Rodzinne wędkowanie | Forum sumowe


Portal ludzi z pasją tworzony przez ludzi z pasją

Jeżeli masz wątpliwości - mów prawdę. Mark Twain


Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnie Fotki

Sumik 131cm
Sum ok. 30kg
Sum ok. 30kg
Nowy popychacz pontonowy ;o)
Sumy na woblery Sowa
Dwa razy 2m+ na Sowę
Rekordowy sandacz na Woblera Sowa
Nasza moc w polaczeniu z Woblerami Sowa

Na forum na skróty

Wynajmę łódkę w Paryżu w celach wędkarskich i turystycznych

Wynajmę łódkę w Paryżu w celach wędkarskich i turystycznych Wynajmę łódkę w Paryżu w celach wędkarskich i turystycznych
Kliknij w obrazek żeby zobaczyć szczegóły

Witamy na stronie poświęconej rekinowi słodkowodnemu ;)

Na tym forum dowiecie się jak złowić suma, jaki potrzebujecie sprzęt do tego celu, jakich metod najlepiej użyć do łowienia tej ryby, a także zobaczycie duże sumy łowione przez naszych użytkowników, rekordowe sumy w Polsce i na świecie i wiele innych informacji dotyczących Suma Europejskiego i nie tylko. Zapraszamy wszystkich do zarejestrowania się i aktywności na Naszym Portalu.

Rodzinne wędkowanie

października 15 2014 NEWSY OGÓLNE Mariusz Kowalski
Rodzinne wędkowanie

Rodzinne wędkowanie - materiał konkursowy "Wygraj wyprawę nad Ebro"


Panujące przekonanie że wędkarstwo to sport dla mężczyzn odchodzi stopniowo do lamusa. Coraz więcej kobiet i dzieci można spotkać wędkujących nad wodą a ich wyniki są nie gorsze od wyników mężczyzn , ale czy o wyniki w tym wszystkim chodzi ? Częściej też widać nad wodą całe rodziny wspólnie wędkujące a co za tym idzie wspólnie spędzające wolny czas. Sam znam kilka takich par które nad zbiorniki nad którymi łowię przyjeżdżają z całej Polski. Jedno z takich małżeństw, spędzające znaczną część roku nad woda, poznałem bliżej. Któregoś pięknego dnia gdy siedziałem nad wodą przy wędkach z córką podjechało auto a w nim małżeństwo .Pani w wieku około 40 lat przywitała się z nami i grzecznie zapytała czy mogą się rozbić obok nas, oczywiście się zgodziłem. Obydwoje razem rozbili namiot po czym o dziwo kobieta pierwsza zabrała się za rozkładanie wędek i mieszania zanęty, mężczyzna w tym czasie rozkładał sprzęt turystyczny, po chwili podszedł do nas, uścisnął dłoń mojej córki i moją . Zaczęliśmy rozmawiać, wieczorem kobieta przyniosła córce usmażoną rybkę, powiedziałem ze zazdroszczę im, że tak świetnie bawią się nad wodą. Żona tego wędkarza powiedziała że nie zawsze było tak pięknie. Mąż jeździł na ryby zawsze sam. Ona żyła swoim życiem , on