Urodzony by wędkować | Forum sumowe


Portal ludzi z pasją tworzony przez ludzi z pasją

Sztuczna inteligencja jest niczym przy prawdziwej głupocie. Mou Jin


Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnie Fotki

Sumik 131cm
Sum ok. 30kg
Sum ok. 30kg
Nowy popychacz pontonowy ;o)
Sumy na woblery Sowa
Dwa razy 2m+ na Sowę
Rekordowy sandacz na Woblera Sowa
Nasza moc w polaczeniu z Woblerami Sowa

Na forum na skróty

Wynajmę łódkę w Paryżu w celach wędkarskich i turystycznych

Wynajmę łódkę w Paryżu w celach wędkarskich i turystycznych Wynajmę łódkę w Paryżu w celach wędkarskich i turystycznych
Kliknij w obrazek żeby zobaczyć szczegóły

Witamy na stronie poświęconej rekinowi słodkowodnemu ;)

Na tym forum dowiecie się jak złowić suma, jaki potrzebujecie sprzęt do tego celu, jakich metod najlepiej użyć do łowienia tej ryby, a także zobaczycie duże sumy łowione przez naszych użytkowników, rekordowe sumy w Polsce i na świecie i wiele innych informacji dotyczących Suma Europejskiego i nie tylko. Zapraszamy wszystkich do zarejestrowania się i aktywności na Naszym Portalu.

Urodzony by wędkować

Urodzony by wędkować

Urodzony by wędkować



Odkąd pamiętam moje życie zawsze było powiązane z wędkarstwem. Chyba przyczyniło się to że mieszkam w Dolinie Karpia więc w okolicy nie brakuje stawów i rzek. Myślę że również wpływ na to, że dziś jednym z moich hobby jest wędkarstwo ma to, że w mojej rodzinie już od 15-tu lat w okresie świątecznym sprzedaje się rybki przy drodze. Tony karpi, amurów czy nawet sumów w zbiornikach, w piwnicy to dla mnie nic nowego.
Wracając do wspomnień najdalszym jest to w którym dziadek zabiera mnie nad staw i łapiemy tam małże żeby później zakładać je na haczyk i łapać na nie małe okonie. Podobno miałem wtedy około 3-4 lat. Niestety dziadek zmarł kilka miesięcy później i wszystko w rodzinie się pozmieniało. Tata nawet nie myślał o powrocie do swoich młodzieńczych szaleństw na rzece, a wujek wyprowadził się z domu rodzinnego i też nie miał jakoś czasu na wędkowanie. Tak więc nie było szans na rozwinięcie się u mnie hobby. Jakieś 3 albo 4 lata później wujek zmienił pracę i nagle znalazł czas na moczenie kija godzinami. Prawie co tydzień w niedzielę, po obiedzie szliśmy z tatą do wujka zobaczyć czy coś złowił. Zawsze brałem sobie krzesełko z domu i pilnowałem wędek wujka a On z tatą "smakowali białej wody w butelce". Raz nawet udało mi się zaciąć pięknego 2kg amura ale nie pozwolili mi go holować choć tak bardzo chciałem, mimo tego podobno banan z twarzy nie schodził mi przez cały dzień. Co prawda chciałem wypuścić tą rybkę ale tata powiedział że lepiej będzie smakowała na patelni. Pewnej niedzieli wujek zaproponował że zabierze mnie na rybki. Z tatą wstaliśmy o 4-tej rano, ubraliśmy się i tata zawiózł mnie do niego, a sam wrócił do domu. Na początku bardzo mi się podobało bo co chwila coś podskubywało i nawet udało nam się złowić dwa karpie, ale po południu jak to bachor, zacząłem się strasznie nudzić. A wujek nauczony na starych zasadach nakazał mi cicho siedzieć, nie tupać i nie huśtać się na krześle bo płoszę ryby. Potem do końca dnia obarczałem się winą że nic więcej nie złowiliśmy. Więcej już na ryby z wujkiem nie poszedłem.
Jakoś kilka miesięcy później na komunię dostałem komputer. Niestety pochłonął mnie całkowicie i nie widziałem świata poza nim. Potrafiłem przesiedzieć cały dzień przed ekranem wychodząc jedynie do łazienki. Co jakiś czas chodziłem oczywiście do kolegów ale i tak graliśmy cały dzień na ich komputerach.
W którąś sobotę pod koniec kwietnia, tata zapytał mnie czy nie mam ochoty się przejść na rybki. Jako że komputer powoli zaczął mi się nudzić to poszedłem z nim. Dał mi jakąś reklamówkę, dwie wędki pożyczone od wujka, a On wziął jakąś dziwną skrzynkę pod pachę i poszliśmy nad staw. Usiedliśmy na Jego tajemnym miejscu tzw. "cyplu". Rzeczywiście jest to cypel, z prawej strony woda ze Skawy wpływa do stawu, nazywamy go "Długim" ze względu na jego kształt. A z lewej znów jest kanalik łączący Długi ze stawem z wyspą.

