Szczupak wyrwipałka, który wszystko zapoczątkował | Forum sumowe


Portal ludzi z pasją tworzony przez ludzi z pasją

Głównym urokiem żon jest to, że z biegiem czasu zaczynają nam przypominać nasze matki. Autor: Jane Fonda.


Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnie Fotki

Sumik 131cm
Sum ok. 30kg
Sum ok. 30kg
Nowy popychacz pontonowy ;o)
Sumy na woblery Sowa
Dwa razy 2m+ na Sowę
Rekordowy sandacz na Woblera Sowa
Nasza moc w polaczeniu z Woblerami Sowa

Na forum na skróty

Wynajmę łódkę w Paryżu w celach wędkarskich i turystycznych

Wynajmę łódkę w Paryżu w celach wędkarskich i turystycznych Wynajmę łódkę w Paryżu w celach wędkarskich i turystycznych
Kliknij w obrazek żeby zobaczyć szczegóły

Witamy na stronie poświęconej rekinowi słodkowodnemu ;)

Na tym forum dowiecie się jak złowić suma, jaki potrzebujecie sprzęt do tego celu, jakich metod najlepiej użyć do łowienia tej ryby, a także zobaczycie duże sumy łowione przez naszych użytkowników, rekordowe sumy w Polsce i na świecie i wiele innych informacji dotyczących Suma Europejskiego i nie tylko. Zapraszamy wszystkich do zarejestrowania się i aktywności na Naszym Portalu.

Szczupak wyrwipałka, który wszystko zapoczątkował

października 15 2014 NEWSY OGÓLNE Lukaszb
Szczupak wyrwipałka, który wszystko zapoczątkował

Szczupak wyrwipałka, który wszystko zapoczątkował - materiał konkursowy "Wygraj wyprawę nad Ebro"



Dawno, dawno temu, za lasami, za górami, patrząc od Warszawy to za rzeką Bug, kiedy pierwszy raz opłaciłem normalnie składkę w Polskim Związku Wędkarskim, a dokładnie rok temu postanowiłem zająć się wędkarstwem bardziej profesjonalnie niż do tej pory, kiedy to miałem jedna wędkę od wszystkiego, większość terminów wędkarskich była mi obca i miałem problem z rozróżnieniem krąpia z leszczem. Łowiłem głównie u babci na prywatnych stawikach, gdzie były dla mnie dwie ryby: płotki i karaski. Znajomy straszył mnie egzaminem, że sprawdzają znajomość regulaminu PZW, że ciężko go zdać, więc dowiedziałem się kiedy egzaminują, nauczyłem się regulaminu na blachę i poszedłem zdawać. Siadłem, dostałem kartkę i usłyszałem: Pisz co wiesz. Zobaczyłem, a na kartce było napisane: imię, nazwisko, pesel, imię ojca, imię matki itd. Zaśmiałem się, wypisałem, 30 minut później byłem posiadaczem karty egzaminacyjnej z wynikiem pozytywnym. Zostało już tylko wyrobić kartę wędkarską i opłacić składki. Sezon rozpocząłem w czerwcu, jednak stan wód był jeszcze bardzo wysoki. Dziesiątki książek oraz rozmowy z wędkarzami pomogły mi poznać pierwsze tajniki wędkarstwa. Dużo nauczył mnie mój wujek, który wędkuje od lat 40tych ubiegłego stulecia. Wiedzę teoretyczną jaką mi przekazał, można by spisać w jednej wielkiej księdze. To człowiek, który stawał na nowym miejscu nad wodą i potrzebował 5 minut, żeby zlokalizować, gdzie ryby żerują danego dnia o danej godzinie i na jakiej głębokości. Nigdy nie wracał o kiju z nad wody.
Mając taką wiedzę teoretyczną, przyszedł czas na praktyki. Powiedziałem sobie: w końcu muszę zacząć mieć jakieś poważne ryby na swoim koncie! Zakupiłem spinning, kilka ripperów. Jednak szybko się przekonałem, że to wcale nie jest takie proste, jak łowienie na spławik, gdzie nawet na chleb wymoczony w mleku łowiło się bez problemów na stawie babci. Pierwszy wypad, wszystko pozrywane w półgodziny, kołowrotek, który miałem w domu kilkunastoletni rozleciał się w drobny mak na jednym zaczepie, usiadłem wypiłem piwo i zniesmaczony wróciłem do domu. Trzeba było zakupić nowy młynek i wybór padł na Shimano catanę. W między czasie łowiłem dużo na inne metody, ale ciągle wydawało mi się, ze drapieżnika najprędzej złowię na spinning i bardzo chciałem przekonać się do tej metody. Po jakimś czasie trafiłem na miejsce gdzie łowiłem kilkanaście malutkich szczupaczków i okońków w godzinę. Byłem szczęśliwy, bo średnio co 5-10 rzutów była jakaś ryba i to taka, która jest żwawsza od płotki czy karasia. Zaczęły być pierwsze ryby na spinning, jednak czułem ze to nie jest jeszcze to.
Wszystko odmieniło się, gdy pięknej słonecznej soboty wybrałem się ze znajomym po łódkę nad Zegrze, nie planowaliśmy łowienia, jednak dla wszystkiego powiedziałem, że wędki i ponton zawsze można spakować do samochodu. Wyjechaliśmy około 6 rano z Wyszkowa, na drodze było pusto, więc szybko dojechaliśmy na miejsce, czekaliśmy około godziny na faceta od którego miałem kupić łódkę. Dziesiątki telefonów do niego, łódka, którą miałem kupić stała w przystani i patrzyłem na nią, jednak wystawił mnie, nie zjawił się i transakcja nie doszła do skutku. Wracając byłem lekko zażenowany cala sytuacja, jednak przypomniałem sobie, że jesteśmy zaopatrzeni w ponton i wędki, więc zaproponowanej znajomemu, którego imię brzmi Tomasz zjechanie na chwile na Popowo, by odreagować małym łowieniem. Mieliśmy tam i tak po drodze z Zegrza do Wyszkowa, a nóż widelec trafi się coś ładnego.