swoim. Wiadomo każdy wędkarz wie że wędkarstwo to bardzo czasochłonne hobby. Przyszedł wreszcie czas kiedy oboje uświadomili sobie że albo zaczną razem jeździć na ryby albo ich małżeństwo się rozpadnie . Zaczęli jeździć razem ,mąż początkowo był negatywnie nastawiony na wspólne wędkowanie z żoną. Trudno było mu się przyzwyczaić do jej obecności. Tym bardziej że nigdy wcześniej z nim nie wędkowała. Cały czas był przekonany że jego żona nudzi się i robi to tylko dla niego. Chciał , aby ona z nim dzieliła czas na rybach , ale chciał żeby to również było jej hobby a nie tylko przymus. Po pewnym czasie nie wyobrażał już sobie jechać na ryby bez niej. Jak pięknie można spędzić czas nad wodą z rodziną .Wiem że ciężko nam samym się przyznać ale jestem przekonany że nie jeden z nas z chęcią spędził by czas nad wodą w towarzystwie żony i dzieci. Ja sam jestem tego przykładem choć na chwilę obecną udało mi się do wspólnych wypadów przekonać tylko córkę, żona jedynie wiernie towarzyszy mi gdy łowię nad morzem z brzegu lub główki portowej . Bardzo lubimy spędzać czas nad morzem . Oczywiście najczęściej jest to letni wypoczynek . Wtedy cała rodzina spędza go wspólnie i każdy z nas realizuje swoje marzenia .Gdy poznałem swoja żonę , pierwsze wspólne wakacje spędziliśmy nad jeziorem pod namiotem, większość czasu siedzieliśmy na pomoście łowiąc ukleje oraz leszczyki, bawiło to nas, nie nudziliśmy się przy tym. Piękne czasy.
Czy córka może być najlepszym kompanem do wędkarskich wypraw? Czy córka na rybach to zbędny bagaż? co powiedzą koledzy ? Nie dosyć ze dziecko to jeszcze kobieta. hmm no właśnie, czy to nie będzie problem.
Nie mogłem zasnąć, leżąc wpatrzony w sufit, na którym tańczyły cienie płomyków skaczących w kominku, rozmyślałem czy wszystko spakowałem. Dopiero 23:45...jak ten czas się wlecze..wędki w aucie, robaki w lodówce żeby tylko nie zapomnieć..a podbierak ?
jest przecież wkładałem go razem z wędkami...kukurydza i konopie ugotowane, tylko bosteru trzeba dodać...truskawka czy ananas?....Piękny poranek , siedzę na pomoście i wpatrzony w spławik marzę o pięknych walecznych płociach cisza...spokój...nagle spławik lekko się zanurza, idzie! zacięcie, siedzi wędzisko pięknie się gnie kątem oka szukam podbierak no tak, został w domku, ryba kieruje się w przybrzeżne trzciny, delikatnie dokręcam hamulec kołowrotka ryba słabnie zaczynam mieć nad nią kontrolę, folga 0,10 czy wytrzyma? jest już ją prawie mam ...i nagle słyszę budzik..Dzwoni i dzwoni a ja nadal marzę .

