Wynajmę łódkę w Paryżu w celach wędkarskich i turystycznych
Wynajmę łódkę w Paryżu w celach wędkarskich i turystycznych
Kliknij w obrazek żeby zobaczyć szczegóły
Witamy na stronie poświęconej rekinowi słodkowodnemu ;)
Na tym forum dowiecie się jak złowić suma, jaki potrzebujecie sprzęt do tego celu, jakich metod najlepiej użyć do łowienia tej ryby, a także zobaczycie duże sumy łowione przez naszych użytkowników, rekordowe sumy w Polsce i na świecie i wiele innych informacji dotyczących Suma Europejskiego i nie tylko. Zapraszamy wszystkich do zarejestrowania się i aktywności na Naszym Portalu.
Spełnione marzenia czyli relacja z wyjazdu nad rzekę Ebro
"Do celu masz niewiele mmm tak
A gdy upadniesz
Pomogę ci wstać
Po prostu walcz Nie poddawaj się
To może być twój szczęśliwy dzień"
Lepszej piosenki do mojej przygody nie można znaleźć.
Jak wiecie jako pierwszy wystartowałem do konkursu Wygraj Ebro i dopiero po mojej pracy ruszyła lawina Waszych. Na losowanie czekałem jak na Boże Narodzenie i krótko po nim jak nie zostałem wylosowany Beata powiedziała magiczne "jedź, jakoś damy rade". Długo się wahałem bo nigdy z Beatą za granicą nie byłem i było mi po prostu głupio ją tak zostawić. Żonka mnie jednak przekonała i szybki telefon do Artura ,że jadę. Wieczorem na szybko jechałem do wpłatomatu żeby wysłać zaliczkę i mieć pewne miejsce w autobusie. Po drodze jadąc bez pasów z telefonem w ręce mijałem chyba wszystkie możliwe patrole policji w Chorzowie. Nikt na szczęście mnie nie dostrzegł.
Nie o tym miałem pisać ale po zrobionym przelewie i zaklepanym miejscu zaczęły się godzinne przesiadywania w zsypie z wędkami i kombinowanie co brać a czego nie. Miesiąc przed wyjazdem już wiedziałem wszystko. Brakowało tylko torby żeby to wszystko wrzucić i ruszać.
Na forum szybko dogadałem się z Darkiem ,że razem pojedziemy do Ostrowca jego autem. Spadł mi chłopak z nieba bo nie wiem czym bym się tam dotransportował. WIELKIE DZIĘKI
Jest dzień 21 sierpnia. Nie śpię od paru dni. haha żartuje.
Umówiony z Darkiem i Anią byłem o 24:00. Na ostatnią chwilę dołączył do nas Łukasz Cichoń i jechaliśmy w czwórkę. Byli po mnie godzinę przed czasem a myślałem ,że większego napaleńca na wyjazd ode mnie nie ma.
Szybkie pakowanie i ruszamy do Ostrowca. Ta podróż należała do przyjemniejszej nie męczącej części.
Koło 4:00 byliśmy na miejscu i spotkaliśmy się z kierowcami autobusu.
Powiedziałbym szybka integracja i ruszamy w drogę. Według wskazówek Michała Górskiego zajmuję miejsce od strony przejścia. Dzięki wielkie bo bym chyba pod oknem umarł na niedokrwienie kończyn.
I tak sobie jedziemy. Pruszków, Poznań, Świecko, Niemcy, Belgia i ciągle zbieramy nowych kompanów. A wiecie jak wygląda takie poznawanie się z kolegami :)
Po kilkunastu godzinach wykończeni jesteśmy w Paryżu. A to dopiero połowa trasy. Parkujemy pod domem Artura i Kaśka ratuje nas gorącą kawą :) Szybko się ogarniamy i ruszamy na wycieczkę pod i na Wieżę Eiffle.
Powiem tak. Lęku wysokości nie mam ale na ostatnim piętrze się nieźle spociłem.
Kolejny cel spaceru to Łuk Triumfalny i tam trochę czasu wolnego. Uwierzcie mi ale nikomu się nie chciało spacerować. Wszyscy marzyliśmy o siedzeniu w autobusie i zmierzaniu do Hiszpanii żeby mieć już podróż za sobą. Ostatnie parę godzin postoju przesiedzieliśmy sobie w sympatycznym parku pod domem Artura. Tam się już bez piwek nie obyło :)
Zdjęcie z łuku nie wiem czemu bokiem ale może jakiś admin poprawi:P
Koniec pauzy i kierowcy mogą wsiadać za kółko. Jedziemy. Ja na kacu śmierci budzę się dopiero w Hiszpanii.
Jak dojeżdżamy na miejsce to kilka chwil na rozpakowanie ,dobieramy się w grupy i czekamy na przydział sprzętu ,łódek itp.
Moja pierwsza ekipa Marcin ,Adam i Rafał. Takie zamieszanie ,że łódek brakło:/
Na szczęście Artur pojawia się z pontonem i pożycza mi go na czas wyjazdu. Za co wielkie dzięki. Ruszamy na miejscówkę. Jest tak stromo i niebezpiecznie ,że noszenie sprzętu na dół groziło śmiercią i kalectwem.
