Wynajmę łódkę w Paryżu w celach wędkarskich i turystycznych
Wynajmę łódkę w Paryżu w celach wędkarskich i turystycznych
Kliknij w obrazek żeby zobaczyć szczegóły
Witamy na stronie poświęconej rekinowi słodkowodnemu ;)
Na tym forum dowiecie się jak złowić suma, jaki potrzebujecie sprzęt do tego celu, jakich metod najlepiej użyć do łowienia tej ryby, a także zobaczycie duże sumy łowione przez naszych użytkowników, rekordowe sumy w Polsce i na świecie i wiele innych informacji dotyczących Suma Europejskiego i nie tylko. Zapraszamy wszystkich do zarejestrowania się i aktywności na Naszym Portalu.
Witam.
Postaram się opisać wyprawę do Polski w jak największym skrócie gdyż po powrocie doskwiera mi brak czasu.
Wyprawa zaczęła się kiepsko bo już po 400 metrach od wyjazdu coś strzeliło i trzeba było się nieco pobrudzić.
Finalnie jednak dojechaliśmy szczęśliwie do Darka Kucharskiego i wypłynęliśmy na naukę łowienia za pomocą kwoka.
Tylko chwilę mieliśmy na nasze schadzki na wodzie gdyż co chwila tak się Odra z nami bawiła że aż mój syn stwierdził że mamy szczęście że żyjemy po którejś błyskawicznej ewakuacji.
Coś się co prawda nawet nam uwiesiło na haku w niecałą minutę od pierwszego puknięcia kwokiem mojego na Odrze ale już potem warunki nam nie pozwoliły na jakiekolwiek łowienie.
Widziałem jednak na ekranie echosondy takie sumy o których tu na Sekwanie mogę jedynie pomarzyć. Czar zupy rybnej jaką jest Sekwana prysł ale o tym na koniec.
Mam nadzieje jednak że ten czas który razem z Darkiem poświęciliśmy na naukę przyniesie efekty i że Darek niedługo pokaże co tam w Odrze piszczy :)
Następnym przystankiem był Sandomierz.
Tam z miejscowym pukaczem popływaliśmy sobie przez 4 godzinki po dołkach. Od razu napisze że jeśli ktoś w tamtych rejonach łowi sumy z Wisły na kwoka to jest to kozak i ja takiego poznałem. Marcinie pozdrawiam i dziękuję za wspólne wędkowanie.
Te kilkanaście ciekawych dołków jest tak przepukane przez kilkunastu którzy się w to bawią w tamtych rejonach że nie widzieliśmy ani jednej ryby. Kilkanaście kilometrów w górę i w dół od Sandomierza padają jednak ryby powyżej 220cm gdzie dla nas tu na Sekwanie jest to ogromna rzadkość. Niemniej jednak suma w tamtych okolicach jest tak mało że w porównaniu do Wisły w innych miejscach, Odry i Sekwany można to nazwać bezrybiem.
Na tym króciutkim wypadzie zakończyłem łowienie w Sandomierzu gdyż tak naprawdę pojechałem tam w sprawach rodzinnych.
Pojawiła się jednak opcja zahaczenia o Płock jak będę odwoził pożyczoną łódkę do stoczni w Warszawie.
Bardzo chciałem połowić na Wiśle w miejscu gdzie ona ma jakiekolwiek głębokie koryto więc długo się nie zastanawiałem.
Pierwsze sumy wypukałem tam zaraz po zwodowaniu łodzi.
Większość jednak była taka bo te większe gryźć nie chciały ze względu na rodzaj użytej przynęty a o czym przekonaliśmy się już później.
Nie powalały wielkością ale też widziałem konkretne łuki które po kwoczeniu wstawały i dawały nadzieję.
Pomimo tego że prosto z trasy się wodowałem postanowiliśmy z Tomkiem zostać kilka minut dłużej :D Zostaliśmy w sumie 4 godziny :D
Konkretne łuki o których pisałem wcześniej były ładne bo na Sekwanie takie rzadko widuje ale dopiero to co zobaczyłem po zmroku podniosło ciśnienie do granic.