z rodziną na ryby



4:00 trzeba wstawać o 5:00 ruszamy, teraz najgorsze ... Pobudka mojego kompana, o dziwo kompan wstał przede mną , w kuchni herbata i kanapki miła niespodzianka. Gdy miała sześć lat zaczęła ze mną razem jeździć na ryby najpierw na dniówki, paru godzinne wypady bardzo je lubiła, koledzy mówili że uwiązanie, że trzeba nakarmić, pilnować ja pytałem ich wtedy ze zdziwieniem : czy was ojciec, dziadek, wuja nigdy na ryby nie zabierał ?sami się wszystkiego nauczyliście ? milczeli.
Zaczęły się pierwsze nocne wypady nad wodę z córką, po pewnym czasie jakoś wszyscy zapomnieli że jest z nami Klaudia. Kawa! herbata! jajecznica ! dumnie wykrzykiwała podając nam ją pod nos, przez te parę lat wszyscy się do niej przyzwyczaili, zaczęli traktować najpierw jak maskotkę potem jak równego siebie wędkarza, ona mogła siedzieć godzinami na krzesełku wpatrzona w spławik lub w podwieszaną bombkę. Cierpliwości jej nie brakuje, nie nudzi się, po prostu dla niej to tak jak dla mnie przyjemność, relaks, obcowanie z naturą. Córka rosła stała się nieodzownym członkiem naszych wypadów wędkarskich. Łowiła, podbierała, zarzucała, kąpała się koło spławików, pływała pontonem po zestawach, uczyła się, nikt nie miał pretensji że splatała zestawy, takie początki. Zawsze kiedyś musi być ten pierwszy raz. Może gdybym jej nie zabierał ze sobą na te moje wypady wędkarskie pewnie by się nie zaraziła tym hobby. Przez te wszystkie lata bardziej niż ojciec i córka staliśmy się starymi dobrze znającymi się kumplami dużo czasu spędzaliśmy razem nad wodą . Łowimy razem, rozmawiamy, mamy wspólne zainteresowania , wspólne hobby. Żona z biegiem czasu zaczęła nas odwiedzać nad wodą, zrozumiała jak wiele z córką łączy mnie wspólnego, wcześniej nie mogła zrozumieć że dziewczynce tak wspólne wypady nad wodę się spodobały i dostrzegła jak bardzo przez nie się do siebie zbliżyliśmy.
Któregoś pięknego dnia kiedy planowaliśmy znów wspólny wypad na ryby Klaudia zapytała czy może z nami jechać Maks - jej kuzyn ,dwa lata młodszy od niej. Oczywiście się zgodziłem na wspólny wypad na ryby z dziećmi. Tysiące pytań od szwagra i szwagierki, co mu spakować, czy nie zmarznie, a czy dużo picia i jedzenia a kiedy wrócimy, i żeby mył zęby i to i tamto...gorzej niż dzieci pomyślałem. Kiedy szwagier przywiózł Maksymiliana , razem z Klaudią i znajomymi wybuchliśmy śmiechem. Mianowicie jedzenia i ubrań przywieźli ze sobą jak na miesięczną wyprawę, a nie tygodniowy pobyt nad wodą. Szybko chłopak zrozumiał że nic poza kąpielówkami i koszulką w dzień nie będzie mu potrzebne a w nocy ciepły dresik i śpiwór. Po powrocie do domu z wspólnej zasiadki oznajmiłem szwagrowi, że mamy następnego wędkarza w rodzinie . Na co ten się tylko uśmiechnął i odparł że zaraz młodemu się znudzi bo on tak ma co miesiąc nowe hobby. Szwagier jednak się pomylił w tym przypadku, nie przypuszczaliśmy że tak się Maksowi wędkarstwo spodoba że wszystkie wolne chwile będzie spędzał nad stawem, który znajduje się koło jego domu, a do tej pory jego istnienie było przez niego niedoceniane. Nawet sprzęt wędkarski kupił sobie za swoje uzbierane pieniążki. Natomiast ja stałem się najlepszym wujkiem na świecie jak to on mówi, a Klaudia najlepszą kuzynką z którą miło spędza czas bo mają wspólne hobby.
Maks pierwszy raz opuścił samotnie dom bez mamy i taty. Myślę jednak że nie żałował i również zaraził się wędkarstwem bardzo szybko. Jaka to frajda dla dziesięciolatka gdy sam robi posiłek, sam rozpala ognisko, piecze kiełbaski czy też ziemniaki oczywiście pod bacznym okiem doświadczonej już kuzynki. Świetnie sobie razem radzili i Klaudia miała towarzystwo, chociaż nigdy przedtem na brak jego nie narzekała.

na ryby z rodziną




z córką na rybach




wędkarstwo rodzinne



Nawet nie wiem kiedy drużyna wędkarska powiększyła się o tą dwójkę młodych zapaleńców których wspólny pobyt nad wodą złączył bardzo mocną niewidoczną więzią. Klaudia zaczęła jeździć do niego niby w odwiedziny w weekend spać ale cały wolny czas spędzali razem nad wspomnianym stawem łowiąc karasie, krasnopióry, płocie. Świetnie sobie radzą, widać że to lubią i nie marnują czasu. Szwagier i szwagierka nie mogli wyjść z podziwu że nagle Xbox poszedł w odstawkę, a perspektywa że lekcje nie odrobione równa się ryby nie zaliczone poskutkowała tak że chłopak podciągnął się w nauce . Maksymilian ryby stawia na pierwszym miejscu to jest priorytet. Dzieciaki stały się nierozłączne. Nauczyły się bardzo dużo i nadal się uczą.Gdy jadę połowić na żywca ,dzień wcześniej telefon do Maxa i żywce przez niego nałowione czekają już na mnie. Same plusy.

Zasiadka rodzinna



WAŻNY DZIEŃ

pierwsza ryba córki




No właśnie, prawo do samodzielnego wędkowania ma wędkarz ,który ukończył czternaście lat czyli dla Klaudii wymarzony dzień, przygotowania jak do testu na prawo jazdy, egzamin na kartę wędkarską. Uczyła się, co chwilę przychodziła żeby ją przepytać. Ile było radości gdy zdała.