Rozkładamy się i wiążemy zestawy. Między czasie przychodzi Artur i ogarniamy sprawę z pontonem. Potem już tylko wywózka i czekamy na brania. Pierwsze i jedyne branie w ten dzień ma Rafał na karpiówkę ale sprytna ryba przecina żyłkę o skały i jest dupa blada.
Przychodzi wieczór i Adam z Marcinem wykończeni podróżą zwijają wędki i idą nocować do bazy. My z Rafałem śpimy nad wodą żeby nie trzeba było wszystkiego znosić. Rano ostre wywożenie i czekanie na rybę. Cały dzień nie przyniósł efektu. Dopiero w drugą noc ryba zaczyna się spławiać i coś się rusza. W gości wpada Krzysiu i Mateusz. Robimy urodzinową litrową flaszkę ale brań nie ma:/
Rafał i Mateusz idą do bazy po piwo i 5 minut po ich odejściu na karpiówce "piiiiiiii" taki odjazd ,że trupa by obudziło. Na oślep z Krzysiem biegniemy do wędki. Zacinam i siedzi. Krzysiu lata po ciemku za podbierakiem. Na chwile przed końcem holu dobiega Rafał i oddaję mu jego wędkę. mamy rybę:) 13 kilogramowy karp. Szybka sesja i wypuszczamy rybkę.
Na drugi dzień bez zastanowienia biegnę po karpiówkę do bazy żeby przynajmniej jakiegoś karpia ładnego złowić jak sum nie bierze.
Sum poszedł na tarło drugi raz. taka sytuacja na Ebro jeszcze miejsca nie miała ale pamiętajcie ,że mnie też tam nie było jeszcze. Takie moje szczęście:)
Wrzucam zestaw na jeden pellet i zostaje sam bo ekipa poszła na obiad. Po godzince strzał i kopci się z wolnego biegu. Zacięcie i mam karpia na haku. Musiałem ogarnąć wędkę ,podbierak i skały które chciały mojej śmierci. Udało się. Sekundę po wyciągnięciu ryby wraca Adam i ma mi kto zrobić zdjęcia:) Waga pokazuje 10 kg. Cieszę się jak dziecko ale sumów ciągle nie ma. Nawet w bazie zero plotek ,że ktoś połowił.
W bazie jedynie sumami może się pochwalić Darek i Artur którzy nie przyjechali z nami i siedzą kilka dni dłużej. Rezygnujemy z Rafałem z pierwszej miejscówki i przenosimy się w miejsce obok Darka które wcześniej było zajęte przez chyba Czechów.
Kolejny dzień łowienie uprzykrza nam gwardia. Każą ściągać zestawy żeby sprawdzić czy nie łowimy na żywca itp. Plączą zestawy pontonem. Nawet zrywają jedną plecionkę :/ Potem no nawet uklejkę było ciężko złowić na siatkę kłusowniczą :/
Darek i Artur po kontrolach postanawiają zmienić miejscówki.
My robimy to samo i płyniemy do Mariusza i Zdzisia. Tam nie ma dostępu od lądu więc kontrole na motorach odpadają.
Tam Rafał zaczyna łowić karpie. Można powiedzieć ,że się dzieje. W nocy podbieram Zdzichowi suma 150 cm. Na ostatnią nockę są wszyscy na swoich miejscówkach.
Krzysiu na spina łowi mi okonia i daje mi go na żywca bo już tej mojej brody nie potrafi oglądać. Ryzykowałem na drugiej wędce też z płocią którą mi Mateusz złowił z tego samego powodu.
Około 20:00 wieczorem branie na okonia. Zerwało zrywkę ale za szybko zacięte. Byłem taki wkurzony ,że nie chciało mi się wędki wiązać na nowo bo i tak nie zamierzaliśmy wędkować po 24:00 żeby w ostatnią noc nie zebrać mandatu.
Koło 22:00 przepływała gwardia i zestaw z płocią musiałem obciąć. Tyle z ostatniego wieczoru w wędkarskim raju.
W nocy budzą nas chłopaki ,że mają suma na zestaw karpiowy i rzeczywiście Mariusz wyciąga 170 cm. W tą noc było kilka sumów i tak nam to wyglądało ,że bestie wróciły z tarła. Ale czemu w ostatnią noc?!?! W tym miejscu jeszcze kilka sumów jest łowionych tylko ich parametrów nie pamiętam:)
Najśmieszniejsze jest ,że Krzychu wyciągając swoją wędkę na noc zahacza o moją obciętą plecionkę z płotką a na jej końcu wisi metrówka:)
Pobudka. Większość ekip już w bazie. Ja wiąże jedną wędkę na pellet i i zaczynam się brać za drugą. Międzyczasie wstaje Mateusz i pyta czy płynę z nim na trolla. Pierwsza odpowiedz,że nie bo mi się nie chce ale po chwili przemyśleń to bardziej mi się nie chciało zestawów wywozić.
