"Wakacyjna przygoda" | Forum wędkarskie


Portal ludzi z pasją tworzony przez ludzi z pasją

Przeludnienie świata doprowadziło do tego, że w jednym człowieku żyje wielu ludzi. -Stanisław Jerzy Lec


Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnie Fotki

Sumik 131cm
Sum ok. 30kg
Sum ok. 30kg
Nowy popychacz pontonowy ;o)
Sumy na woblery Sowa
Dwa razy 2m+ na Sowę
Rekordowy sandacz na Woblera Sowa
Nasza moc w polaczeniu z Woblerami Sowa

Na forum na skróty

Wynajmę łódkę w Paryżu w celach wędkarskich i turystycznych

Wynajmę łódkę w Paryżu w celach wędkarskich i turystycznych Wynajmę łódkę w Paryżu w celach wędkarskich i turystycznych
Kliknij w obrazek żeby zobaczyć szczegóły

Witamy na stronie poświęconej rekinowi słodkowodnemu ;)

Na tym forum dowiecie się jak złowić suma, jaki potrzebujecie sprzęt do tego celu, jakich metod najlepiej użyć do łowienia tej ryby, a także zobaczycie duże sumy łowione przez naszych użytkowników, rekordowe sumy w Polsce i na świecie i wiele innych informacji dotyczących Suma Europejskiego i nie tylko. Zapraszamy wszystkich do zarejestrowania się i aktywności na Naszym Portalu.

Zobacz temat

/ RELACJE Z WYPRAW WĘDKARSKICH, PORADNIKI WĘDKARSKIE / Opowiadania wędkarskie
Kto jeszcze czyta ten temat? 1 gość(ci)
 
"Wakacyjna przygoda"

Kuba Maj

Offline

Moja przygoda z wędkarstwem rozpoczęła się bardzo dawno temu. Byłem wtedy dzieckiem i mieszkałem w małej miejscowości Świętoszów. Było to miejsce opuszczone. Dopiero w roku 1995 zaczęto przywracanie miasteczka do normalnego życia po długich latach pobytu wojsk radzieckich. Całe miasto otoczone było pustymi, wojskowymi blokami. Nie było żadnego sklepu a do szkoły dojeżdżaliśmy do oddalonego o kilkanaście kilometrów Żagania.

forumsumowe.pl/h/fshzw_wietoszow_1_f6b78.jpg

Zbliżał się koniec roku szkolnego a ja o dłuższych wakacjach spędzonych z rodzicami na wczasach mogłem sobie tylko pomarzyć. Ojciec był żołnierzem zawodowym i nigdy nie było go w domu a Mama opiekowała się mną i zajmowała domem. Wakacje niewiele różniły się od roku szkolnego z wyjątkiem tego, że nie musiałem się uczyć i miałem o wiele więcej wolnego czasu dla siebie.Zawsze potrafiłem się czymś zająć nawet na cały dzień. Wolne chwile z rodzicami spędzaliśmy aktywnie. Organizowaliśmy wycieczki rowerowe oraz wyjazdy nad wodę, gdzie mogłem siedzieć godzinami, wpatrując się w wędkarzy którzy raz po raz wyciągali jakąś rybę. Pomyślałem wtedy, że fajnie byłoby mieć swoją wędkę. Poprosiłem tatę, żeby pomógł mi ją zrobić. Z lasu wycięliśmy nieduży kawałek brzozowej gałęzi a na jej końcu dowiązaliśmy żyłkę którą znaleźliśmy nad stawem. Nawlekliśmy na nią kawałek korka, który miał służyć za spławik. Haczyk zrobiliśmy z agrafki. Miałem już prawie wszystko oprócz przynęty. Spod kamienia wyciągnąłem, dużego czerwonego robaka i poszedłem na pomost, który znajdował się tuż przy trzcinach.