wspólne wędkowanie



W zaprzyjaźnionym sklepie wędkarskim dostała skrzynkę wędkarską z zawartością na dobry początek. Była tak zachwycona że cały czas zaglądała do tej skrzynki i oglądała wszystko po kilka razy, miała co prawda swój sprzęt ale zawsze co nowe cieszy. Gratulacje od kolegów po kiju, tu bariera wiekowa nie przeszkadza w niczym, byłem z niej dumny. Musiałem oczywiście zapoznać się z jej kartą tak samo jak oglądam i oceniam zawsze jej świadectwo. Pochwaliłem i pogratulowałem ,ulg żadnych nie było, nauczyła się i egzamin zdała. Maksymilian obowiązkowo także obejrzał świeżo wyrobioną kartę wędkarską. Jeszcze ciepła śmiał się kuzyn Klaudii. Chłopak wpatrywał się w kartę jak w skarb i powiedział że kiedyś też taka będzie miał bo to jest teraz jego marzeniem.
Oczywiście Klaudia nie mogła już się doczekać zasiadki łowiąc na swoją wędkę więc trzeba było jak najszybciej ten wyjazd zaliczyć. Trzeba było sprawdzić czy jej umiejętności po otrzymaniu karty zwiększyły się czy tez nie. No jak to kobieta musiała się wszystkim pochwalić.
-Tato jedziemy?
-tak możemy jechać szykuj się : odparłem
Wsiedliśmy w samochód i w drogę. Mieliśmy przed sobą około dwudziestu pięciu kilometrów. Jedziemy na siedem nocek. Pogoda piękna więc na pewno miło spędzimy czas. Po drodze w umówionym miejscu na parkingu, czeka kolega przyjaciel wędkarskich wycieczek - Zbyszek, dalej jedziemy razem, na miejsce przyjeżdżamy o 5:20. Nasze miejsce w brzózkach niestety zajęte . Cóż tak bywa przecież inni też łowią. Starszy pan znany z widzenia i z krótkich powitań oświadczył jednak, że miał siedzieć do ósmej ale całą nockę nic nie brało poza małymi leszczykami więc on się będzie składał, a my możemy się rozbijać. Klaudia zadowolona bo miejsce piękne mała zatoczka obrośnięta brzozami z których na wiosnę piła sok prosto z obciętej gałązki, na końcu której zakładała małą plastikową buteleczkę. Brzozy skutecznie zasłaniały nas przed słońcem, a obrośnięte trzciną brzegi przed wiatrem. Po prostu piękne miejsce, nasze ulubione na dłuższe zasiadki.
Namioty rozbite, materace napompowane bierzemy się za rozkładanie wędzisk. Pompowanie pontonu sondowanie stukadełkiem , miejsca nęcenia, na zestawach wesoło kołyszą się kuleczki. Klaudia rozrabia swoją zanętę, wrzuca robaki - "na bogato" śmiejemy się ze Zbyszkiem pod nosem. Takie to małe było, jeszcze parę lat wstecz nikt nie myślał że będzie stanowić poważną konkurencję. Nawet nie wiem kiedy przestała się o wszystko pytać, nikt już nawet się nie pytał czy w czymś jej pomóc, jak będzie taka potrzeba sama poprosi. Stanowisko zajęła parę metrów od nas wszystko porozkładała sama. Zaradna dziewczyna, pojętna i niczego się nie boi. Robaka weźmie w rękę i rybę też. Po prostu dziewczyna zuch!
Nasze zestawy wywiezione, swingery napięte, czas na relaks. My siedzimy na krzesełkach przy stoliku ona na swoim stanowisku.
-Tato ,mam
-na co?
-na sześć białych
-pewnie leszcz ,odparłem
Bacznie przyglądamy się jej poczynaniom, feederek pięknie pracuje, ryba idzie do brzegu nigdzie nie zbaczając, podbierak przygotowany spokojnie holuje rybę
-Tato!
-co
-sandacz!
-to dobrze - żartownisia z niej pomyślałem
