Ebro, Rodan i Sekwana 2016 - relacja
Witam wszystkich.
Relacja z naszego wyjazdu nad Ebro będzie krótka ale treściwa.
Czerwcowy wyjazd rodził się w bólach gdyż sporo chętnych musiało zrezygnować gdy dowiedzieli się ze jedziemy bardziej indywidualnie własnym transportem po tym jak dowiedzieliśmy się ze w bazie nie ma miejsca na całą grupę.
Dwie osoby jednak wpłaciły zadatek przed tą informacją więc skoro słowo się rzekło trzeba było to zrobić żeby nie popsuć im szyków.
Finalnie pojechaliśmy na 10 osób i była z tego niezła zabawa.
Zaczęło się od Sekwany gdzie z Mateuszem i Krzysiem którzy przywieźli mi pożyczoną od Jacka Żbikowskiego łódkę w dwa dni złowiliśmy w bardzo ciężkich warunkach ( powódź, rwąca rzeka i 3 metry ponad stan) 14 sumów na Vertikal ( kwok, teaser DAM i rosówki).
Nie było wielu kolosów bo to nie trolling ale dwa największe były takie.
Największy wyholowany przez Mateusza miał 203cm ale średnio trafiały się takie:
Po przyjeździe reszty ekipy do Paryża zdecydowaliśmy że jedziemy nad Rodan gdyż Sekwana była bardzo trudna.
Rodan nas nie rozpieścił, dwa dni takiej wichury że przewracało butelki pełne na stole nie dało nam połowić.
Co prawda padło kilka sumów na kwoka w wolnych od wiatru chwilach a Mariusz miał na kiju kolosa przy których wszystkie które złowiłem były karzełkami ale dostaliśmy od pogody solidnego łupnia.
2 tyg przed naszym przyjazdem padł kilka kilometrów od naszej bazy kolejny kolos 270cm ale do nas nie przyszedł :)
Pożegnaliśmy Rodan po trzech dniach i ruszyliśmy nad rzekę Ebro.
Na miejscu zastała nas ładna pogoda choć po dwóch dniach zerwała się niezła wichura która znów nas uziemiła na dwa dni.
Nie było jednak tragedii gdyż pierwszego drugiego i dnia coś tam już złowiliśmy na kwoka
Padło kilka sumów na teasera Black Cat który wysłał mi do testów Mariusz Wołejszo ze swojego sklepu wędkarskiego w Głogowie. Ciekawie rozwiązany teaser z dodatkowym hakiem tak żeby małe sumy nie obżerały rosówek. Ten ze zdjęcia powyżej również na teasera Black Cat. Podziękowania dla Mariusza za możliwość jego wypróbowania.
Po wichurze popłynęliśmy z Adamem sprawdzić łowiska w górę rzeki i na woblera Sowa trafił się taki klocek okazyjnie:
To nieźle jak na to ze w wodzie razem był może z 20 minut :)
Kiedy jedni pływali ze mną na kwoka inni oddawali się plażingowi i łowieniu stacjonarnemu :D
Kiedy wichura ustała ruszyliśmy w górę rzeki na polowanie za pomocą kwoka.
Pierwszego dnia złowiliśmy 6 sumów w 4 godziny i po tym skończyły się robaki :(
Średnia to 130cm ale udało mi się wykwoczyć i coś takiego:
Akurat tego suma złowiliśmy podczas szkolenia z ustawień echosondy. Byłą ona źle ustawiona więc wypłynęliśmy żeby ją poustawiać a okazyjnie poklepałem trochę fabrycznym kwokiem który był akurat na łodzi. Trafił się w trakcie naszej przerwy na śniadanie :D Echo miało mały ekran ale to nie przeszkadzało w lokalizacji.
Oczywiście były i mniejsze:
Było też trochę zwiedzania i śmiechu
Ogólnie nasza wyprawa zamieniła się w szkolenie dotyczące łowienia na kwoka i to z niezłymi efektami.
