał w dziesiątkę , dostęp do łowiska utrudniony, skarpa ma z 3-4 metry z góry widać przytopioną bonę na której rozbija się mój towarzysz do niej zejście jest łatwiejsze ja swoje wędziska ustawiam parę metrów przed boną na kotwicę zakładam 35 cm płoć którą wcześniej złowiłem, rybkę zakładam kotwicą za grzbiet ,kotwica na stalce, żyłka 0,30,kołowrotek Shimano Ultegra, wędzisko to karpiówka Yad Yorkshire 12 ft 3lb ,branie nastąpiło około godziny 23:00, do tej pory nie wiem jak w ciągu sekundy udało mi sie zejść w całości bez uszczerbku na zdrowiu z tej skarpy ryba szła z prądem, hamulec pięknie grał, zacząłem go dokręcać, cały czas kontrolowałem ręką szpulę nic nie mogłem zrobić, nagle ryba stanęła znów się zaczęło, ruszyła, czułem na wędzisku jak bym to ja był pompowany, wędzisko miałem wygięte jak nigdy wcześniej w życiu, czułem ta rybę, żyłka się przetarła i tak skończyła się moja walka , ryba wygrała, kolega powiedział że właśnie straciłem rybę życia. Od tej pory zmieniłem całkowicie swoje podejście do łowienia sumów, sprzęt musi być konkretny, żadnych pół środków wtedy ja będę miał szansę na udany hol a ryba nie odpłynie z kotwicą w paszczy tak jak to miało miejsce w opisanym przypadku. Długo nie mogłem dojść do siebie po tym braniu. Długo rozmawialiśmy ze Zbyszkiem wtedy na temat sumów. On wie jedno na suma nic nie jest za mocne, sam kilkakrotnie miał tą rybę na wędzisku ale żadnej dużej nie udało mu się wyciągnąć niestety. Ta ryba zasługuje na szacunek za swą walkę o wolność. Od paru lat zacząłem łowić na kulkę, metoda jak sami wiecie niesamowicie skuteczna i przy odpowiednim doświadczeniu eliminująca brania małych ryb co jest bardzo ważne gdy musimy zestawy wywieźć na 100 czy 200 metrów, co ciekawe siedząc na zasiadce za karpiem czy amurem można złowić całkiem ładny przyłów jakim są jazie, leszcze ,płocie, sumy. Każda z tych ryb cieszy, każda dostarcza niezapomnianych emocji. Po prostu każda czy mała czy duża . Sam fakt złowienia , cieszy bardzo .Osobiście w zeszłym sezonie podbierałem sandacza który koledze wziął na kulkę truskawkową w biały dzień, ryby po prostu przyzwyczajają się do tego typu pokarmu z uwagi na coraz większe zainteresowanie tą metodę. W zbiorniku gdzie od dawna nikt z łowiących na feedera nie złowił dużego leszcza to z kulki sam złowiłem kilka dorodnych, pięknych, leszczy, nigdy też bym się nie spodziewał czterdziestu centymetrowych płoci . Dzień jak każdy inny na rybach, czyli piękny, spokój i cisza. Słychać tylko delikatny szum w zaroślach i cisza absolutna. Zestawy położone na 1,5m w odległości 2 metrów od pasu trzcin. Zanęcone 30kg kukurydzy, konopi i kulek, dodatkowo 5kg zanęty sypkiej uformowanej w kule. Na włosie kulki - ananas i zrobiona przez kolegę kuleczka waniliowo koperkowa, brania jak z zegarkiem w ręku jeśli będą to o 4 nad ranem. Czas nad wodą szybko leci, opowiadania każdego o nie wyjętych rybach dziwnych przedmiotów wyjętych z wody na wędkę umilają czas, kiedyś trzeba wreszcie iść spać, każdy rozchodzi się do swojego namiotu. Każdy zasypia z marzeniami o rybie życia. Każdy ma jakąś nadzieję.
