Wędkarstwo - choroba zakaźna | Forum sumowe


Portal ludzi z pasją tworzony przez ludzi z pasją

Zycie jest jak sciek. To co z niego wyciagniecie zalezy od tego co wczesniej wprowadziliscie


Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnie Fotki

Sumik 131cm
Sum ok. 30kg
Sum ok. 30kg
Nowy popychacz pontonowy ;o)
Sumy na woblery Sowa
Dwa razy 2m+ na Sowę
Rekordowy sandacz na Woblera Sowa
Nasza moc w polaczeniu z Woblerami Sowa

Na forum na skróty

Wynajmę łódkę w Paryżu w celach wędkarskich i turystycznych

Wynajmę łódkę w Paryżu w celach wędkarskich i turystycznych Wynajmę łódkę w Paryżu w celach wędkarskich i turystycznych
Kliknij w obrazek żeby zobaczyć szczegóły

Witamy na stronie poświęconej rekinowi słodkowodnemu ;)

Na tym forum dowiecie się jak złowić suma, jaki potrzebujecie sprzęt do tego celu, jakich metod najlepiej użyć do łowienia tej ryby, a także zobaczycie duże sumy łowione przez naszych użytkowników, rekordowe sumy w Polsce i na świecie i wiele innych informacji dotyczących Suma Europejskiego i nie tylko. Zapraszamy wszystkich do zarejestrowania się i aktywności na Naszym Portalu.

Wędkarstwo - choroba zakaźna

lutego 03 2012 Bez kategorii Arekp
Wędkarstwo - choroba zakaźna
Wędkarstwo - choroba zakaźna


Lata siedemdziesiąte. W piątej klasie szkoły podstawowej znudzony wiejskim, sielankowym życiem, korzystając ze szkolnej oferty, wyjechałem na obóz harcerski nad jezioro Partęczyny koło Brodnicy. Musiałem co prawda zapisać się do ZHP i na biegu skompletować ubiór, ale co tam... Pierwszy raz na tak długo poza domem, pierwszy raz nad jeziorem...



Prawdą jest, że woda w tamtym czasie kojarzyła mi się jedynie z kąpielą, więc początkowo korzystałem ze sposobności zamoczenia ile tylko się dało, wyganiany bez przerwy z wody przez "obozowych" opiekunów. Zmęczony pląsaniem wcinałem chleb z dżemem i wydawało mi się, że jestem w raju. Niestety po kilku słonecznych dniach nastąpił tydzień z pogodą "pod psem", taką że nosa z namiotu nie wyściubisz. Perspektywa spędzenia pozostałych dwóch tygodni w namiocie nie za bardzo mi odpowiadała, ale cóż było czynić. Pierwszego dnia opowiadaliśmy sobie dowcipy, graliśmy w karty, ale i to w końcu nam się znudziło i zaczęliśmy szukać jakiegoś pomysłu na bardziej efektywne spędzenie czasu. Co by tu robić?

Z nudów przez dwa dni remontowaliśmy obozową świetlicę - zbijaliśmy rozbujane, koślawe stoły i ławki. Skończyło się na tym, że przez nieuwagę, nadepnąłem stopą na gwoźdź i konieczna była wizyta u pielęgniarki. Wydało się, że na własną rękę prowadzimy jakieś przedsięwzięcia budowlane, ale kierownictwo obozu zdołało znaleźć w tym jakieś pozytywne strony i wyróżniło nas za "szczególne zaangażowanie" pochwałą. Cóż z tego, skoro przebijając sobie stopę, jeszcze bardziej się uziemiłem...

Jak na złość, spoza chmur zaczęło wychodzić słońce i pogoda najzwyczajniej zaczynała się klarować. Wypełzłem z namiotu - moi koledzy uczestniczyli właśnie w obozowej Spartakiadzie, współzawodnictwo trwało na dobre. Było podium, medale z kory... Nie chciałem na to patrzeć.
A że były to czasy, gdy nikt nie przejmował się możliwym w takim przypadku zakażeniem, ubrałem przepocone trampki i postanowiłem pokuśtykać po okolicy. Wszędzie, byle nie wśród tej rozwrzeszczanej czeredy dzieciaków.

Przechadzając się leniwie wzdłuż brzegu jeziora, w kolejnej wyciętej przesiece pomiędzy trzcinami, ujrzałem chłopaka łowiącego ryby. Siedział na pomoście z bambusową wędką i wpatrywał się w zatopiony do połowy w leniwej wodzie spławik.