Koledzy Mariusz i Tomek podczas niej nauczyli się wszystkiego odnośnie czytania echosondy, operowania przynętą, kwoczenia i holu dużych ryb.
Największy progres zrobił Mariusz który nie dość że nauczył się poprawnie kwoczyć to jeszcze wyłowił samodzielnie swoją dwumetrówkę za pomocą kwoka na robaki:
To naprawdę wielki sukces a Mariusz jest niezwykle pojętny, ma to w rękach. Zadawał masę pytań których mi wielu chcących się nauczyć nie zadawało i odniósł dzięki temu sukces.
Złowiliśmy też parę sumów na woblery Sowa w tym ja najmniejszego :D
Za to Tomek na Woblery Cześka Sowińskiego wywalił konkretnego klocka którego pewnie długo na Sekwanie nie pobije:
W sumie jedynym co nam przeszkadzało to brak robali. To co wzięliśmy szybko się kończyło, w sklepie braliśmy ostatnie paczki i nawet z sąsiedniej bazy wszystko co mieli na zbyciu.
Wypływaliśmy z jakimś zapasem, łowiliśmy kilak sumów i trzeba było wracać. Ten temat to mój priorytet i chyba otworzę własną hodowlę rosówek.
Rozstaliśmy się z Ebro spełnieni i ruszyliśmy na ostatni etap wyprawy czyli na Sekwanę.
Prognozy nie były optymistyczne bo woda nadal 3m ponad stan a rzeka rwie ponad 2 razy szybciej niż powinna.
Natlenienie wody oraz wartki nurt sprawiały że ciężko w ogóle było zobaczyć przynętę podczas kwoczenia ale finalnie w jeden dzień i tak udało się złowić 11 sumów.
Trochę też zwiedziliśmy
Nad Rodanem i Ebro zabezpieczyłem się odpowiednimi ciuchami więc opaliła mi się ostro tylko prawa ręka którą kilka dni na wodzie kwoczyłem ( lewa też trochę pomiędzy rękawicą a rękawem). Po przyjeździe nad Sekwanę ubrałem wczoraj krótkie spodenki i koszulkę bo przecież w Paryżu tak nie pali jak nad Ebro.... Łowiliśmy od godz 13:00 i to wystarczyło żeby na następny tydzień cierpieć....
Wyprawa się zakończyła w piątek rano.
Podsumowując ją wędkarsko jesteśmy zadowoleni ale nie to było najważniejsze.
Spotkałem fajnych ludzi których już znałem a także nowych tak jak Mariusza z ojcem którzy naprawdę są równymi gośćmi.
Bywało ze od śmiechu bolały nas szczęki beka Zabawa była na 102 :)
Masa tylko nam znanych stwierdzeń ( jak Hammer Multivan czy 14,5cm albo gość o pozytywnej energii ) wzbudzała salwy śmiechu. Tego śmiechu było właśnie najwięcej i klimat wyprawy się na nim opierał przez cały czas. Gdybym tylko opisywał śmieszne sytuacje z tej wyprawy to było by tergo kilka razy więcej niż obecny opis wyprawy więc myślę że będziemy mieli co wspominać :)
Za to wszystkim dziękuje jako ekipie i każdemu z osobna że ją taką stworzyli bo bez tego była by to wyprawa bardzo męcząca. Cieszę się że pojechałem z takimi ludźmi :)
Ogromne podziękowania też dla Jacka Żbikowskiego ze stoczni Skylla za pożyczenia łodzi i jej przygotowanie do wyjazdu bo bez tego wyprawa by się w ogóle nie mogła odbyć.
Mariuszowi za pomoc i zabranie teściowej do Polski a Mateuszowi i Krzyśkowi za przetransportowanie łodzi do Paryża.
