Poniżej znajdziecie prosty przepis na przygotowanie marynowanej ryby. Nie potrzebujemy tutaj ani specjalnych przypraw, ani też dużych znajomości kucharskich. To chyba jeden z najzdrowszych sposobów przyrządzenia ryby. Zdjęcia obrazujące proces zrobiłem podczas przygotowania potrawy z filetów z pstrąga.

Przepis możemy też zastosować używając innych gatunków ryb(nie tylko słodkowodnych). Sam wypróbowałem go też na filetach ze szczupaka. Raczej nie nadają się tutaj ryby mające dużo ości i tłuszczu. Ale - do rzeczy...
Rozpoczniemy od składników:
1.- świeże filety rybne (dwie ćwiartki od strony głowy)
2.- pieprz
3.- cukier
4.- sól
5.- koperek
6.- folia aluminiowa i naczynie na potrawę(może być plastik)
Nie podaje ilości/wagi poszczególnych elementów - wszystko zależy od nas/naszych upodobań i smaku. Krótkie wyjaśnienie jeśli chodzi o rybę - potrzebujemy tutaj naprawdę świeżą rybę. Mówiąc "świeża" - nie mam na myśli świeżo kupioną w markecie czy świeżo wyciągniętą z lodówki. Mam na myśli złapaną rybę która nie została jeszcze zamrożona tylko najwyżej krotko schłodzona. Koper może być świeżo pocięty albo też suszony (jak w moim przypadku) ze sklepu. Smakoszom proponuje użycie brązowego cukru z trzciny cukrowej i morskiej gruboziarnistej soli. A oto i składniki:

Zacznijmy od wykonania "mieszaniny". Zasada jest prosta:
1.- podstawa 50% - 50% cukier - sól
2.- koper i pieprz w zależności od upodobań
Tak wyglądało to(ilościowo i jakościowo) w moim przypadku:

Sól i cukier po 200 gram, 10 gram pieprzu gruboziarnistego domieliłem ręcznie i na końcu dodałem 30 gramów suchego koperku. Wszystko zostało wymieszane tak aby powstała "jednorodna" mieszanina. Teraz ucinamy folie aluminiowa tak aby można było w tym kawałku dobrze zapakować(tak jak przy kanapkach, no może troch więcej) filety.
Na rozpostartej foli usypujemy kilku-milimetrowe łóżeczko z naszej mieszaniny i na to kładziemy skórą do dołu pierwszego fileta, następną porcję naszej marynaty nakładamy od strony "mięsa". Ta warstwa powinna być nieco grubsza od tej pod filetem. Następnie drugiego fileta kładziemy "mięsną" strona na tym pierwszym i posypujemy mieszaniną tak aby wszystko było równomiernie nią pokryte. Jak nam trochę zostanie-nie ma obawy- w suchym i chłodnym miejscu poczeka do następnego razu, jak nam zabraknie - możemy dorobić.
A oto jak to wygląda:

Nasze "obsypane" filety owijamy folią aluminiowa i wkładamy do naczynia. Naczynie może być z plastiku ale niestety potem nie pozbędziemy się z niego zapachu ryby. Tym którym potrawa zasmakowała proponuje następnym razem użycie naczynia szklanego.Nasz "pakunek" można jeszcze (ale niekoniecznie) czymś obciążyć - na przykład położyć na nim małą deseczkę do krojenia i kilowy odważnik. To wszystko wstawiamy do lodówki na 2-4 dni. Jeden raz dziennie wylewamy nagromadzony płyn i przewracamy nasz pakunek na druga stronę.

Po upływie 2-4 dni całość wyjmujemy usuwamy folię aluminiową, resztę mieszaniny, kroimy w plasterki i podajemy do stołu. Bardzo dobrze smakuje na białym chlebie z odrobina cebuli, kaprów i chrzanu.
Jeszcze kilka końcowych uwag. Cala procedura ma na celu zamarynowanie ryby i odprowadzenie zbędnych płynów. Starajmy się wiec jak najmniej przeznaczone do tego filety przemywać woda. Urywajmy świeżej i zdrowej !!! ryby. Weźcie może na początek nieco mniej ryby aby wypróbować i... spróbować. Mnie zasmakowało to od razu, ale reszta rodzinki wpadła na smak dopiero po pewnym czasie. Taka potrawa jest -podobno -przydatna do spożycia przez max. dwa tygodnie. Nie wiem, nie mogłem sprawdzić - po maksymalnie 3 dniach nic nie zostaje, ale tak jest jak się ma w domu "szarańczę". Nie wiem już gdzie początkowo znalazłem ten przepis - pamiętam tylko że jako ryba występował tam łosoś.
Eksperymentujcie z mieszanina. Już zastosowanie innego cukru i soli delikatnie zmienia smak. Jak użyjemy soli gruboziarnistej to nasza ryba będzie miała delikatny słonawy smak. Minimaliści mogą użyć tylko soli i cukru a potem to urozmaicić i dodać trochę innych przypraw. No cóż, sezon na "salmonidy" niedaleko a i troć i pstrąg i się do tego wspaniale nadaje. Namawiam też do prób z innymi gatunkami(szczupak, sandacz) - zawsze smakuje nieco inaczej. Moje ryby to to najczęściej 2-3 kg "tuczniki" złowione w stawach hodowlanych. Jednakże nic nie przewyższy w smaku dzikiej ryby.

I w tym sensie życzę wam smacznego !
Przygotował Jacek Gębala
dnia 07 października 2012 14:35
A dziękuję i na pewno spróbuję , szybkie i proste
dnia 07 października 2012 14:59
Jacku smaka narobiłeś, to może być bardzo pyszne i wygląda elegancko trzeba będzie spróbować. Jacku ja spróbuję ze szczupakiem, bo na pstrąga trzeba poczekać, a te z hodowli są niesmaczne. Do takiej potrawy jeszcze 100gram białego schłodzonego płynu 40%.
dnia 07 października 2012 16:56
Spróbuj najpierw z małą ilością czy ci smakuje, szczupak ma jednak dość odmienny smak od łososiowatych - dobrze dopraw, potrzymaj go cztery dni w lodowce i daj znać jak wyszło.
dnia 10 października 2012 20:09
Apetycznie wygląda, prawie jak wędzony na zimno.Na święta przetestuję to.
dnia 31 października 2012 07:31
Jadłem tak zrobionego łososia u znajomego w Darłowie, pychotka.
Sam też po przeczytaniu tego opisu coś zrobię.
dnia 16 listopada 2012 21:02
Rewelacyjny sposób ! Na pewno go wypróbuję !
dnia 18 listopada 2012 21:20
Właśnie konsumujemy