- Budyń wstawaj, masz branie, ryba weszła w moje zestawy, wszystko splątane - mówi kolega siedzący 20m od mojego stanowiska. Wychodzę jeszcze zaspany, no tak sygnałki wyciszone , a centralka nie załączona tak bywa. Podnoszę wędkę, żyłka całkowicie w prawo, zaczynam ją zwijać, słyszę sygnalizatory kolegi , na kiju nic nie czuję, pewnie się spięła pomyślałem, zaczynamy rozplątywać zestawy, moja wina więc żeby nie zniszczyć wszystkich żyłek koledze bez zastanowienia odcinam moją splataną żyłkę i dalej już łatwiej idzie nam rozplątywanie jego zestawów, może uda się chociaż odzyskać zestaw pomyślałem.
- ej, ryba
- gdzie ? się pytam
- no zobacz na żyłkę jak schodzi po wodzie
fakt żyłka schodzi ale jej koniec trzymam w ręce, jest splątana przecież z żyłka kolegi , budzą się koledzy wychodzą z namiotów i coraz więcej nas patrzy w milczeniu i nie wiemy czy się śmiać czy płakać, kumpel bez namysłu odcina swoje zestawy, inny je trzyma i zwija rękoma odplątujemy teraz moją żyłkę, udało się, kawałek po kawałku po woli ręcznie zwijam żyłkę holując rybę udało sie na tyle jej odzyskać że z powrotem przeciągliśmy ją przez przelotki i dowiązaliśmy do pozostałej żyłki na moim kołowrotku, odzyskuję metr po metrze,
- jest -mówię, pewnie karpik bo odbija, ryba musiała być bardzo zmęczona bo kolega podbiera ją za pierwszym podejściem, śmiejemy się do siebie reszta chłopaków gratuluje, karpik wszystkich nas postawił na nogi już nie idziemy spać. Nawet gdybyśmy chcieli to i tak nie zaśniemy, jak tu spać gdy takie ryby biorą. Jestem wdzięczny koledze można powiedzieć że ten karpik został złowiony do spółki z nim. Do tej pory śmiejemy się z tej przygody. Może to była moja ryba życia bo przez parę tygodni ciągliśmy tylko amury, zero kontaktu z karpiem, cieszyliśmy sie z niego wszyscy bo przerwał wreszcie te amurowe łowy. Na pewno z większym uznaniem patrzę na kumpla który tak wspaniale się zachował.
[img]forumsumowe.pl/h/fshzw_dsc_0403_df719.jpg[/img]
[img]forumsumowe.pl/h/fshzw_dsc_0407_5c935.jpg[/img]
[img]forumsumowe.pl/h/fshzw_dsc_0409_41f91.jpg[/img]
Amur, piękna ryba, choć waleczna tylko przy brzegu, moim marzeniem jest złowienie okazu powyżej 30kg ,mój ojciec złowił trzydziestkę więc ten rekord marzę pobić. Znam już zachowania tych ryb, wiem gdzie ich szukać, ale szczęście nie dopisuje a w moim skromnym przekonaniu 50 % sukcesu wędkarskiego to właśnie mieć szczęście następne 40% to czas poświęcony naszemu hobby a pozostałe 10% nasze umiejętności i sprzęt wędkarski . Wędkarstwo to wspaniałe hobby, z roku na rok coraz bardziej marzę o rybie życia tylko tak naprawdę nigdy nie wiadomo , która to będzie ryba życia ta czy następna, a może jeszcze następna... Umówiliśmy się z kumplami że usiądziemy na tydzień może dłużej, cel zasiadki oczywiście karpie i amury. Każdy ma wziąć 50 kilogramów kukurydzy 10 konopi, 5kg kulek i 5kg zanęty sypkiej, do mnie należy wytypowanie miejsca nęcenia, nęcenie i wywożenie zestawów. Jak zawsze na łowisku gdzie jedziemy , gdy tylko jest możliwość szukam najbardziej wypłyconego miejsca w pobliżu trzcin.
[img]forumsumowe.pl/h/fshzw_img_6924jpg_3157a.jpg[/img]
Wiem że pływają w tym zbiorniku duże Amury i Karpie. Wiem gdzie i o jakiej porze roku mam ich szukać. To jest wspaniałe że po latach doświadczenia już trochę wiem. Jednak wciąż nowe doświadczenia zdobywam. Człowiek uczy się całe życia i to jest prawda, że całe życie zdobywa się doświadczenie.