pierwszy duży szczupak



Tomek bez chwili zastanowienia się zgodził, była piękna pogoda, nie mieliśmy nic w planach na ten dzień, więc wędkowanie przemawiało na plus. Początkowo chcieliśmy pojechać nad Bug za przystanią, Jednak jak pech to pech, złapaliśmy kapcia na kamieniach. Pomyślałem, że to nie jest to, co chciałbym dziś złowić, ale wszystko starałem się przyjmować ze spokojem. Koło zmienione, jedziemy dalej, ale pomyślałem, że to może źle zwiastować łowienie i cofnęliśmy się kawałek na najpiękniejsze starorzecze Bugu w tej okolicy. Mimo późnej porannej godziny w sobotę i takiej pogody, samochodów nie było zbyt wiele, zaledwie dwa. Prawie wszystkie łódki, które tam stacjonowały były na brzegu. Zaparkowaliśmy w cieniu i zaczęliśmy się rozpakowywać. Na zmianę pompowałem ponton z Tomkiem, lecz nieźle się przy tym zmęczyliśmy, bo do dyspozycji mieliśmy tylko własne płuca z powodu awarii pompki. Na zmianę jeden pompował, drugi składał wędki. Mówię: jak pech to pech, dziś nic się nie udaje od rana, ale dalej byłem pełen nadziei, że trafi się coś sporego. Sprzęt, którego wiele nie zabraliśmy, a dokładnie trzy wędki, mała torba z akcesoriami, podbierak, którego rozstawienie przed łowieniem zawsze przynosiło pecha, trochę zanęty i robaki, wrzuciliśmy do środka i wypłynęliśmy po kwadransie od przyjechania na łowisko.

duży szczupak



Było bardzo gorąco, słońce dawało ostro znać o sobie już kolo godziny 10. Dzień nie zaczął się zbyt przyjemnie, ale perspektywa spędzenia czasu z Tomkiem na pontonie łowiąc była bardzo przyjemna. Ja spiningowałem, nie miałem zbyt wiele gum z sobą, zaledwie kilka przyponów, wiec nie przewidywalne długiego łowienia. Godzina minęła, dziesiątki rzutów, dały w efekcie znalezienie kilku blach, które ktoś zgubił na gałęziach drzewa. Stwierdziłem, że ryby nie ma to chociaż wahadłówki złapałem. Ryb nie było widać ani słychać, pomału zbliżało się południe, ale nie rezygnowałem.
Dostrzegliśmy, że kilku wędkujących poległo łowiąc w tym miejscu, zostały po nich jedynie siedziska :-D

miarowy szczupak



Kolega na spławik tez nie miał żadnych efektów. A to robak taki, a to taki, a to taka zanęta, a to taki atraktor. Nawet trącenia. Tomek śmiał się, że dziś pewnie kiepskie brania według kalendarza brań. Powiedziałem, że nie możemy rezygnować, ponieważ najlepsze wypady - to te, których się nie planuje. Jednak nic na to nie wskazywało.
Opłynęliśmy całe starorzecze bogate w karpie, liny, szczupaki, płocie. Wiedzieliśmy, że nie brakuje tu pięknych okazów, ponieważ to miejsce najczęściej wybierano na zawody spinningowe w tych okolicach. Znaleźliśmy kilka pięknych miejscówek patrząc pod względem przyrody.