- Bierze coś? - zapytałem.
Nic nie odpowiedział, ale ruchem głowy wskazał miejsce na pomoście, wyrażając tym samym zgodę na to, żebym przysiadł. Skorzystałem z okazji, bo mój przedziurawiony gwoździem kulas, dawał mi się już trochę we znaki. Na twarzy wędkarza malowało się skupienie, więc nie chcąc go rozpraszać przysiadłem cicho i od tej chwili dwie pary oczu utkwione w jeden punkt, czekały na jakiś ruch pomazanego białą i czerwoną farbą patyka. Długo nic się nie działo - wystarczająco długo, żeby międlony w jego rękach chleb zdążył przyschnąć po wierzchu, a ja rozgrzany południowym słońcem i rozkojarzony szumem poruszanych wiatrem trzcin zasnąć.

- Jest !!! - wyrwało się nagle z ust łowiącego chłopaka.
Otwierając oczy dostrzegłem, jak naprężona do granic wytrzymałości tęczowa żyłka wygięła bambusowe wędzisko. Wędkarz próbował zwijać linkę kołowrotkiem, ale że było to ustrojstwo z ruchomą szpulą, nie było to łatwe. Dopiero co zacięta ryba, na drugim końcu żyłki robiła co chciała. Przewidując brak sukcesu w takim sposobie holu, puścił kołowrotek i zaczął po prostu ściągać żyłkę ręką, wysnuwając jej nadmiar na pomost. Końcówka bambusa do tego stopnia dobrze amortyzowała szarpnięcia ryby, że po wybraniu przez wędkarza kolejnych pięciu metrów żyłki, ryba była praktycznie w zasięgu ręki.

- Podaj podbierak !!!
Idąc za wzrokiem chłopaka dostrzegłem siatkę z grubego sznurka naciągniętą na pałąk i przymocowaną do drewnianej tyczki. A cóż to takiego??? Toż to taka sama siatka, nad jaką wydziwiała moja matka po zakupie pralki Frani - pomyślałem. Siatka, jak się później okazało, do prania wełnianych swetrów, żeby się za bardzo w praniu nie 'rozbiegały'.

- Dawaj, dawaj - krzyknął widząc moje zastanowienie.
Chcąc, nie chcąc musiałem podebrać rybę, bo wędkarzowi już rąk zabrakło. W środku "franiowej" siatki zatrzepotał duży leszcz. W życiu takiego nie widziałem. Cztery trzęsące się ręce, zaczęły wyciągać rybę z siatki. Była piękna... Tak piękna, że coś we mnie pękło, obudziło się.. coś zaczęło buzować w mojej głowie. Może to efekt zbyt długiego przebywania na słońcu - przestraszyłem się.
Ciągle podekscytowany pomogłem spakować rybę do plecaka i nachyliłem się z pomostu, żeby umyć brudne od śluzu dłonie.

Nachyliłem się, popatrzyłem na odbicie w wodzie, spojrzałem na swoje ręce i już wiedziałem:

JESTEM Z A R A Ż O N Y !!!!!!!!


Przygotował: Arek Pawlak alias Hunt eR

Komentarze

Brak komentarzy. Może czas dodać swój?

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?

Aktualnie online

Gości online: 26

Użytkowników online: 0

Łącznie użytkowników: 8,323
Najnowszy użytkownik: RadekZrywka

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

25 marca 2024 16:00
Dziekuje Artur za odpowiedz. Smutne jest jak ten czas szybko leci Smutny

31 stycznia 2024 10:10
Od dwoch lat nie lowie bo nie mam czasu. Innych nie kupikem, te sa swietne. Kupilem w zeszlym roku dwa dodatkowe pod inna nazwa. wieksze szpule do stacji maja, 12000 model.

23 stycznia 2024 21:57
Dzien Dobry, Artur i jak po 3 latach uzytkowania spisuja sie Twoje Lurekillery? co sie w nich zuzylo? jakies luzy czy cos dostaly? czy moze wysiadly i krecisz juz z synami czyms innym? bardzo prosze o

14 listopada 2023 19:06
Chodzi o polskie znaki, bez nich jest ok, polskie wywalaja wssio.

14 listopada 2023 19:05
Forum wykrzacza siÄ™ i nawet technik nie zrobil tego jak nalezy,

16 października 2023 20:03
Artur, zrobîe̛ du̟o dla wędkarsywa sumowego w Polsce, pamiętam, i dziękuje, pozdrawiam

14 października 2023 12:29
Witajcie kochani Usmiech Haha

14 października 2023 12:29
Witajcie kochani Usmiech Haha

02 października 2023 22:00
Witam po 4 latach nieobecności

29 czerwca 2023 17:51
Te forum to matka wiekszosci sumiarzy w Polsce Usmiech

Archiwum shoutboksa

Nasz baner

Forum Sumowe - portal sumowy
Wygenerowano w sekund: 1.70
51,301,478 unikalne wizyty