Kilka minut po 23:00 potężne uderzenie na przynętę i po niecałych 10 minutach na łodzi zameldował się sum 232cm. Już po łuku na echo widziałem że to rekordowa ryba.
Hol trwał może z 5 minut, drugie tyle to męczenie go na powierzchni ze spektakularnymi zrywami oraz podebranie go.
Wędka użyta do tego na forumową zniżkę kosztuje 85zł.... a hol był piękny.
Krótki filmik:
To Mikado Catfish 210cm ( nawiasem ze sklepu Eldorado z którym współpracujemy) a nie wydumane kijaszki po kilkaset i więcej złotych kupowane głównie dla szpanu czy przez niewiedzę a pod wpływem reklam naganiaczy. Jeden z ludzi łowiących w Polsce dużo ładnych sumów stwierdził że lepszych wędek na okazy niż ta Mikado czy Robinson Power Stick nie widział i że już sporo tych lanserskich połamał. Podejrzewam że on sam ma na koncie więcej złowionych okazów niż te wszystkie teamy razem do kupy wzięte co oblepione od stóp do głów są jakimś badziewiem żeby na zdjęciach ładniej wyglądało a którzy jednego suma będą wałkować 50 razy wszędzie gdzie się da tylko po to żeby sprzedaż rosła a naiwni kupowali :) O tym naganianiu i metodach urabiania potencjalnego klienta ( setki zdjęć paru sumów, zdjęcia sumów po 160cm tak żeby przynajmniej na dwójkę wyglądały itp itd napiszę osobny materiał). Ostatnio kupił Never Crank i bardzo żałuje, Robinson za stówkę 4 razy tańszy a znacznie lepszy w holu. To samo się tyczy Catfisha. Ja dokupuje dla Radka Mikado a dla mojego drugiego syna Roberta Robinsona. Odbiegam tu od tematu ale poraża mnie niewiedza ludzi na temat tego co dobre i zaczynam się zastanawiać czy aby w polskim sumiarstwie bardziej nie chodzi o stan posiadania niż o wyniki. W jednym sklepie jak stwierdziłem że to co tak zawzięcie reklamują ma katastrofalną jakość w stosunku do ceny to wręcz baba na mnie naskoczyła pomimo tego że ona to gówno wie o sumach a jedynie chce sprzedać... Jak ja śmiałem przy klientach powiedzieć że szukam tej i tej wędki bo to co oferują a co kosztuje krocie to przereklamowany i kolorowy badziew... Dobrze że jej mąż był spokojniejszy bo i ja potrafię wygarnąć.
Ogólnie w każdym sklepie w którym byłem na suma poleca się to co drogie a nie to co dobre. Byle doić z potencjalnego klienta. Tego co dobre to najczęściej nie ma bo jak taką Mikado sprzedadzą to mało zarobią i wędka na lata. My na nią mamy kilkadziesiąt sumów złowione( tylko z wczoraj i przedwczoraj razem 20szt) i pewnie jeszcze setki złowi a się nie połamie.
Podziękowania dla Kamila za pomoc i zdjęcia :)
Wracając do tematu to jego wypuszczeniu po 40 minutach drugie potężne uderzenie ciągnące za rękę do wody i niestety porażka gdyż po chwili sum Tomkowi zerwał plecionkę 0,58 która się gdzieś na kołowrotku zaplątała.
Drugi był równie wielki jak ten, taki sam odczyt, wolne podejście do przynęty i piorunujący atak.
W półtorej godziny udało mi się wykwoczyć dwie przepiękne ryby.
Skończyliśmy późno w strugach deszczu i do tego uczciliśmy suma małym browarkiem. Nikt nie miał siły sprzątać więc rano łódka wyglądała tak:
Płock jednak nas nie rozpieszczał, rekord złowiony w strugach deszczu i cały czas było tak:
Razem padło w dwa dni kilkanaście sumów, większość maluchów do 150cm ale ta wyciągnięta i ta zerwana to kwintesencja wyprawy. Syn Tomka również łowiąc z nami wyholował swój rekord.