łowienie sumów



Cypel w tle
Tak więc rozłożyliśmy sobie kocyk, tata rozłożył wędkę i zaczął nakładać na hak jakieś dziwne, żółte ciasto które masakrycznie śmierdziało czosnkiem. Zarzucił ją przed siebie i kazał mi pilnować czy ping-pong się nie rusza, co było łatwe ponieważ wędki były ustawione na "piszczykach". W tym czasie zaczął zbroić drugi kij. Nie minęła minuta od zarzucenia a ja już holuję pięknego 30-to centymetrowego karasia, więc tata nałożył znów ciasto i zarzucił, po chwili znów podbierał mi karasia który miał ponad 30-ci centymetrów. Teraz już nawet nie zarzucał drugiej wędki bo nie nadążył by mi nakładać ciasta na hak Usmiech W ciągu 3 godzin na jedną wędkę złowiliśmy ponad 10kg karasi. Niestety wszystkie te większe poszły na mielonkę Smutny W ciągu następnego miesiąca tata ciągnął mnie jeszcze kilka razy na ryby, tym razem na nocki ale jakoś przerażało mnie że miałem całą noc spędzić na dworze, bez możliwości schowania się w samochodzie czy położenia. Któregoś majowego dnia mieli w pracy wolne, więc do szkoły zamiast mamy przyjechał po mnie tata, zdziwiłem się gdy nie skręcił do domu a pojechał w stronę stawów. Powiedział mi że łowi z wujkiem i kolegą nad stawem, i obowiązkowo muszę z nimi posiedzieć. Dotarliśmy na miejsce i nieco się zdziwiłem, u wujka w siatce 2 karpie, kolega taty "Czester" (wtedy dla mnie jeszcze Pan) którego już znałem z widzenia, miał komplet karpi, a w siatce ojca znalazłem 3 piękne ponad 50cm leszcze.

łowienie ryb



Nasz brzeg, nigdzie indziej nie łowimy
Pod wieczór zapytali mnie czy nie chcę iść z nimi w przyszłym tygodniu na nockę, pomyślałem że nie zaszkodzi mi. I tak byliśmy umówieni na cały weekend majowy.
We środę wieczorem okazało się że tata musi udać się do pracy, więc myśleliśmy że nici z naszych planów. Na szczęście Czester wyszedł z inicjatywą że On weźmie sobie wolne, we czwartek i przyjedzie po mnie z samego rana żeby zająć miejsce. Tak więc wieczorem przygotowałem wszystkie wędki taty, wyciągnąłem robaki z lodówki, wziąłem zanętę, spakowałem sobie ciuchy i nie przespałem prawie całej nocy. O czwartej rano obudził mnie telefon od taty że Czester czeka pod domem już od godziny. Pozbierałem wszystko co potrzebne, i zapakowałem się do Audi Czestera. Oczywiście jak dotarliśmy na miejsce to doznaliśmy szoku, czwartek 5-ta rano a tu większość miejscówek w "naszej" części stawu zajętych. Cudem wolne zostało jeszcze w miarę dobre stanowisko, akurat na 6 wędek (bo następnego dnia dołączyć miał do nas wujek). Rozłożyliśmy wędki Czestera i około 8-mej rano mamy branie. Jak poparzony podleciałem do wędki i zaciąłem z całej siły, niestety żyłka oplątała się o podpórkę więc prawdopodobnie straciliśmy jedynego karpika tego dnia. Przez cały dzień mieliśmy jeszcze około 50-ciu brań, i większość z nich to leszcze ponad 40-cm.

łowienie z brzegu



Po czasie okazało się że większość pustych brań spowodowana była tymi draniami
Jeszcze wtedy braliśmy wszystko co przewyższało wymiar podany w karcie (łowisko należy do związku wędkarskiego więc spokojnie), aby jeszcze się karta zwróciła. Teraz już zrozumieliśmy co zrobiliśmy (w tym roku nie złowiliśmy ani jednego leszcza ani karasia ponad 30cm) ale o tym w kolejnych częściach. Przez te 4 dni udało nam się złowić około 15 karpi na 3 osoby. Z czego ja zaciąłem kilka ale nie pozwolili mi ich holować do brzegu bojąc się straty następnego karpika. Tak minął cały sezon 2012, chodziliśmy na ryby prawie co weekend, przynosząc do domu przynajmniej 3 karpie i kilkanaście leszczy oraz karasi, nigdy nie wróciliśmy o kiju.
Na początku sezonu 2013 kupiłem sobie pierwszą wędkę jakiegoś 3 metrowego teleskopa, o wyrzucie 5-40g, nie wiedziałem ile przyniesie mi frajdy w całym sezonie. Tata znów dowiedział się od znajomych o istnieniu feedera. Kupił na allegro jakiś najtańszy zestaw i tak zaczęliśmy chodzić na ryby we dwóch.