szczupakowy okaz



szczupak na blache



Wędkujących nie było zbyt wiele, 2 osoby na brzegu, dwie łódki i to wszystko. Miejsca dla nikogo nie brakowało, jednak ryb też nie było.
Pływając dostrzegliśmy na drugim brzegu, takiej jakby wysepce, dziewczę opalające się. Żałowałem, że nie zabrałem lornetki, żeby móc ja podejrzeć, czy opala się nago czy w bikini :D Wydawać się mogło, że to jedyna przyjemna rzecz jaką zobaczę tego dnia. Tomaszowi zaczęła ślinka cieknąc tak, że stan wody podniósł się nieznacznie. Zaśmiałem się, że może warto zmienić łowy, przynętę i wziąć się za podryw, ale kolega stwierdził, że na podrywkę łowić przecież nie wolno. Upojeni widokiem młodej, opalającej się dziewczyny wróciliśmy do wędkowania. Ręce pomału zaczęły mnie boleć od wiosłowania, bo chyba Tomek zjadł za dużo na śniadanie. Dopłynęliśmy prawie do końca starorzecza w stronę kościoła i zaczęliśmy wracać w stronę łączenia z rzeką.

gdzie na duże okonie



szczupak życiówka



Tomek zrezygnował z łowienia na spławik, zajął się piwem - każdy płomień kiedyś wygasa, nawet zapał Tomasza. Zbliżało się już godzina 14, kilka gum zgubiłem na zaczepach, gdy nagle czuje branie, zacięcie i rozpoczęła się piękna zabawa. Shimano catana w parze z shimano Joy spin dostali trudne zadanie. Sprzęt zakupiony na pierwszy spinning nie pożarł zbyt wielu funduszy, bo nie wiedziałem, czy wytrwam przy tej metodzie. Kołowrotek oddawał cały czas pięknie żyłkę, której byłem bardzo niepewny. Miała około dwóch miesięcy, jednak była bardzo poskręcana, dużo na nią łowiłem oraz co najgorsze wyprodukował ją Jaxon. Minęło około minuty zanim pierwszy raz ryba doszła do powierzchni krzyknąłem jakbym zjeżdżał ogromnym roller coasterem w Szwajcarii. Moim oczom ukazał się piękny i silny szczupak. To było piękne uczucie, nie mogłem od tej ryby oderwać swojego wzroku, chociaż chciałbym zobaczyć wtedy minę Tomasza. Setki rzutów zostały wynagrodzone w jednej sekundzie. Wiedziałem, że jest to ryba, którą muszę wyjąć za wszelką cenę. To jest pierwsza moja taka piękna ryba - ryba życia! Serce biło coraz mocniej, krzyczałem ze szczęścia coraz głośniej, a biedny szczupaczek walczył ze mną ze wszystkich sił. Od momentu kiedy zaciąłem i ryba była jeszcze daleko, ja już do kolegi krzyczałem żeby rozkładał podbierak - fatum już nam nie groziło. Byłem taki szczęśliwy mając taka rybę na kiju, jednak bałem się, że w każdej chwili może się spiąć. Żyłka była cały czas naprężona, hol dawał mi taką frajdę, że mógłby trwać dla mnie cały dzień. Czułem przewagę nad rybą, ale cały czas się zastanawiałem, czy żyłka wytrzyma, czy wiązania nie puszczą, tak jakbym holował rekordowy okaz suma. Bałem się o każdy detal. Minęło kilka chwil, ryba trafiła do podbieraka, byłem tego dnia najszczęśliwszym facetem na świecie. Jednak okazałem się prawdziwym farciarzem, ponieważ, gdy tylko ryba wpadła do siatki przynęta jej sama wyleciała z pyska, ale co to miało za znaczenie, ważne, że szczupak wyłowiony! Pierwszy tak piękny okaz drapieżnika! Ręce drżały mi całe. Zeszła się chwila zanim znalazłem w torbie miarkę i wagę. Wzroku nie mogłem oderwać od tej pięknej ryby, biorąc do ręki początkowo bałem się, że może mnie ugryźć, ale obawa ta szybko zniknęła. Zmierzyłem i wyszło równo 55 centymetrów, zważyłem 1,5 kilograma. Może niewiele, ale jak na pierwsza taka rybę to był dla mnie kolos. Szybko podpłynęliśmy do brzegu bym mógł zrobić sobie zdjęcie z tym najpiękniejszym, pierwszym wymiarowym szczupakiem. Nie chciał się do mnie za bardzo przytulać jednak dał zrobić sobie kilka zdjęć ze mną, śmiałem się do niego jak głupi, pocałowałem rybkę i wypuściłem do wody.

szczupak życia



Pierwsze słowa Tomasza, to czy może trochę porzucać moim spinningiem. Byłem już tak podekscytowany i szczęśliwy, ze nie myślałem o dalszym łowieniu. Wypłynęliśmy ponownie, ale ja obserwowałem już tylko zmagania Tomka, adrenalina nie spadała, ale czułem już wystarczającą ilość wrażeń jak na ten dzień.