forumsumowe.pl/h/fshzw_scan0007_2_dc77b.jpg

Zrobioną wędkę zarzuciłem do wody. Byłem bardzo przejęty, gdyż była to moja pierwsza przygoda z wędkarstwem i nie wiedziałem czy uda mi się w ogóle złowić rybę. Woda była zupełnie spokojna a ja nie miałem nawet brania. Dzień pomału się kończył i mieliśmy już wracać do domu. Sięgałem do plecaka po ostatnią kanapkę i kiedy się odwróciłem zauważyłem branie. Tata kazał mi spokojnie czekać. Nie było to takie łatwe jakby się mogło wydawać gdyż nie wiedziałem co mam zrobić. W pośpiechu pociągnąłem wędkę do siebie, kij mocno się wygiął a naprężona żyłka pękła ! Wszystko skończyło się splątanym zestawem u urwaną rybą. Całą drogę do domu myślałem o tym dniu spędzonym nad wodą i byłem zawiedziony, że nie udało mi się złowić swojej pierwszej ryby w życiu. Tata pocieszał mnie, że pierwsze kroki są zawsze najtrudniejsze i nie mam się czym martwić bo jeszcze będę miał szanse złowić niejedną rybę. Nie pozostało mi nic innego jak tylko mieć nadzieję , że moje marzenie niedługo się spełni ...

Był wakacyjny poranek. Leżałem jeszcze w łóżku i oglądałem telewizje, kiedy nagle zadzwonił telefon. Szybko zerwałem się z łóżka i pobiegłem odebrać. W słuchawce usłyszałem głos wujka, który zapytał jak mijają mi wakacje i czy chciałbym do niego przyjechać .Szybko pobiegłem do mamy, opowiedziałem jej o wszystkim a ona zgodziła się na mój wyjazd. Nazajutrz przyjechał po mnie wujek. Spakowałem się, pożegnałem z rodzicami i ruszyliśmy w drogę powrotną na Śląsk do Będzina. Po długiej i wyczerpującej podróży dotarliśmy wieczorem do domu, gdzie czekała na nas ciocia z kolacją. Zmęczony wujek niemal od razu zasnął a ja leżąc w łóżku cały czas zastanawiałem czy będą to moje niezapomniane wakacje ...

Następnego dnia już od samego rana zaczęliśmy planować sobie zajęcia na najbliższe dni. Pogoda dopisywała więc postanowiliśmy wybrać się na targ, który jak co tydzień obywał się w Będzinie. Było to miejsce w które przyjeżdżali ludzie z całej okolicy i można było kupić tam dosłownie wszystko. Kiedy szliśmy alejkami przez zatłoczony targ zauważyłem stoisko ze sprzętem wędkarskim. Chwyciłem wujka mocno za rękę chcąc zatrzymać go w tym miejscu jak najdłużej. Widząc moją reakcję, zapytał :

- "Byłeś już kiedyś na rybach ?
- "Tak wujku. Miałem wędkę zrobioną z kija, ale nic nie złowiłem"
Uśmiechnął się i powiedział :
- "Wybierz sobie wędkę i kołowrotek jaki tylko chcesz"

Byłem wtedy taki szczęśliwy,że pisząc to teraz uśmiech dalej pojawia się na mojej twarzy. Było tam tyle sprzętu wędkarskiego, że ciężko było mi się na cokolwiek zdecydować. W wyborze pierwszej wędki pomógł mi wujek.Dokupiliśmy jeszcze kilka drobiazgów : żyłkę, haczyki, spławiki i sprężyny zanętowe do połowu z gruntu.W drodze powrotnej do domu stwierdziliśmy,że skoro mam już cały potrzebny sprzęt to czas najwyższy pojechać nad wodę i sprawdzić wędkę.Zaczął opowiadać mi historie ze swoich wypraw wędkarskich na których łowił duże szczupaki,okonie i leszcze na zbiorniku Przeczyce koło Będzina. Postanowiliśmy, że nasza pierwsza wędkarska wyprawa będzie właśnie w to miejsce.