Ostatniego dnia pobiliśmy kolejny rekord i to zdjęcie nie jest pozorowane, ryba nie jest nabita. Po prostu Tomek wyciągając woblera zauważył coś takiego :D
Sporo czasu również poświęciliśmy na naukę kwoka przez Tomka który już kupił łódź z silnikiem nadającą się do tej metody :) Również i za Tomka trzymam kciuki i czekam na pierwsze efekty z tego łowiska złowione przy pomocy kwoka.
Do tego wszystkiego trzeba dodać że ryb podobnych wielkością wychodziło znacznie więcej, przez dwa dni kilkanaście z czego kilka takich gdzie łuk był półtorej razy szerszy a to znaczy że były to ryby 250+ i to grubo. Płock rzeczywiście zasłużył na swoją opinię jeśli chodzi o sumy. Nie pytajcie mnie gdzie to, jak przyjedziecie do Płocka to sami zobaczycie gdzie rekordy się łowi bo łódek tam więcej niż mrówek w mrowisku. Większość trolinguje i puka a reszta łowi stacjonarnie i bierze do wora wszystko co popadnie. To temat rzeka ale szkoda nerwów.
Na tym skończyłem łowienie w Polsce bo ta chwila u Rafała pod Opolem gdzie łowić w ogóle nie szło pomimo 4 brań ( żadnego z atakujących sumów na echo nie widziałem gdyż warunki na to nie pozwoliły) raczej też wymianą doświadczeń niż łowieniem była. Mam nadzieję że wymiana była owocna i czekam na pierwsze sumy złowione na kwoka przez Rafała :)
Jeszcze przed wyjazdem zbieraliśmy rosówki z tym że trzeba było kombinować jak załatwić czerwone światło i tu podziękowania dla szwagierki...... :D
Wracając do zupy rybnej, basenu itp etc...... :D
Tylko w dwóch miejscach w Europie widziałem 4 metrową warstwę ryb przez którą łowienie na kwoka stawało się prawie że niemożliwe ( zagłuszają przynętę). Było to Ebro i Wisła koło Płocka.
Nawet na Ebro nie widziałem tylu ryb powyżej 2m co na Wiśle i Odrze.
Tylko na Ebro, na Wiśle, na Rodanie i na Odrze widziałem ryby powyżej 230cm na echosondzie. Na Sekwanie to niemożliwe jeśli chodzi o rejon Paryża.
Na wszystkich rzekach których łowiłem potrafi wystartować do kwoka kilka sumów na raz ale są to maluchy do 150cm.
Wielu sumiarzy z okolic Płocka ma na koncie 250cm+ z tym że nikt tym się nie chwali jeśli nie ma na celu zareklamowania czegoś, sprzedania itp. Na Sekwanie nie ma jeszcze nikt takiej ryby i jeszcze sporo wody upłynie zanim się to stanie.
Sekwana jest obfita w suma gdyż mało kto cokolwiek bierze ale 2m+ nie łowi się na co dzień i jest to sukces. Najwięcej jest maluchów i ryb do 180cm. Rozmawiając z kolegą znającym dogłębnie temat połowu suma w Polsce dowiedziałem się że zna ze 30 sumiarzy co takie i większe w Polsce łowią cyklicznie z tym że po prostu tym się nie chwalą bo i nie mają w tym żadnego interesu. Gorzej, jeśli się pochwalą to następnego dnia łowisko zapełni się łódkami, wędkarzami na brzegu i zostanie spalone nawet jeśli na zdjęciu nie będzie widać miejscówki bo każdy miej więcej wie gdzie dana osoba łowi.
W trakcie kiedy ja łowiłem w Polsce jeden na najlepszych sekwańskich pogromców sumów ogłosił że wytargał z Sekwany swój rekord 224cm.