łowienie sumów z brzegu



łowienie rodzinne



Nasza pierwsza wyprawa na ryby w sezonie 2013 skończyła się złowieniem 13 takich maleństw
Prawie cały marzec, maj i kwiecień spędziliśmy nad wodą, jednak brakowało nam towarzystwa. Czestek zmienił pracę i nie mógł już z nami tak często chodzić na ryby, wujek miał wypadek na kopalni i przez następne pół roku nie był z nami na rybach. Wybraliśmy się więc z tatą na kolejny 4-ro dniowy weekend majowy. Jak zawsze zaczęliśmy holować karpie, choć już wtedy zrobiło się to dla nas nudne. Po 4-tym z kolei wyholowanym karpiu w ciągu godziny, podszedł do nas starszy dziadek. Na początku nie pałałem do niego sympatią bo myślałem że to kolejny "****" co bierze karpie nawet poniżej 30cm, a u nas takich nie brakuje. I to był błąd. Pan Andrzej bo tak ma na imię, jest 66 letnim rozwodnikiem (jest takie słowo?) więc większość roku spędzał nad wodą. Jak się okazało nie przyszedł do nas wypytywać o połowy, ale szukał kompana do napicia się. Z tatą przez te cztery dni poznali się na tyle dobrze że każdy następny weekend spędzaliśmy z "dziadkiem" nad wodą. Ja praktycznie całe wakacje zostawałem pod opieką dziadka nad stawem. Do domu wracałem tylko żeby uzupełnić zapasy czy się umyć (nie było daleko bo tylko niecały kilometr). Pewnej sierpniowej nocy dziadek już poszedł spać, a ja siedziałem sobie sam przy wędkach i obserwowałem gwiazdy. Po północy zaczęło mi się wydawać mi się że wszyscy dookoła nas (a było to koło 20 wędkarzy,) zlecieli się do stanowiska na końcu stawu, słyszałem jakieś krzyki o sumie, o bydlęciu itd. trwało to jakieś 2,3 godziny lecz uznałem to za wytwory mojej sennej wyobraźni. Rano przyszedł nasz znajomy, właśnie On siedział na tym ostatnim stanowisku i gdy zaczął opowiadać co działo się w nocy, uświadomiłem sobie że mój umysł wcale nie płatał mi figli. W nocy na zestaw sandaczowy zaciął suma, holowali go przez 2,5h, niestety choć teraz jak sobie tak myślę to na szczęście mimo pomocy kilku wędkarzy którzy próbowali go podebrać sumek ostatkiem sił odszedł w zatopione drzewo, i tyle go widzieli. Zapytałem więc jak był wielki, rozglądnął się wokoło siebie i wskazał na 20 litrowe wiadro i powiedział tak "Jego łeb był przynajmniej taki, jak nie większy" zrobiło to na mnie ogromne wrażenie, ponieważ do tej pory widywałem tylko 4-5 kilogramowe sumiki. Wrażenie było tak wielkie że na następny tydzień, nad wodę do dziadka przyszedłem już z zestawem sumowym z alledrogo. Niestety przez cały sezon miałem tylko jedno branie suma, które przespałem, teraz już wiem że było to spowodowane tym, że żywca rzucałem w 0,5-1 metrową wodę ...

Duże sumy



Skutek spania przy połowach sumów

Na początku września odbyły się zawody wędkarskie w Karpiku, do którego mam 200m od domu. W sobotę więc oznajmiłem tacie że w niedzielę musi mnie zabrać na moje pierwsze w życiu zawody. W sobotę wieczorkiem szybkie zakupy i w niedzielę rano już staliśmy przed Karpikiem. Już wtedy czułem że nie będę ostatni na tych zawodach. Były 3 kategorie wiekowe, najmłodsi, młodzież i dorośli. Niestety jako jedyny byłem w kategorii młodzieży więc przenieśli mnie do najmłodszych. Okazało się że w zawodach bierze również udział Szymon, kolega mojej siostry, był młodszy ode mnie o 2 lata. Jako najmłodsi dostaliśmy sektor ponad 3 metrowej wody, a dorośli łowili na płyciźnie, na której przebywały wszystkie ryby. Z tatą pierwszy raz byliśmy na takiej imprezie i nie wiedzieliśmy co robić, więc zanęciliśmy całe stanowisko w około i zarzuciliśmy feedera ze spławikiem odległościowym. W pierwszych dwóch godzinach złowiłem 5 płotek i 53 centymetrowego karpia, moja życiówka Usmiech Nie trudno się domyślić że jako jedyny z młodych w ogóle coś złowiłem. Już wiedziałem że pierwsze miejsce jest moje a jako że zrobiło mi się żal Szymka to podrzuciłem mu przy ważeniu 2 płotki. Więc oboje stanęliśmy na podium.