po chwili w podbieraku wylądował sandaczyk 70 centymetrów
Zbyszek z uśmiechem na twarzy odparł -Ty dziewczyno to masz szczęście
Na co Klaudia z uśmiechem odparła- szczęściu trzeba pomóc panie Zbyszku.
Sandaczyk wrócił do wody, jedzenia na pierwsze dni mieliśmy dość, a zawsze świeżą rybkę z ogniska zdążymy złowić. Zresztą trzeba było zawsze troszkę zachodu żeby ją przekonać do zjedzenia osobiście złowionej ryby. Po paru chwilach zacięcie i znów feederek się wygina wstaliśmy z krzesełek nic się nie odzywamy, cisza, słychać tylko hamulec kołowrotka już miałem powiedzieć popuść więcej hamulec ale w tej chwili sama popuściła.
-No ładnie, ładnie młoda- leszczyk?
-A co ty tata masz z tymi leszczami, sama nie wiem idzie prosto ale ciężko - odparła
-Zbyszek - jak złowi znów sandacza to idziemy do sklepu po lody, niech mnie....
Klaudia miała nad nami wszystkimi jedną ale znacząca przewagę mianowicie na hasło idę do sklepu zaraz wszyscy wdzięcznym głosem prosili o zrobienie zakupów. Sklep zawsze było oddalony spory kawałek od miejsca gdzie biwakowaliśmy. Była to odległość od 2 - 4 kilometrów. Jednak kiedy trzeba było zrobić zakupy Klaudia nie miała problemu, brała psa i z uśmiechem na twarzy szła na zakupy.
Nagle, naszym oczom ukazał się sandacz
- no teraz to przegięłaś młoda damo
śmiejąc się odparła
- sama nie wierzę zawsze mówiliście że na gorzej przechytrzyć Sandacza
Bo taka prawda ,odparł Zbyszek, przez siedemdziesiąt lat nie złowiłem sam, na białego robaka ,w sierpniu ,w biały słoneczny dzień sandacza. Z uśmiechem na twarzy zwróciła sandaczykowi wolność który w podziękowaniu skropił jej czerwoną od słońca twarz wodą wesoło machając ogonem. Zbyszek zaczął opowiadać jak w latach siedemdziesiątych jechałoę nie spełniły. Lubiliśmy wszyscy słuchać jego opowieści myśląc czy my w tym wieku spełnimy swoje wędkarskie marzenia o dużej rybie.
Tato !
-wiem sandacz odparłem
-nooo i ta ładny, chodź podebrać
Po chwili w podbieraku zawitał piękny sandacz .Gdy wrócił do wody, Klaudia zdjęła feederka z podpórki oświadczając głośno:
- idę do sklepu
Uśmiechaliśmy się do siebie, dobrze, dobrze, ty tu wszystkiego pilnuj a tym razem my się przejdziemy na zakupki.
Z poważną miną usiadła na moim fotelu i bacznie zaczęła obserwować wodę.
-Tato bojka się rusza chyba weszły wam w łowisko.
Wziąłem lornetkę woda koło markera ożyła weszły amury tego byłem pewien.
W tym czasie zadzwonił szwagier z pytaniem czy może przywieźć młodego Maksymiliana.
Chłopak nie może wysiedzieć w domu wiedząc że Klaudia łowi ryby. Oczywiście nie ma problemu , Maks zawsze mile widziany. Po godzinie Maks już był na miejscu, tym samym wybawiając nas od wycieczki do sklepu. Nauczony doświadczeniem wszystko miał spakowane w jednym plecaku nauka nie poszła w las śmiałem się przypominając sobie jego pierwszy przyjazd nad wodę-jak ten czas szybko leci.
Młodzież ochoczo zabrała się do przygotowania posiłku było to jedno z ich ulubionych zajęć gotowanie nad wodą szło im bardzo dobrze, zresztą na apetyt też nie mogli narzekać, taki niejadek z tego Maksa, taka chudzina ciągle mówiła szwagierka. Nad wodą apetyt tak dopisywał, że dzieciaki często siedziały w "garnkach". Świetni z nich kucharze.