W trakcie mojego krótkiego pobytu w Polsce takich ryb i większych padło 6 o których ja wiem a o których nie wiem to pewnie jeszcze kilka razy tyle gdyż większość nie chwali się tym na forach lub na FB. Nie byłem więc rodzynkiem który złowił wielką rybę ( w Płocku była to w tym czasie największa ale na innych rzekach też ładne padały ) ale jednym z kilkunastu którym się to w tym czasie na różnych polskich rzekach udało.
Podsumowując cudze chwalicie swego nie znacie. Nie potrzebna jest Sekwana, Rodan, Ebro, Pad czy inne rzeki żeby złowić rekordowego suma. Na te rzeki jeździ się po przygodę a nie żeby złowić rybę bo prawdziwe okazy żyją z dziada pradziada w Polsce.
Oczywiście o suma 2m+ na Ebro łatwiej gdyż pomimo tych tabunów tam jeżdżących woda nie ma aż takiej presji. Odnośnie presji wędkarskiej to książkę by można było o polskich zbiornikach napisać więc sobie daruję choć pierwszy raz w życiu tyle łodzi i wędkarzy widziałem. Na pewno negatywnie to wpływa znacznie na możliwość złowienia rekordu ale ludzie specjalizujący się w łowieniu sumów i mający odpowiednie doświadczenie problemów i z tym nie mają.
Ja po mój rekord musiałem się wybrać do Polski a po tym co tam zobaczyłem już ustaliliśmy z żoną ze w przyszłym roku robimy miesiąc lub więcej wakacji właśnie w Polsce gdzie na kilku rzekach i zbiornikach będę się bawił w łowienie sumów. Zostawię ten mój Sekwański "basen" i "zupę rybną" i pojadę na te bezrybne polskie rzeki się męczyć beka Po prostu raz że tam łatwiej o suma 2m+ niż u nas na Sekwanie ( na wodach dla mnie obcych gdzie wędkowałem pierwszy raz w życiu wyniki uznaje za zadowalające choć z uwagi na mnogość potworów mogło być znacznie lepiej) a dwa że mam tam szanse na prawdziwy rekord gdzie u nas to jeszcze nie możliwe ( ale za parę do parunastu lat już będzie). Wolę też Polskę niż inne klimaty ( Rodan, Ebro) ponieważ bardzo mi odpowiada polski klimat i to że na wodzie i poza nią można zamienić kilka słów po polsku. Rzeki są też piękne i mają swój klimat, taka odmiana od tego co mam tutaj. Jedziemy na dłużej po to żeby w dni które eliminuje nas pogoda ( wiatr, ulewy) móc się pobawić i pozwiedzać z rodziną a kiedy będzie ładniej połowić gdyż podczas mojego pobytu na 12 dni które mogłem przeznaczyć na łowienie udało się w sumie niepełne 3 i to wliczając czas szkoleń a nie łowienia faktycznego. W przyszłym roku zabieram ze sobą to : :)
Na koniec podziękowania.
Dziękuje Darkowi Kucharskiemu i Ewie że mnie z całą moją rodziną przyjęli pod dach i ugościli. Naprawdę serdeczni jesteście.
Dziękuje Tomkowi z Płocka i jego żonie Darii za przyjęcie mnie pod dach i ugoszczenie, nakarmienie, upranie i za to że nie pozwolił Tomek mnie zjeść Leili :D Patrycji że nas woziła nawet po nocach :) Naprawdę pozytywna to rodzinka, wypisz wymaluj kopia Betcherków :)
Dziękuje Jackowi i Monice z Warszawy że nas ugościli, przenocowali. Tomkowi i Agnieszce za wspaniałą kolację.
Rafałowi i Andżelice spod Opola za nocleg, pomoc w zbieraniu rosówek i wszystko inne. Fajną masz rodzinkę Rafale i dobrą żonę.
Kamilowi którego obudziliśmy lądując na plaży żeby zmierzyć mój rekord dziękuje za pomoc i browarki które nam następnego dnia podrzucił na łódź oraz za zdjęcia.
