Artur Betcher napisał(a):
Nie mów "..zacznij szanować.." bo tutaj nie ma takich co nie szanują.

Wiktor Szczepanski napisał(a):
... no cóż nasz język ojczysty w tej dziedzinie jest bardzo barwny, jest w czym przebierać i Ci którzy nie wiedzieli co napisać swoje odczucia ujęli w inwektywach.

Wiktor Szczepanski napisał(a):

Zakładam krawat z rańca w biegu dopijając kawę, wsiadam do auta i pędzę zarabiać na utrzymanie rodziny. W drodze powrotnej wizyta w sklepie, no przecież coś trzeba jeść, w czymś trzeba chodzić.
Przychodzi weekend, wiec rodzina wsiada w samochód i leci się odstresować nad wodę, choćby i ryby połowić, a może i jedną lub dwie zabrać na kolację, czemu nie, przecież ile można żreć filety z pangi.
Taki jest obraz współczesnego wędkarza, może nie każdego, ale wydaje mi się że większości. Doczekaliśmy się czasów, że łowienie ryb powinno być traktowane jako odskocznia od codzienności, a nie sposób na życie i wykarmienie rodziny. Niestety mówiąc o etyce wędkarskiej(nie mówcie mi tylko że takowa nie istnieje), trzeba poruszyć temat traktowania przez nas złowionych ryb. Jeżeli łowimy dla przyjemności, ryby wypuszczamy, to róbmy szybko fotkę niekoniecznie dobrą i dajmy jej wrócić do wody w dobrej kondycji. Jeżeli mamy ochotę ją zjeść, to zapewnijmy jej albo szybką śmierć albo godziwe przechowanie do momentu zabrania jej do domu.

Wiktor Szczepanski napisał(a):
A to że dostał takie a nie inne komentarze, no cóż nasz język ojczysty w tej dziedzinie jest bardzo barwny, jest w czym przebierać i Ci którzy nie wiedzieli co napisać swoje odczucia ujęli w inwektywach.

Jarek Wolosz napisał(a):


[...]
Chcesz zabierać ryby - zabieraj, kto ci broni? Ale zacznij szanować również zwolenników No Kill, bo to był ich dobrowolny wybór, że taką formę wybrali.

Patryk Zglenicki napisał(a):



No właśnie tu jest ta granica. Ja będąc nad wodą nie zwracam na nich nawet uwagi, czyli mam do nich szacunek jak do każdego innego wędkarza, ale w drugą stronę jest już inaczej bo zaczyna się dyskusja a częściej wyzwiska właśnie od mięsiarzy i bardziej wulgarnie... I chyba naprawdę rzadko ,,zwykły'' wędkarz podchodzi do wyznającego zasadę no kill i wyzywa go, bo rybę wypuścił. Przynajmniej ja tak nie miałem nigdy. Najwyżej później to miejsce w którym wypuściłem było oblegane przez wędkarzy. Wiadomo, każdy wędkarz jest inny ale powinien szanować innego niezależnie czy też wyznaje zasadę no kill czy nie. Moim zdaniem zwracanie uwagi innemu wędkarzowi powinno się zacząć dopiero gdy widzi się łamanie regulaminu danego łowiska.