Jeszcze tego samego zaczęliśmy przygotowania do wyjazdu. Razem robiliśmy ciasto na ryby, którego aromat waniliowy było czuć w całym domu.Gotowaliśmy pęczak, kukurydze i makaron. Nikt nie myślał wtedy, żeby pójść do sklepu wędkarskiego i kupić gotową zanętę.Wieczorem wyszliśmy na dwór z latarkami w poszukiwaniu rasówek. Wujek powiedział mi, żeby nie tupać nogami i poruszać się jak najciszej podczas ich wyciągania z"norek". Ich łapanie nie było tak łatwe i wymagało dużo cierpliwości,ale jakoś udało mi się złapać kilka sztuk. Po przygotowaniu wszystkiego w domu, zaczęliśmy pakowanie rzeczy do samochodu. W małym fiacie nie było zbyt dużo miejsca a musieliśmy zmieścić: namiot, stolik, krzesła, wędki i dużo innych rzeczy a do tego jechaliśmy w czwórkę. Mój dziadek, wujek, jego sąsiad i ja. Wreszcie nadszedł czas, długo oczekiwanego przeze mnie wyjazdu. Wszystko gotowe i ruszamy w drogę.

forumsumowe.pl/h/fshzw_000025_7174b.jpg

Zbiornik Przeczyce jest oddalony od Będzina o niecałe 20 km, więc cała podróż nie była zbyt męcząca. Najtrudniej było znaleźć wolnego miejsce, gdyż zalew ten jest bardzo uczęszczany przez wędkarzy. Jest tam mnóstwo półwyspów, zatoczek a do tego szczupaka można było łowić tutaj w czasie całego sezonu. Specjalnością jeziora były również bardzo dużych rozmiarów okonie. Po przybyciu na miejsce i wyładowaniu całego ekwipunku zaczął się wędkarki survival. Nazbieraliśmy suchego drzewa, przygotowaliśmy miejsce na ognisko i rozbiliśmy namiot.

forumsumowe.pl/h/fshzw_scan0007_4_754e2.jpg

Wujek wyciągnął z samochodu siatkę na ryby, podpórki, i zabrał się za przygotowanie wędek a ja dokładnie oberwałem co robi, żeby zapamiętać jak najwięcej. Przeciągnął żyłkę przez przelotki a następnie przez sprężynę. Na końcu dowiązał przypon z haczykiem. Oblepił sprężynę ciastem waniliowym a na haczyk założył dwa ziarenka ryżu preparowanego. Zarzucił zestaw do wody , wędkę odłożył na podpórki a na żyłkę blisko kołowrotka założył sygnalizator. Opuścił go tak mocno, że leżał prawie na ziemi. Powiedział, że jak sygnalizator się podniesie, wtedy mam mocno zaciąć.Jak poczuje rybę na wędce to mam go zawołać a on od razu przybiegnie mi pomóc. Rozłożył mi krzesełko, wygodnie usiadłem i nawet przez chwile nie przyszło mi do głowy , żeby odejść od wędki. Mój wzrok skierowany był tylko w jedno miejsce - żółte jako po Kinder Niespodziance założone na żyłkę za pomocą wsuwki do włosów.