Wypływamy. 50 metrów do przodu i chcemy trollować dokładnie w miejscu gdzie było nęcone. Wrzucamy Józkowe woblery i po 5 minut strzał. Na początku myślę ,że branie ale potem przyciągam się z całą łódką jak do zaczepu.
Tak jak o tym pomyślałem ,że to chyba zaczep zaczeło się piekło. Odjazd taki ,że mnie prawie z łódki wytargało. Mateusz za plecami doradza i dopinguje. Rafał drugą łódką podpływa i nagrywa. Czekamy z Mateuszem co to się pojawi koło łódki. Po 20 minutach wypływa. Jak zobaczyłem ten pysk to za przeproszeniem się zesrałem hahah. W drugiej próbie podebrania bestii strzela mi coś w kołowrotku. Znowu się zesrałem ,że stracę rybę :/ Na szczęście chrobocze ale działa. Mateusz łapie dziada za pysk ja Mateusza na rękę i mamy suma na gapę :)
Płyniemy do brzegu. Aktualnie największy sum wyprawy to był 186 cm Adama na spina. Ktoś tam bierze miarkę i sprawdza ile ma. Odszedłem bo tak się trzęsłem ,że myślałem ,że to stan pod zawałowy.
Usłyszałem tylko "BRAKŁO". Pomyślałem trudno Adam wygra ponton a ja w końcu zgolę bobra. A i tak byłem najszczęśliwszy na świecie.
Następne co usłyszałem to " kurr30; BRAKŁO miarki" :O:O:O:O hahaha Chłopaki mieli 2 metry z Castoramy a sum po zmierzeniu moją 5 metrową już przy obecności sędziego Artura miał 203 cm.
No i sesja:)
No i tak to się skończyło. Zaczęliśmy pakować manatki i zmierzać do bazy na rozdanie nagród. Do ostatniej chwili nie wiedziałem czy wygrałem Ebro Challenge czy nie. Na bazie gratulacją nie było końca. Wszyscy zaczynali się zbierać do kupy i oddaliśmy głos Arturowi.
A potem już tylko obiad i wracamy do domu:) Oczywiście z przerwą na kebaba we Francji. Pożegnaliśmy się z Arturem i czekaliśmy grzecznie aż kierowcy wykręcą pauze i zabiorą nas do domu.
No i tyle :)
Chciałem jeszcze pogratulować moim rywalom którzy łowili sumy a naprawdę było o nie ciężko.
Dziękuje serdecznie Arturowi i Kasi ,że ogarnęli temat wyprawy wzorowo. Kasi z osobna chcę podziękować za jedzenie które było przepyszne i nigdy nikomu nie brakowało. Jesteś wielka. Uwierzcie mi ,że jedzenie było do tego stopnia pyszne ,że pamiętam każdy jeden obiad :)
Podziękowania należą się mojej ekipie Wujkowi, Krzysiowi, Mateuszowi i najwierniejszemu kompanowi Rafałowi. Adasiowi i Marcinowi też dziękuje za pierwsze parę dni wspólnej zasiadki.
Wielki dzięki dla Mateusza za podebranie bestii i wytarganie mnie na ostatni troll.
Poznałem masę wartościowych ludzi z którymi mam nadzieję utrzymywać kontakt i wspólnie wędkować.
Na koniec chciałem serdecznie podziękować Jankowi Tokarskiemu z firmy Tokarex za nagrodę za największego suma.
Dziękuje też braciom Kolańczyk z firmy KR Fishing za wędkę za największą rybę złowioną na spining.
Nie jechałem tam po nagrody tylko po przygodę życia. A o takich gratisach to nawet nie marzyłem. W życiu na taki sprzęt nie było by mnie stać tym bardziej cieszę się z niego jak cholera i mam nadzieję, że będzie mi służył latami.
Jeszcze raz wielkie dzięki za wszystko i pozdrawiam serdecznie wszystkich wariatów z Ebro. Bo sorry ale normalny to tam nie był nikt hehe.
A tak mnie o 1:30 w nocy przywitała kochana żona. Rolada , kluseczki i buraczki. Do tego Żywczyk :) Także sorry ale w przyszłym roku jadę na wakacje z Beatą bez wędki.
Witam wszystkich
Jest jeszcze może ktoś na forum kto posiada zestaw sygnalizatorów zkonstruowanych przej jednego z forumowiczów ? Konkretnie sygnalizatory z centralką .
Od dwoch lat nie lowie bo nie mam czasu. Innych nie kupikem, te sa swietne. Kupilem w zeszlym roku dwa dodatkowe pod inna nazwa. wieksze szpule do stacji maja, 12000 model.
Dzien Dobry, Artur i jak po 3 latach uzytkowania spisuja sie Twoje Lurekillery? co sie w nich zuzylo? jakies luzy czy cos dostaly? czy moze wysiadly i krecisz juz z synami czyms innym? bardzo prosze o