Wiem jak je znęcić, jakie zestawy końcowe zastosować. Tylko jak zwabić te największe sztuki? Tego niestety nie wiem. No właśnie, każdy z nas ma jakieś swoje tajemnice którymi nie chętnie dzieli sie z kolegami. Ja wiem jedno żeby łowić systematycznie amury trzeba sypać dużo zanęty, na tygodniową zasiadkę gdy wiemy że w zbiorniku w którym będziemy wędkować amurów jest dużo niczym nadzwyczajnym nie będzie 200kg kukurydzy lub więcej, pamiętajcie że amur potrafi zjeść tyle ile waży. Oczywiście sypiemy gdy mamy pewność że ryba jest w łowisku i pokarm z dna znika. Tak było i na wspomnianej zasiadce, kulki haczykowe to jak zawsze na jednym wędzisku pop - up ananas a na drugim wędzisku różnie, przeważnie zawsze coś sie testuje innego. Zestawy wywiezione, czekamy, pierwsza noc bez brania, niczym sie nie zrażamy, wiemy ze ryby będą, po prostu trzeba cierpliwie czekać. Następne nocki przynoszą efekty ryby meldują sie regularnie na wędziskach. Ja marzę o swoim amurze, branie następuje rano, swinger opadł, wiedziałem że będzie to amur, kulka pop-up z sprawdzonej firmy o smaku ananasa, hol jak każdy inny ryba idzie prosto do brzegu, kolega stoi z podbierakiem, Słyszę tylko słowa komentarze innych wędkarzy:
- no ładny
Amur gdy tylko poczuł dno jak torpeda odbił w trzciny, nawet go nie zobaczyłem jeden wielki wir, tylko dobrze ustawiony, ryba z całym impetem rusza w głąb zbiornika, kolejna próba podebrania przynosi upragniony efekt .
Niestety do upragnionego wyniku jeszcze sporo mu brakuje, po zważeniu i zmierzeniu ryba w dobrej kondycji wraca do wody wierzę że za kilka lat znów się z nią spotkam, jak podrośnie może to ona właśnie zostanie moją rybą życia.
[img]forumsumowe.pl/h/fshzw_dsc_0802_d875e.jpg[/img]
Czy jedna ryba może zostać rybą życia, myślę że nie, każda wyciągnięta nią jest, każda mniej lub więcej cieszy wędkarza, zawsze pozostanie niedosyt i zawsze będziemy chcieli złowić większą. Pamiętam mój pierwszy rejs na połów dorszy, gdy pierwszy dorszyk uwiesił się pilkera myślałem że ciągnę rybę życia, doświadczeni koledzy tylko się śmiali i choć uprzedzali że hol dorsza jest emocjonujący to nigdy nie myślałem że aż takich wrażeń może dostarczyć .
Gdy złowiłem z główki portowej pięknego okonia, otaczający mnie wędkarze gratulowali i chwalili, było miło nawet nie myślę ze już takiego kiedyś złowię choć mam nadzieję że tak bo okoń wrócił tam skąd go wyholowałem, ale też mała flądra która mi się uwiesiła na haczyku cieszyła mnie jak dziecko bo inna, fajna, śmieszna. Z biegiem lat myślę, że każdy z nas inaczej patrzy na wędkarstwo niż wtedy gdy zaczynał swoją wędkarską przygodę , coraz mniej ryb zabiera z łowiska do domu, zaczyna zauważać piękno jakie nas otacza podczas wędkowania. To jest po prostu piękne hobby. Zawsze cieszy, łączy się przyjemne z pożytecznym. Czas płynie szybko, ale efektywnie. Zawsze są jakieś miłe wspomnienia i zawsze są marzenia o tej jednej jedynej RYBIE...RYBIE ŻYCIA...
Z wędkarskim pozdrowieniem Mariusz Kowalski.
[img]forumsumowe.pl/h/fshzw_dsc06837jpg_24a39.jpg[/img]
Zgłaszam do konkursu - Moja ryba życia
 