Rodzinne łowienie



Karpik 53cm dzięki któremu udało mi się wygrać zawody
Udział w zawodach tak mi się spodobał że w przyszłym sezonie zamierzam wystartować w zawodach koła, a może nawet okręgu?

Łowiliśmy jeszcze do końca listopada, wujek wyzdrowiał, Czester mógł w końcu trochę wypocząć nad wodą, a i dwóch kolejnych wujków i mój dużo starszy kuzyn zaraziło się wędkarstwem oraz poznaliśmy podczas naszych pobytów nad wodą sporo nowych twarzy które towarzyszyły nam cały ten, tamten i zapewne kilka następnych sezonów. Tak więc ostatki sezonu 2013 spędzaliśmy w gronie przynajmniej 10-ciu osób, a raz najwięcej nas było 21.

Zasiadki sumowe



Odwiedziny rodzinki
To był chyba najlepszy sezon w mojej historii wędkarstwa, wątpię czy następne będą tak rybne i obfite w imprezy i wypady nad wodę jak tamten. Poznałem tyle niesamowitych osób, bez Czestka to już praktycznie nie wyobrażałem sobie wypraw, Pan Andrzej zastępuje mi dziadka, Strażnik PSR którego poznaliśmy: Pan Jacek pomógł nam załatwić karty wędkarskie, udzielił nam tylu porad i nauk łowienia że nie sposób wszystkiego wypisać. Przy pisaniu tego aż łezka w oku mi się zakręciła.
Niestety ten sezon : 2014 był tragiczny. Nad wodą byliśmy około 10-ciu dni w ciągu całego roku, z Czestkiem ani razu nie udało nam się spotkać. Dziadek miał problemy ze zdrowiem a rybki w ogóle nie dopisywały. A raz nawet przydarzyła nam się nie miła przygoda i gdyby nie przypadek to już pewnie nie czytalibyście tego...

łowienie sumów na żywca



Wędkarskie opowieści



Sumy giganty



Po tej przygodzie, gdy tylko widzimy że idzie burza, od razu się zwijamy do domu
Zachciało się nam z tatą zostać do wieczorka nad wodą, rodzina pojechała, samochody odwieźli a my zostaliśmy pod jednym parasolem, z kupką gratów której by 5 osób nie zabrało ...
Więc wmawiam sobie że ten sezon przeznaczyliśmy na kompletowanie sprzętu i zbieranie doświadczenia.

Temat na forum: Urodzony by wędkować

Przygotował Babiński Damian

Komentarze

Brak komentarzy. Może czas dodać swój?

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?

Aktualnie online

Gości online: 16

Użytkowników online: 0

Łącznie użytkowników: 8,323
Najnowszy użytkownik: RadekZrywka

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

25 marca 2024 16:00
Dziekuje Artur za odpowiedz. Smutne jest jak ten czas szybko leci Smutny

31 stycznia 2024 10:10
Od dwoch lat nie lowie bo nie mam czasu. Innych nie kupikem, te sa swietne. Kupilem w zeszlym roku dwa dodatkowe pod inna nazwa. wieksze szpule do stacji maja, 12000 model.

23 stycznia 2024 21:57
Dzien Dobry, Artur i jak po 3 latach uzytkowania spisuja sie Twoje Lurekillery? co sie w nich zuzylo? jakies luzy czy cos dostaly? czy moze wysiadly i krecisz juz z synami czyms innym? bardzo prosze o

14 listopada 2023 19:06
Chodzi o polskie znaki, bez nich jest ok, polskie wywalaja wssio.

14 listopada 2023 19:05
Forum wykrzacza siÄ™ i nawet technik nie zrobil tego jak nalezy,

16 października 2023 20:03
Artur, zrobîe̛ du̟o dla wędkarsywa sumowego w Polsce, pamiętam, i dziękuje, pozdrawiam

14 października 2023 12:29
Witajcie kochani Usmiech Haha

14 października 2023 12:29
Witajcie kochani Usmiech Haha

02 października 2023 22:00
Witam po 4 latach nieobecności

29 czerwca 2023 17:51
Te forum to matka wiekszosci sumiarzy w Polsce Usmiech

Archiwum shoutboksa

Nasz baner

Forum Sumowe - portal sumowy
Wygenerowano w sekund: 1.64
51,301,996 unikalne wizyty