Marcinowi za rundkę honorową po Wiśle w Sandomierzu dzięki czemu zrozumiałem specyfikę takiej płytkiej wody i dzięki czemu teraz na każdej takiej rzece jestem w stanie sam namierzyć sumy. To była wzajemna pomoc i mam nadzieję ze i moje jakieś rady też się przydadzą.
Ogólnie spotkałem nad wodą i nie tylko samych pozytywnych ludzi i to buduję wiarę w innych. Na co dzień widzę wszędzie nienawiść w polskim necie i to przeraża ale mając kontakt bezpośredni z ludźmi widać że większość jest jednak normalna, rodzinna i przyjacielska. Będąc u nich wszystkich czułem się jak w domu, moja rodzina również i za to dziękuje.
Ogólnie to ten wyjazd był obfity w mnóstwo ciekawych i zabawnych sytuacji ale gdybym je wszystkie opisał to zajmował by ten elaborat trzy razy tyle miejsca i byłby nie do przeczytania.
Do Płocka jadąc zabrałem cały sprzęt, łódź, ciuchy ( które przemoczyłem wszystkie pierwszego dnia nie zamykając na ulewie plecaka jak mierzyliśmy mój rekord :D ) i wszystko na suma a zapomniałem założyć.... butów :D Trzy dni w klapkach pod prysznic i skarpetkach - polak na wakacjach :D Aż chciałem na tytuł tego elaboratu wybrać "W papciach po rekord sumowy" :D
Sam opis warunków pogodowych, łamiących się gałęzi, ucieczek z wody podczas huraganów i spadków temperatury wody o kilka stopni nadawał by się na osobny temat dlatego też zostawię tą wersję skróconą do minimum.
Pominę też perypetie z kupnem jednodniowych zezwoleń gdzie żaden skarbnik takowych nie posiada ( wręcz niektórzy nie mają pojęcia że takowe istnieją i od ręki sprzedają całoroczne tłumacząc że to jedyne wyjście) i to że łowienie w Polsce jest najdroższe ze wszystkich krajów w których łowiłem bo szkoda nerwów na te abstrakcje związane z PZW. Podziękowania dla Marcina z Sandomierza i skarbnika kumatego który oderwał się od pracy żeby przyjechać i mi takie na okręg sprzedać.
Pozdrawiam wszystkich i już czekam na wyjazd do Polski w przyszłym roku.
#1Viking dnia 24 lipca 2016 15:34
No to sobie połowiliście graty ,Artur co to za robactwo was obległo podczas jednej z sesji zdjęciowej -czyby jętka sie wtedy roiła?
#2Artur Betcher dnia 24 lipca 2016 15:42
Tak, jętkę to ja znam już nawet ze smaku, wpadała we wszystkie otwory i aż się bałem na łodzi wysikać
#3Viking dnia 24 lipca 2016 16:19
A pamiętasz jaki to byl dzień i godziny tzn któregob to bylo ,u mnie okolo 21 lip. szla ale nie moglem jechać ,ciekawi mnie czy jętka roi sie w tym samym czasie niezależnie od rejonu .
#4Artur Betcher dnia 24 lipca 2016 16:22
W nocy z 12 na 13 lipca.
#5Jakub Ciecierski dnia 25 lipca 2016 01:19
Aż szkoda że się nie spotkaliśmy jestem z Płocka i doskonale znam miejsca ze zdjęć.Mam nadzieje że za rok może się uda gdzieś spotkać
#6Artur Betcher dnia 25 lipca 2016 08:22
Nie gniewajcie się ale ja nie chciałem zbiegowiska i dlatego nie ogłaszałem że będę w Polsce łowił oraz miejsc w których będę łowił. I tak spotykałem sporo ludzi których nie znałem a którzy Forum Sumowe znali i którzy zadawali mi mnóstwo pytań. Nie byli oni źli ale pochłaniało to sporo czasu i nawet raz doszło do sytuacji gdzie w Płocku musieliśmy planować jak tu cichaczem przemknąć się do łodzi żeby nie nadziać się na przystani na serię pytań bo wiedzieliśmy że stracimy masę czasu którego i tak było mało. Cieszy mnie to że wielu których przypadkowo spotkałem zna doskonale nasze forum ale tłumaczenie każdemu z osobna jakiś tam rzeczy związanych z łowieniem suma pochłaniało czas którego i tak dużo nie mieliśmy a jak do tego dodać zmęczenie trasą, nocnym łowieniem i innymi rzeczami to stawało się to mocno uciążliwe.