Artur Betcher

Offline

Mariusz opowiadanie naprawdę bardzo fajne ( rewelacyjne) ale to nie jest na temat "Moja ryba życia" tylko na temat " Moja przygoda z wędkarstwem".
Metoda na suma
Kołowrotek sumowy
Wędka na suma

Na pytania odnośnie sprzętu i wszystkie inne związane z poławianiem suma odpowiadam TYLKO NA FORUM
 

Mariusz Kowalski

Offline

Rozumiem,więc niech pozostanie po za konkursem lub do usunięcia bo ja już tego nie mogę zrobić niestety Oczko
 

Artur Betcher

Offline

Wielka szkoda bo materiał bardzo, bardzo ładny.
Nie mogę jednak po przeczytaniu całości go pod ten temat podpiąć bo na samym początku, tuż po opowiadaniu Filipa ktoś chciał takie coś dodać i odmówiłem właśnie ze względu na to, że materiał kleił kilka zasiadek nie opowiadając o tej jednej która się stała rybą życia.
Jeśli teraz bym to zaakceptował to po prostu ktoś mógłby mnie oskarżyć o to że daje innym fory pomimo tego że też nie trzymali się tematu.
Wyrzucać oczywiście nie bo to naprawdę dobry materiał ale mam nadzieję że kiedyś będzie inny konkurs gdzie ten materiał z automatu będzie się mógł znaleźć.
Metoda na suma
Kołowrotek sumowy
Wędka na suma

Na pytania odnośnie sprzętu i wszystkie inne związane z poławianiem suma odpowiadam TYLKO NA FORUM
 

Mariusz Kowalski

Offline

Rozumiem doskonale i zgadzam się z decyzją bez zastrzeżeń Oczko
 

Artur Betcher

Offline

Jest jeszcze jeden dzień Mariusz.
Bardzo się napracowałeś nad tym i szkoda by było.
Takie materiały widuje się tu rzadko więc kiedyś się coś wymyśli w tym temacie ale czas jeszcze jest.
Metoda na suma
Kołowrotek sumowy
Wędka na suma

Na pytania odnośnie sprzętu i wszystkie inne związane z poławianiem suma odpowiadam TYLKO NA FORUM
 

Filipka

Offline

masakra jaki wielki ten amur Haha i widzę boksera w tle Usmiech Piękna ryba i plus za psa Haha
 

Mariusz Kowalski

Offline

Psina nie moja tylko kumpla,jeździły z nami dwa takie ale jeden odszedł do krainy wiecznych łowów Smutny
 

Filipka

Offline

Źle mu nie ma. Pewnie biega po łąkach z moją bokserkąUsmiech
 
Do góry
Przejdź do forum:

Hosting zdjęć wędkarskich

Wędkarski hosting zdjęć

Podobne Tematy

Temat Forum Odpowiedzi Ostatni post
Martwa ryba Przynęty martwe do łowienia sumów 13 16 stycznia 2019 09:34
"moja rzeka" PZW Federation Peche i inne organizmy 7 28 marca 2018 21:35
Moja pierwsza łódź aluminiowa - Dekalog Łodzie, pontony i inne środki pływające 107 30 marca 2017 21:20
Moja propozycja Okuma SLX Kołowrotki na suma do połowów stacjonarnych 1 01 marca 2017 11:08
Moja podpórka Podpórki sumowe, sygnalizatory elektroniczne 9 30 lipca 2016 18:38
Wygenerowano w sekund: 1.57
51,576,280 unikalne wizyty