ryby z żoną



Podczas pozostałych dni, żaden Sandacz już się nie zameldował na wędce ale Płoci i Leszczyków kuzynostwo połowiło. Od kiedy Maks pierwszy raz przyjechał do nas nad wodę trochę czasu już minęło i wielokrotnie byliśmy razem na rybach przez ten okres stał się samodzielny ,zaraził też wędkarstwem swoich kolegów wiem że chłopcy często siedzą nad stawem. Chyba lepszego zajęcia w czasie wolnym nie można by było im znaleźć.
Od ubiegłego sezonu do naszych wędkarskich wypadów dołączy szwagier który dopiero w wieku czterdziestu lat znalazł swoje hobby i to dzięki swojemu synowi ,to właśnie Maks przekonał go do wspólnego wędkowania, skompletowaliśmy sprzęt ,szwagier zdał egzamin na kartę wędkarską i tak oto łowimy w coraz większym rodzinnym gronie.
Aż nie wierze ponieważ szwagra naprawdę takie hobby nie interesowało. Wystarczy jednak spróbować. To jest tak jak z jedzeniem dopóki, się czegoś nie spróbuje to nie można powiedzieć że się czegoś nie lubi. Bardzo cieszy mnie że moja żona choć nie wędkuje to jak zawsze będzie odwiedzać nas znów przyjeżdżając rowerem. Rower to właśnie jest jej hobby. Więc żeby mieć cel wycieczki przyjeżdża do nas często nad wodę. Posiedzi do wieczora ale nocki w namiocie to już nie dla niej jak mówi, więc myślę że ta mała niespodzianka którą między innymi dla niej szykuje przekona ją do wypoczynku z nami.

rodzina na rybach



Jeśli macie dzieci, bierzcie je z sobą nad wodę, wędkujcie wspólnie, nie patrzcie na złośliwe uwagi kolegów, namówcie żonę żeby chociaż na parę godzin was odwiedziła podczas wędkowania .Z okazji dnia dziecka zawsze są organizowane zawody wędkarskie dla dzieci gdy piszę ten tekst moi młodzi podopieczni szykują się do tych zawodów intensywnie ,przy okazji zaangażowali jak co roku w to dziadków i pozostałą części rodziny - ktoś nad wodą musi czuwać nad ich bezpieczeństwem. Dzięki mojemu hobby jakim jest wędkarstwo ,osobiście zyskała cała nasza rodzina, nigdy nie miałem jak moi koledzy z problemów z żoną że znów jadę na ryby. Na pewno spora zasługa w tym jest mojej córki z której jestem dumny, a i żona cieszy się że mam z Klaudią tak dobry kontakt i właśnie to dla córki i żony skreśliłem tych parę słów.
Z wędkarskim pozdrowieniem dla wszystkich użytkowników :

rodzinne wędkowanie



Temat na forum: Rodzinne wędkowanie

Przygotował Mariusz Kowalski

Komentarze

Brak komentarzy. Może czas dodać swój?

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Świetne! Świetne! 100% [1 głos]
Bardzo dobre Bardzo dobre 0% [0 głosów]
Dobre Dobre 0% [0 głosów]
Średnie Średnie 0% [0 głosów]
Słabe Słabe 0% [0 głosów]

Aktualnie online

Gości online: 19

Użytkowników online: 0

Łącznie użytkowników: 8,323
Najnowszy użytkownik: RadekZrywka

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

25 marca 2024 16:00
Dziekuje Artur za odpowiedz. Smutne jest jak ten czas szybko leci Smutny

31 stycznia 2024 10:10
Od dwoch lat nie lowie bo nie mam czasu. Innych nie kupikem, te sa swietne. Kupilem w zeszlym roku dwa dodatkowe pod inna nazwa. wieksze szpule do stacji maja, 12000 model.

23 stycznia 2024 21:57
Dzien Dobry, Artur i jak po 3 latach uzytkowania spisuja sie Twoje Lurekillery? co sie w nich zuzylo? jakies luzy czy cos dostaly? czy moze wysiadly i krecisz juz z synami czyms innym? bardzo prosze o

14 listopada 2023 19:06
Chodzi o polskie znaki, bez nich jest ok, polskie wywalaja wssio.

14 listopada 2023 19:05
Forum wykrzacza siÄ™ i nawet technik nie zrobil tego jak nalezy,

16 października 2023 20:03
Artur, zrobîe̛ du̟o dla wędkarsywa sumowego w Polsce, pamiętam, i dziękuje, pozdrawiam

14 października 2023 12:29
Witajcie kochani Usmiech Haha

14 października 2023 12:29
Witajcie kochani Usmiech Haha

02 października 2023 22:00
Witam po 4 latach nieobecności

29 czerwca 2023 17:51
Te forum to matka wiekszosci sumiarzy w Polsce Usmiech

Archiwum shoutboksa

Nasz baner

Forum Sumowe - portal sumowy
Wygenerowano w sekund: 1.65
51,292,382 unikalne wizyty