forumsumowe.pl/h/fshzw_scan0007_6_5a912.jpg

Dzień był upalny więc nie spodziewałem się zbytniej aktywności ryb. Po dłużej chwili samotnego wędkowania dołączył do mnie Pan Darek z którym przyjechaliśmy. Usiadł koło mnie i zaczął rozkładać wędkę. Ze skrzynki wyciągnął kawałek żyłki i haczyk, który zaczął wiązać. Zerkałem na niego kątem bo szło mu to naprawdę dość szybko i sprawnie a ja do tej pory nie miałem okazji nauczyć się wiązać haczyków. Nieśmiało zapytałem czy mnie nauczy . Odpowiedział, że bardzo chętnie, ale na dzisiejszych rybach będziemy sobie wzajemnie pomagać. Trochę mnie zdziwiła jego odpowiedz bo był dużo starszy ode mnie a do tego z opowiadań wujka wiedziałem, że jeżdżą na ryby zawsze razem już od bardzo dawna. Zastanawiałem się w jaki sposób będąc wtedy jeszcze dzieckiem i nie mając zielonego pojęcia o wędkowaniu jestem w stanie mu pomóc. Zapytał się czy w pobliżu nas są drzewa, jak jest głęboko i jak daleko może zarzucić wędkę. Zamurowało mnie szczerze mówiąc i nie wiedziałem co mam mu odpowiedzieć bo przecież mógł to wszystko sprawdzić sam. Powiedział mi wtedy, że od kilku lat jest osobą niewidomą. Stracił wzrok po tym jak został pobity na przystanku przez pijaczków chcących od niego papierosa, chociaż sam nie palił. Myślę, że nie jedna osoba w takim momencie załamałby się i zamknęła w czterech kontach w domu. Jednak on dość szybko i sprawnie poradził sobie z nową rzeczywistością. Mimo sporych utrudnień w codziennym funkcjonowaniu pozostał wierny swojemu hobby. Żartobliwie stwierdził, że z pewnością jest jednym z nielicznych wędkarzy, któremu w nocy do wiązania haczyków nie potrzeba światła. To właśnie on jako pierwszy nauczył mnie wiązać haczyki.
Kiedy siedzieliśmy razem nad wodą cały czas przekazywał mi całą swoja wędkarską wiedzę o tym łowisku. Wytłumaczył mi jak prawidłowo trzymać wędkę przy zarzucaniu przynęty. Jak zacinać i w którym momencie, żeby nie zrobić tego za lekko lub zbyt mocno. Powiedział, że wszystkiego nauczę się w praktyce jednak, żeby złapać rybę trzeba być cierpliwym i spokojnym. Wędkarstwo powinno uczyć nas pokory i nie zawsze z ryb musimy wrócić z pełnymi siatkami.

forumsumowe.pl/h/fshzw_scan0007_3_9d40e.jpg

Pierwsze godziny wędkowania mijały bez większych emocji oraz bez upragnionych brań . Zbliżał się wieczór i robiło się coraz chłodniej. Postanowiliśmy zagrzać się przy ognisku, które rozświetlało nasze miejsce wędkowania. Oczekując na upragnione branie smażyliśmy kiełbaski i piekliśmy ziemniaki w ognisku. Siedząc tak, słuchałem opowiadać o przygodach wędkarskich z poprzednich lat. Patrząc w niebo i już pomału przysypiając zauważyłem spadającą gwiazdę. Dziadek z wujkiem powiedzieli mi, żebym zamknął oczy i pomyślał sobie życzenie a ona na pewno się spełni. Nie musiałem się długo zastanawiać bo już wcześniej miałem przygotowaną listę życzeń. Od razu pomyślałem, że byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie gdybym tej nocy złowił swoją rybę życia, którą mógłbym się wszystkim pochwalić.

forumsumowe.pl/h/fshzw_scan0007_8_4b7a5.jpg

Co jakiś czas chodziliśmy do wędek, żeby sprawdzaliśmy nasze zestawy jednak one nie sygnalizowały nawet najmniejszego skubnięcia. Było widać jak ryby spławiają się na powierzchni wody oświetlonej przez księżyc lecz nie były zainteresowane naszymi przynętami. Nocne wędkowanie okazało się dla mnie bardzo trudne. Proste czynności takie jak zarzucenie wędki lub założenie przynęty okazywał się nie lada wyczynem. Podjęliśmy jednak decyzję, że nie ruszymy się z tąd i nie pójdziemy spać dopóki czegoś nie złowimy. Postanowiliśmy zmienić przynęty i na oba haczyki założyliśmy rasówki licząc na to, że połakomi się na to jakaś ryba. Do wody wrzuciliśmy sporą ilość wcześniej przygotowanej zanęty z gotowanej kukurydzy, makaronu i pęczaku. Po godzinie w końcu coś drgnęło i w zanęcone łowisko weszły pierwsze ryby, które nie mogły się oprzeć założonym na haczyk rosówką i co jakiś czas sygnalizowały bardzo delikatne skubnięcia, których nie umiałem niestety zaciąć. Więcej szczęścia miał Pan Darek, któremu po mocniejszym przygięciu wędki udało się zaciąć rybę. Po spokojnym holu na brzegu wylądował kilogramowy leszcz.