tak duży szczupak



Tomasz dzielnie rzucał w poszukiwaniu chociażby małego krokodylka, ale niestety, tego dnia więcej brań już nie było. Kiedy zerwał ostatni przypon wolframowy, złożył wędkę i wróciliśmy na brzeg. Minęło trochę czasu zanim się spakowaliśmy. Posiedzieliśmy jeszcze chwile tam nad woda i zebraliśmy się do domu. Po drodze był tylko jeden temat - piękny szczupak, który wiedziałem, że będzie mi się śnił przez najbliższy tydzień. W domu jak zawsze dostałem ochrzan od mamy, że nie przywiozłem jej ryb :-)
Tego dnia to łowisko stało się moim ulubionym, jeżeli chodzi o spinningowanie, byłem tam jeszcze wiele razy w tamtym roku i trafiały się również piękne szczupaki, jednak to tamten rozdziewiczył mnie jeżeli chodzi o wędkarstwo. Byłem pełen dumy gdy go złowiłem i wiedziałem, że od tej chwili złapałem dobrą passę w wędkarstwie. Żadna ryba nie dała mi tyle radości co ta, pamiętam co prawda pierwsze karaski, które łowiłem w wieku 10 lat, byłem również szczęśliwy mogąc je łowić, ale nie dały mi satysfakcji tyle co ten zębacz. Dla mnie rybą życia nie była pierwsza złowiona, chociaż takową pamiętam, kiedy to stałem w błocie na brzegu stawiku babci i wujek pokazywał mi gdzie zarzucać, pierwsze zanurzenie spławika, pierwsze zacięcie i pierwsza ryba - karaska wielkości dłoni dziecka i moja myśl: Czemu ona jest taka mała? Już wtedy chciałem złapać jak największą rybę, ale dopiero tak jak pisałem, rok temu zająłem się tym na poważnie. W tym roku melduję się tam 1 maja o 4 rano z nowym sprzętem i liczę, że szczupaki będą dopisywać równie dobrze jak w zeszłym roku.
Szkoda tylko, że tak mało osób dba o to łowisko, zaśmiecają je bardzo i niczym się nie przejmują, a przecież jest tam taka piękna przyroda i powinni surowo karać wszystkich, którzy psują ten krajobraz! Każdemu było by o wiele przyjemniej wędkować w czystym miejscu, gdzie nie leża porozwalane butelki, nie przewalają się zużyte opakowania po zanętach i robakach. Nikt sobie nie zdaje sprawy, że w końcu takie łowiska staną się jednym wielkim wysypiskiem śmieci, jeżeli nie będziemy o nie dbali i tępili tych, którzy je niszczą!

Temat na forum: Szczupak wyrwipałka, który wszystko zapoczątkował

Przygotował Łukasz Bieniawski

Komentarze

Brak komentarzy. Może czas dodać swój?

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?

Aktualnie online

Gości online: 15

Użytkowników online: 0

Łącznie użytkowników: 8,323
Najnowszy użytkownik: RadekZrywka

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

25 marca 2024 16:00
Dziekuje Artur za odpowiedz. Smutne jest jak ten czas szybko leci Smutny

31 stycznia 2024 10:10
Od dwoch lat nie lowie bo nie mam czasu. Innych nie kupikem, te sa swietne. Kupilem w zeszlym roku dwa dodatkowe pod inna nazwa. wieksze szpule do stacji maja, 12000 model.

23 stycznia 2024 21:57
Dzien Dobry, Artur i jak po 3 latach uzytkowania spisuja sie Twoje Lurekillery? co sie w nich zuzylo? jakies luzy czy cos dostaly? czy moze wysiadly i krecisz juz z synami czyms innym? bardzo prosze o

14 listopada 2023 19:06
Chodzi o polskie znaki, bez nich jest ok, polskie wywalaja wssio.

14 listopada 2023 19:05
Forum wykrzacza siÄ™ i nawet technik nie zrobil tego jak nalezy,

16 października 2023 20:03
Artur, zrobîe̛ du̟o dla wędkarsywa sumowego w Polsce, pamiętam, i dziękuje, pozdrawiam

14 października 2023 12:29
Witajcie kochani Usmiech Haha

14 października 2023 12:29
Witajcie kochani Usmiech Haha

02 października 2023 22:00
Witam po 4 latach nieobecności

29 czerwca 2023 17:51
Te forum to matka wiekszosci sumiarzy w Polsce Usmiech

Archiwum shoutboksa

Nasz baner

Forum Sumowe - portal sumowy
Wygenerowano w sekund: 1.55
51,483,741 unikalne wizyty