Tomkowi i Emilowi za zabranie części naszych gratów a drugiemu Tomkowi i Przemkowi za umilenie drogi powrotnej. Kasi za to ze z nami wytrzymała beka
Tak naprawdę tych podziękowań za wiele rzeczy mogło by być więcej ale nie będziemy publicznie nimi zanudzać.
Teraz trochę o sprawach technicznych.
Na Małym Rodanie 300 dni w roku ostro wieje więc wybierając się tam na krótki czas ( dwa czy 3 dni) lepiej to robić na wariata w ostatniej chwili gdyż jest to łowisko o wielkim potencjale.
Miejscówki "rekordo dajne" są zajęte przez cały sezon i trzeba mieć wiele szczęścia żeby na takiej usiąść. Bojki są wywożone na drugą stronę rzeki i trzeba uważać przy trollingu. W strefie morskiej nie trzeba licencji i można trollingować.
Najlepsza baza na Rodanie Małym nie przyjmuje nowych ludzi ( tam gdzie padł 273cm) a druga baza ma kiepskie warunki i daleko do fajnych łowisk.
Na Ebro wprowadzili od tego roku zakaz trollingu więc wszystkie ekipy wybierają się na trolling w górę rzeki powyżej mostu na Ciprianie. Ekipy trollingowe od mostu prowadzącego do Caspe do mostu na Ciprianie widuje się rzadko natomiast powyżej są normą.
Nie wolno też już używać kotwic ( tylko w woblerach i w fabrycznych zestawach na vertikal wolno).
Hiszpania zaczyna być coraz bardziej absurdalna gdzie z jednej strony ekolodzy chcą wytruć całą populację suma, karpia, sandacza i innych gatunków obcych ( na niektórych jeziorach już zaczęli i jest to rzeź) a z drugiej ograniczają możliwości łowienia tych gatunków do maximum. Wędkarze oczywiście sobie z tym radzą tak jak i na każdym innym łowisku europy ale niesmak pozostaje kiedy dowiadujemy się o kolejnym zakazie.
Na wyjazd sierpniowy proszę wszystkich o zaopatrzenie się w przynęty do Vertikala ( jeśli ktoś chce być szkolony z łowienia za pomocą kwoka) gdyż strata 3 moich przynęt u mnie to 60euro z własnej kieszeni.
Każdy też niech pomyśli o rosówkach do vertikala gdyż to przynęta dozwolona a tam bardzo droga i ich brak doskwierał nam cały czas pomimo iż mieliśmy ponad 500szt. Ja na sierpień biorę tylko dla siebie.
Jeśli chcecie łowić na kwoka z efektami to proszę nauczcie się chociaż właściwie pukać gdyż nie każdy da radę tak szybko jak Mariusz czy Tomek. Reszta będzie na szkoleniu po którym powinniście dać radę wyłowić swoje pierwsze sumy na tą metodę.
To samo się tyczy woblerów, nie pożyczam już moich gdyż po takiej wyprawie nie mam najskuteczniejszych modeli na Sekwanę. Polecam woblery Czesława gdyż są sprawdzone i cholernie skuteczne ( Czesiu zabierz proszę trochę ich nad Ebro dla maruderów) ale jest mi obojętnie jakie kto będzie miał, byle miał jeśli chce się szkolić. To samo dotyczy wędek, można je wypożyczyć w bazie, ja moich nie pożyczam :)
Jeśli chodzi o wyjazd to już całe podsumowanie i jeszcze raz dziękuje wszystkim oraz każdemu z osobna za wszystkie dobre rzeczy które mnie tam od Was spotkały :)
Pozdrawiam i mam nadzieję że z każdym z Was się jeszcze zobaczę :)
Temat na forum:
Wyjazd nad Ebro, Rodan i Sekwanę - czerwiec 2016r
Przygotował Artur Betcher
dnia 27 czerwca 2016 22:06
Super wyprawa i fajna relacja.
dnia 06 lipca 2016 20:22
Dobrze się bawicie Świetna relacja.
dnia 23 września 2016 22:09
Bravoo!!!