U mnie było zdecydowanie mniej brań, ale w końcu doczekałem się pierwszego skuteczne zacięcia i od razu poczułem, że mam na wędce godnego przeciwnika. Ryba mocno szarpała a ja czułem się zupełnie bezradny. Nigdy nie miałem do czynienia z czymś takim. Pan Darek podpowiedział mi, żeby trochę zluzować hamulec na kołowrotku i dać rybie trochę więcej swobody. Próba siłowego i szybkiego wyciągnięcia zdobyczy z wody zapewne skończyłaby się zerwaniem. Po kilku minutach udało mi się podciągnąć rybę do brzegu. Hol był bardzo delikatny. Nie chciałem żeby moja zdobycz weszła w zarośla. Żyłka była mocno napięta a ryba miała jeszcze sporo sił by wyciągnąć kilka metrów żyłki z kołowrotka i płynąć wzdłuż brzegu. Po chwili poczułem, że jest już zmęczona. Spławiła się na powierzchni, wyłożyła na boku i pozwoliła się podciągnąć do brzegu. Znajdowała się bezpośrednio przed mną i można było ją podebrać.
Głośno wołałem wujka śpiącego razem z dziadkiem w namiocie, ale ich chrapanie zagłuszało nawet grające radio przy namiocie. Zdecydowałem, że wyciągnę rybę bez podbieraka. Odciągnąłem wędkę do tyłu a gdy była już dostatecznie blisko zdecydowanym ruchem podebrałem rybę ręką, mocno chwyciłem i wyrzuciłem na brzeg. Był to piękny, duży lin ! Emocje zaczynały pomału opadać. Obejrzałem się za siebie i spostrzegam ze nie byłem sam i miałem widownię w postaci wujka i dziadka którzy pogratulowali mi udanego połowu. Walka była na prawdę emocjonująca a ja byłem bardzo szczęśliwy ... w końcu to moja ryba życia !

Robiło się coraz jaśniej, wiatr przygnał chmury i zaczął padać deszcz. Zdecydowaliśmy, że wracamy do domu, jednak wcześniej chciałem wypuścić rybę z powrotem do wody. Radość z jedynej złowionej ryby wypełniła satysfakcja, że lin nadal będzie pływał i być może uda mi się go jeszcze kiedyś złowić. Od tamtej pory zmienił się mój punkt widzenia, a złowione ryby trafiają z powrotem do wody. Wędkarstwo stało nie tylko moim hobby, ale sposobem na życie.

forumsumowe.pl/h/fshzw_linek_2_1f63c.jpg
Żyj w zgodzie z naturą, złów i wypuść.
 

Artur Betcher

Offline

Mała rybka a cieszyła Usmiech
Nie zapomnij dodać na newsa.
Metoda na suma
Kołowrotek sumowy
Wędka na suma

Na pytania odnośnie sprzętu i wszystkie inne związane z poławianiem suma odpowiadam TYLKO NA FORUM
 

Artur Betcher

Offline

Ten materiał również dodany na newsa Usmiech
Metoda na suma
Kołowrotek sumowy
Wędka na suma

Na pytania odnośnie sprzętu i wszystkie inne związane z poławianiem suma odpowiadam TYLKO NA FORUM
 

Jack Sparrow

Offline

Piękne wspominkiOczko
Cała mądrość nie mieści się w jednej głowie.Nono
 
Do góry
Przejdź do forum:

Hosting zdjęć wędkarskich

Wędkarski hosting zdjęć

Podobne Tematy

Temat Forum Odpowiedzi Ostatni post
Woblery sumowe Artur Kałuża ,,arti" Hand Made - Rękodzieło wędkarskie 18 19 września 2020 21:02
Pokrowiec na wędki "BLACK CAT" Sprzedam sprzęt wędkarski 1 27 czerwca 2019 10:53
Wspolne "sumownie" we Wroclawiu Umawialnia informator dot. imprez 3 26 czerwca 2018 13:08
Rybki "gumowe" Hand Made - Rękodzieło wędkarskie 334 13 maja 2018 22:31
"moja rzeka" PZW Federation Peche i inne organizmy 7 28 marca 2018 21:35
Wygenerowano w sekund: 1.58
51,523,031 unikalne wizyty