#7ergie1 dnia 26 lipca 2016 13:15
Fajna wyprawa i przygoda !!!
#8Wolf dnia 26 lipca 2016 14:54
No ładne wąsacze muszę przyznać. Jeżeli chodzi o wędki Mikado to się zgadzam w 100%, sam używam do gruntowego połowy sumów wędki tej firmy i nie mam zamiaru inwestować w inną. Przykre jest tylko to co mówisz o ludziach łowiących z brzegu... Sam nigdy nie zabieram złowionych sumów, ale przekonywać Cię o tym nie będę.
Od dwoch lat nie lowie bo nie mam czasu. Innych nie kupikem, te sa swietne. Kupilem w zeszlym roku dwa dodatkowe pod inna nazwa. wieksze szpule do stacji maja, 12000 model.
Dzien Dobry, Artur i jak po 3 latach uzytkowania spisuja sie Twoje Lurekillery? co sie w nich zuzylo? jakies luzy czy cos dostaly? czy moze wysiadly i krecisz juz z synami czyms innym? bardzo prosze o
dnia 24 lipca 2016 15:34
No to sobie połowiliście graty ,Artur co to za robactwo was obległo podczas jednej z sesji zdjęciowej -czyby jętka sie wtedy roiła?
dnia 24 lipca 2016 15:42
Tak, jętkę to ja znam już nawet ze smaku, wpadała we wszystkie otwory i aż się bałem na łodzi wysikać
dnia 24 lipca 2016 16:19
A pamiętasz jaki to byl dzień i godziny tzn któregob to bylo ,u mnie okolo 21 lip. szla ale nie moglem jechać ,ciekawi mnie czy jętka roi sie w tym samym czasie niezależnie od rejonu .
dnia 24 lipca 2016 16:22
W nocy z 12 na 13 lipca.
dnia 25 lipca 2016 01:19
Aż szkoda że się nie spotkaliśmy jestem z Płocka i doskonale znam miejsca ze zdjęć.Mam nadzieje że za rok może się uda gdzieś spotkać
dnia 25 lipca 2016 08:22
Nie gniewajcie się ale ja nie chciałem zbiegowiska i dlatego nie ogłaszałem że będę w Polsce łowił oraz miejsc w których będę łowił. I tak spotykałem sporo ludzi których nie znałem a którzy Forum Sumowe znali i którzy zadawali mi mnóstwo pytań. Nie byli oni źli ale pochłaniało to sporo czasu i nawet raz doszło do sytuacji gdzie w Płocku musieliśmy planować jak tu cichaczem przemknąć się do łodzi żeby nie nadziać się na przystani na serię pytań bo wiedzieliśmy że stracimy masę czasu którego i tak było mało. Cieszy mnie to że wielu których przypadkowo spotkałem zna doskonale nasze forum ale tłumaczenie każdemu z osobna jakiś tam rzeczy związanych z łowieniem suma pochłaniało czas którego i tak dużo nie mieliśmy a jak do tego dodać zmęczenie trasą, nocnym łowieniem i innymi rzeczami to stawało się to mocno uciążliwe.
dnia 26 lipca 2016 13:15
Fajna wyprawa i przygoda !!!
dnia 26 lipca 2016 14:54
No ładne wąsacze muszę przyznać. Jeżeli chodzi o wędki Mikado to się zgadzam w 100%, sam używam do gruntowego połowy sumów wędki tej firmy i nie mam zamiaru inwestować w inną. Przykre jest tylko to co mówisz o ludziach łowiących z brzegu... Sam nigdy nie zabieram złowionych sumów, ale przekonywać Cię o tym nie będę.
Pozdrawiam.